Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Zmarł wybitny trener

Autor Damian Zydel www.zydel.blox.pl 27 Września 2012 godz. 11:21
Koszykarzem sam być nie mógł. Miał zaledwie 165 cm wzrostu a zapytany, dlaczego pokochał koszykówkę odpowiadał z uśmiechem - Kiedy stałem pod koszem, fascynowało mnie, że nigdy nie doskoczę do obręczy.
Prace trenerską rozpoczął w wieku 25 lat. Największe sukcesy odnosił w latach 80, kiedy prowadził drużynę Śląska Wrocław. Zdobył z nią wówczas dwa brązowe medale. - Cały czas ludzie wypominali mi to, że mając najsilniejszy w historii skład we Wrocławiu zdobyliśmy tylko brązowy medal – wspominał Olejniczak. Mimo to we Wrocławiu był uwielbiany i ceniony. Za każdym razem, kiedy się tam pojawiał, witany był brawami.

Szukając informacji na temat trenera Olejniczaka znalazłem następujący artykuł napisany w 2004 roku na łamach Gazety Wyborczej, który pozwolę sobie przytoczyć:

"- Olejniczak był zawsze znakomitym trenerem wychowawczym, to bowiem u niego zaczynali i Zelig, i Doliński, a Koszalin w ogóle był wówczas bardzo mocnym ośrodkiem szkolenia młodzieży - opowiada Andrzej Kuchar, w latach 80. trener reprezentacji Polski koszykarzy. - Do tego zawsze potrafił wprowadzić dobrą atmosferę w zespole, gdy zabierałem go na zgrupowania kadry, na przykład często chodził z zawodnikami na ryby. I tylko razem z Wojtkiem Krajewskim nie mogli przebywać, bo bez przerwy grali w kierki. Olejniczak nawet się nie przebierał, tylko prostu po treningu szedł na posiłek i znowu w karty. Tłumaczył, że za mało się wcześniej nagrał. Później zabierałem ich już osobno - jak był Olejniczak, to nie było Krajewskiego.

- Mam dla niego wielki szacunek - kontynuuje Kuchar. - To taki trener "chytrus" w dobrym tego słowa znaczeniu. Świetnie prowadzi mecze, znakomicie reaguje na to, co się dzieje na parkiecie, i stara się zawsze zaskoczyć rywala. Potrafi na przykład opowiadać wokoło, że jego najlepszy zawodnik nie zagra, bo jest kontuzjowany, później nie wpuszcza go w pierwszej połowie na parkiet, a gdy rywal czuje się już pewniej, to nagle trener wprowadza tego niby kontuzjowanego koszykarza, który wygrywa mu mecz."

W latach 90 pracował m.in. w Słupsku, gdzie jako asystent Mirosława Lisztwana wywalczył dla Czarnych awans do ekstraklasy koszykarzy. Szukając kolejnych sukcesów trenera Olejniczaka trafiamy do Kołobrzegu. To właśnie tam jako trener drużyny, która była skazana z góry na spadek z II ligi, popularny Jurek wyciągnął zespół z dołka i sprawił, że Kotwica nie przestała istnieć.

Jego "małą ojczyzną" był jednak Koszalin. To właśnie w tym mieście pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej numer 10. To właśnie dzięki niemu tacy zawodnicy jak Sebastian Balcerzak zamienili marzenia o byciu koszykarzem w bycie koszykarzem w rzeczywistości. Zawsze chodził z notesem. Nie korzystał z nowoczesnych tablic trenerskich. - Spójrz sam na tablice. Pisze na niej, a następnie to ścieram. Jaki jest więc jej sens? Skoro coś notuje, to niech to zostanie w notatniku na zawsze. Przecież może mi się to przydać podczas następnego meczu - argumentował przywiązanie do notatnika Jerzy Olejniczak.

Na początku chciałem dotrzeć do wszystkich jego sukcesów, przede wszystkim tych dla Miasta Koszalina. Ale ostatecznie zadałem sobie pytanie, co tak właściwie Jerzy Olejniczak zrobił dla lokalnej koszykówki i odpowiedź jest jedna... WSZYSTKO!

To dzięki niemu AZS gra w ekstraklasie. To dzięki niemu Koszalin kocha koszykówkę. To dzięki niemu nasze miasto uważane było za kuźnie młodych talentów.

A wiecie co było najpiękniejsze? Kiedy zorganizowaliśmy mecz charytatywny, w którym Jerzy Olejniczak poprowadził drużynę legend AZS Koszalin kibice przywitali go na stojąco i skandowali jego imię i nazwisko. Stałem wówczas, jako prowadzący, obok niego a on spojrzał na mnie i powiedział po cichu "Warto było".

Co mówią byli zawodnicy o trenerze Olejniczaku?


Maciej Zieliński, były zawodnik Śląska Wrocław, aktualnie prezes tego klubu oraz Poseł na Sejm: Jerzego Olejniczaka poznałem podczas zgrupowań młodzieżowej reprezentacji polski. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem nie sądziłem, że będę miał do czynienia z takim profesjonalistą. Był dość specyficznym trenerem, często nie rozumieliśmy na początku jego zagrywek, ale w tym tkwiła jego siła. Nikt nie był w stanie tych zagrywek rozpracować. Sami dość długo nad nimi pracowaliśmy na treningach, ale kiedy już je opanowaliśmy były wyraźne efekty.

Traktował nas nie jak zawodników, lecz jak swoje dzieci. Posiadał ogromną wiedzę i instynkt. Czuł po prostu koszykówkę. Miał tzw. koszykarski nos. Trudno go porównać do jakiegokolwiek innego trenera. Dzięki niemu, jako młody człowiek, zacząłem zupełnie inaczej patrzeć na sport. Z korzyścią dla siebie samego.

Jego śmierć to ogromna strata dla polskiej koszykówki. Pragnę złożyć wyrazy współczucia oraz kondolencje dla jego bliskich, współpracowników oraz byłych zawodników.

Sebastian Balcerzak, były zawodnik AZS Koszalin: Trenera Olejniczaka poznałem jeszcze w czasach Szkoły Podstawowej. Było to turniej, w którym moja ówczesna szkoła z Białogardu grała przeciwko Szkole Podstawowej numer 10 z Koszalina. Po meczu trener Olejniczak powiedział, że chciałby, abym przeniósł się do Koszalina.

I tak też się stało w szóstej klasie szkoły podstawowej, co uważam za słuszną decyzję. Od tamtej pory trener był dla mnie niczym drugi ojciec. Zawsze mogliśmy z kolegami z drużyny na niego liczyć i na nim polegać. Wszczepił w nas charakter a także chęć wygrywania. Bywały treningi, z których schodziliśmy mając nogi jak z waty, ale następnego dnia człowiek wstawał rano i mimo zakwasów nie mógł doczekać się kolejnych zajęć.

Zaszczytem było dla mnie pracować z takim trenerem, jakim był Jerzy Olejniczak. Informacja o jego śmierci była dla mnie szokiem.

Adam Szałek, były podopieczny trenera Olejniczaka: Mały człowiek o wielkim sercu, który uczył nas jak kochać życie przez koszykówkę. Została po nim pustka, której nikt nie wypełni. To trener, który łączył wszystkich. Co najważniejsze jednak, znakomity człowiek.

Morał autora: Morał jest prosty. Jerzy Olejniczak za życia postawił swój pomnik, który musimy teraz wszyscy pielęgnować, aby pamięć po tym rewelacyjnym trenerze nigdy nie przepadła.


Zapraszamy do archiwalnej galerii Jerzego Olejniczaka

Następny artykuł