Mało kto przed spotkaniem stawiał na naszą reprezentację. Eksperci oceniali szansę 60:40 dla rywali Polaków. W ostatnich latach z Chorwatami nie szło nam najlepiej m.in. porażki w półfinale MŚ w 2009 roku, czy półfinale ME w 2010.
Początek spotkania pokazał, że w tej bitwie nikt nie stoi na straconej pozycji. Po 9 minutach na tablicy widniał wynik 2:2.
Już pierwsze minuty pokazały, że na przeciw siebie stanęły dwie drużyny prezentujące podobny poziom sportowy. Biało-czerwoni znakomicie zaczęli mecz w defensywie, skutecznie przerywając ataki wysokich chorwackich rozgrywających oraz bardzo umiejętnie odcinając od gry lidera drugiej linii rywali, Domagoja Duvnjaka. Naszym problemem była jednak ofensywa, gdzie nie byliśmy w stanie wypracować sobie dogodnych pozycji do rzutu. Po dość szarpanym początku w 9. minucie było 2:2. Niedługo później Chorwaci objęli dwubramkowe prowadzenie, ale po 16 minutach gry to Polacy prowadzili 5:4. Siedem minut przed przerwą biało-czerwoni wygrywali już różnicą trzech trafień. Do przerwy, również wygrywali podopieczni Michaela Bieglera.
Na drugą połowę Polska reprezentacja wychodziła z prowadzeniem 12:10. Po zmianie stron zdecydowanie groźniejsi byli rywale, którzy już w 39 minucie wyszli na prowadzenie 16:13. Polacy w ciągu dziesięciu minut drugiej połowy rzucili zaledwie jedną bramką i wydawało, że Chorwaci wkrótce odskoczą im na większe prowadzenie. Jednak biało-czerwoni kolejny raz pokazali jednak wielki charakter oraz wolę walki, w ciągu zaledwie kilku minut doprowadzili do wyrównania.
W 54. minucie był dalej remis 21:21, lecz chwilę później kolejne trafienie Horvata z rzutu karnego wyprowadziło rywali na jednobramkową przewagę. Biało-czerwoni jednak nie odpuścili i w końcówce wyszli na dwubramkowe prowadzenie i ostatecznie wygrali 24:22.