Piłkarze Bałtyku Koszalin czekają na wygraną już ponad dwa miesiące, to zdecydowanie zbyt długo biorąc pod uwagę fakt, iż biało – niebiescy byli w poprzednim sezonie w samym czubie tabeli. - Z czasem wszystko zacznie działać, w przyszłości wyniki będą na pewno znacznie lepsze – przekonują piłkarze trenera Łukasza Korszańskiego. Wystarczy przypomnieć, że od momentu zwycięskich derbów z Gwardią, Bałtyk nie wygrał jeszcze ani jednego spotkania.
Na szczęście biało – niebiescy urywają punkty teoretycznie lepszym drużynom i w ten sposób nie spadają w dół tabeli. Dobrym przykładem jest pojedynek z Gryfem Wejherowo, zeszłorocznym drugoligowcem. Bałtyk był skazywany na pożarcie, a tymczasem walczył jak równy z równym i wywalczył cenny remis (4:4). - Musimy poprawić naszą grę w obronie, a reszta przyjdzie sama. Zbyt wiele błędów w defensywie sprawia, że mamy problemy z regularnym wygrywaniem – mówił niedawno bramkarz Bałtyku, Maciej Dulewicz.
Następnym rywalem Bałtyku będzie Rasel. Drużyna z Dygowa to czerwona latarnia trzeciej ligi Bałtyckiej. Cztery wywalczone punkty w dwunastu meczach mówią same za siebie. Podopieczni trenera Korszańskiego nie będą mieli żadnych usprawiedliwień na ewentualne niepowodzenie z ekipą z Dygowa. Czas przerwać złą passę i wywalczyć komplet punktów z ostatnią drużyną rozgrywek.