Spotkanie miało charakter typowo wspomnieniowy, ale miało także jeszcze jeden cel. Chcę podkreślić, że nie spotykamy się dzisiaj, żeby cokolwiek manifestować – mówi Ryszard Ulicki. - Chciałbym jedynie przypomnieć władzom o rozmowie jaką odbyliśmy jakiś czas temu, że należałoby uczcić pamięć Katarzyny Sobczyk pamiątkową ławeczką. Pan prezydent Jedliński zapewnił, że podczas rewitalizacji parku takowa powstanie. Kasia powinna mieć swoje stałe miejsce w Koszalinie. Pochodziła stąd i zawsze o tym pamiętała.
Wspomnienia uczestników przywołały najważniejsze przeboje Katarzyny Sobczyk, takie jak „Mały książę”, „Nie bądź taki szybki Bill”, czy „Trzynastego”. Ryszard Ulicki opowiedział historię jak zapoznał wokalistkę, przypomniał czasy kiedy pełne instrumentarium dla zespołu można było zdobyć jedynie dzięki współpracy z zakładowymi świetlicami. Przybliżył kształt koszalińskiej sceny muzycznej lat 60 – tych, gdzie prężnie działali, m.in. pianista i kompozytor Ryszard Poznakowski, Henryk Fabian późniejszy mąż Katarzyny Sobczyk, czy zespół Biało – Zieloni.
Maria Ulicka opowiedziała o wielkiej przyjaźni jaka łączyła ją z wokalistką i o jej podejściu do sztuki śpiewania. - Zawsze naszej córce mówiła, że słuch i talent oczywiście jest ważny, ale najważniejsze w śpiewaniu jest serducho. „Jeżeli śpiewasz bez żadnych emocji to będzie to tylko poprawne wykonanie, a nie prawdziwe śpiewanie.” Takie rady dawała naszej wtedy jeszcze małej Uli.
Grono uczestników nie było duże, ale przy tego typu okazjach nie chodzi przecież o ilość. Padło wiele ciepłych słów. Każdy dopowiedział swoją część historii jednej z ważniejszych
postaci polskiej muzyki ery big beatu.
Pamiątkowa ławeczka, o której mówili Uliccy nie ma jeszcze sprecyzowanego miejsca, ani formy. Jednak pomysłodawcy twierdzą, że powinna stanąć albo w okolicach rzeki, gdzie dawniej znajdowała się mała estrada, na której Katarzyna Sobczyk debiutowała jak o młodociana aktorka lub w bezpośrednim sąsiedztwie byłego Wojewódzkiego Domu Kultury, obecnie Centrum Kultury 105.