Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Dzisiaj młodzi mają trudniej

Autor Robert Kuliński 27 Czerwca 2014 godz. 12:17
Podczas festiwalu „Młodzi i Film” krótkie formy filmowe zawsze wzbudzały emocje. Z przewodniczącym jury konkursu filmów krótkometrażowych, reżyserem i scenarzystą, a także kompozytorem i muzykiem Gregiem Zgińskim rozmawia Robert Kuliński.

Mija już czwarty dzień festiwalu. Miałeś okazję widzieć większość produkcji startujących w konkursie filmów krótkometrażowych, jak oceniasz poziom nadesłanych etiud?

 - Jest  kilka naprawdę bardzo ciekawych filmów. Po wstępnej selekcji jaką robimy na bieżąco widzę, że obrady jury będą bardzo burzliwe. Mamy zdecydowanie za mało nagród do rozdysponowania.

Jak czujesz się w roli jurora? Ocenianie debiutantów chyba nie jest łatwe.

 - Z reguły nie lubię oceniać. Zdecydowałem się kierować jedynym słusznym, moim zdaniem, kryterium. Mianowicie film musi coś ze mną zrobić, poruszyć, zachwycić lub oczarować. Skupiam się na filmach, które wywołują u mnie jakieś emocje lub pobudzają do refleksji. Jeśli film to robi uważam, że wtedy można zacząć o nim myśleć w kategorii ewentualnego zwycięzcy.

Co z techniką? Czy jest ważna?

 - Podczas tego festiwalu w ocenie projektu technika gra rolę drugorzędną. Aczkolwiek jeśli mamy film, który jest byle jak sfotografowany, to wtedy pojawia mi się w głowie pytanie – dlaczego? Przede wszystkim w filmach dokumentalnych można znaleźć zdjęcia, które są niedopracowane i bez pomysłu. Tak samo jak w filmach fabularnych trzeba i tu dbać o to, żeby kamera nie tylko rejestrowała, ale także interpretowała opowiadaną historię.

Uczyłeś się u jednego z mistrzów polskiego dokumentu, dlatego zapytałem właśnie o technikę.

 - Trzeba pamiętać, że u Kieślowskiego, jak i u Karabasza ujęcia są bardzo przemyślane, nie są przypadkowe.

Po kilku etiudach nakręciłeś dokumenty, fabuły i kilka seriali. Co najbardziej tobie odpowiada jako twórcy?

- Zdecydowanie fabuła pełnometrażowa. Lubię opowiadać złożone historie, a fabuła daje mi na to więcej czasu. W ten sam sposób podchodzę do seriali. Traktuję je jako rozbudowany film.

Właśnie miałem zapytać, czy praca przy krótkich formach nie pomaga przy kręceniu serialu? W końcu  każdy odcinek ma swoje określone ramy czasowe  i trzeba zmieścić część historii.

- Tych form nie da się specjalnie porównać. Dla mnie krótki metraż jest trudniejszy, bo trzeba najpierw znaleźć ciekawą historię, którą będzie można opowiedzieć w tak ograniczonym czasie. A potem trzeba poszukać oryginalnego sposobu na jej opowiedzenie, żeby historia wyróżniła się na tle innych. Serial daje nieco większą swobodę. Jest więcej czasu na rozegranie akcji, więc można nakreślić dużo bardziej wyraziście psychologię bohaterów, wejść w ich relacje.

Patrzysz teraz na debiutantów. Przypomnisz sobie czas kiedy ty debiutowałeś? Nie pojawia się  poczucie zazdrości, że młodzi mają teraz łatwiej? Jeszcze te 20 lat temu technika umożliwiająca filmowanie nie była tak powszechna.

- Uważam, że teraz jest trudniej, bo jest dużo większa konkurencja.  Każdy może kupić sobie kamerę za niewielkie pieniądze i nakręcić film, który dobrze wygląda. Teraz dużo bardziej liczy się to, co opowiadamy. Obecnie rozwój techniki daje fantastyczne możliwości. Popatrzmy choćby na kamerę GoPro, którą można nakręcić niesamowite ujęcia, pytanie tylko czemu to służy? Każde ujęcie powinno być niezbędne. Potrzebna jest pewna dyscyplina w planowaniu narracji. Ja nauczyłem się jej w szkole filmowej, gdzie kręciłem jeszcze na taśmie, której miałem mało. Każde ujęcie musiałem przemyśleć z 10 razy, żeby jej nie zmarnować.
 

Branża filmowa wydaje się być bardzo skomplikowanym rynkiem. Z jednej strony: stowarzyszenia, telewizje, prywatni producenci z drugiej: ambicja twórcy – artysty - reżysera. Co byś poradził młodym, którzy wyjadą z Koszalina jako laureaci? Powiedzmy, że przychodzi producent i upiera się przy tym, że w filmie muszą być sceny rozbierane.

 - Ważne jest, żeby reżyser jak najwięcej wychodził na plan filmowy i oswajał się z nim. Dlatego czasem warto pójść na kompromis i nawet nakręcić coś wbrew sobie. Jednak to tylko w przypadku projektu producenckiego, czyli np. serialu.  W projektach własnych najważniejsze jest swoje zdanie. Trzeba umieć przekonać dlaczego jedne pomysły są niezbędne, a inne nie przejdą. Jeśli dana scena nie służy historii, to należy bronić swojej wizji do końca. Tu właśnie podkreśliłbym, jak ważne jest dobre opanowanie warsztatu. Ta wiedza pomaga w znalezieniu odpowiednich argumentów w rozmowie z producentem, ale także z innymi współtwórcami filmu. A współpracę z producentem warto zacząć od rozpoznania, kim jest ten producent i czy będzie podczas realizacji filmu pomocnym partnerem.

A tobie zdarzyło się walczyć jak lew o jakąś scenę?

- Nie wiem czy powinienem o tym mówić, bo chciałbym z tym producentem jeszcze pracować. (śmiech) Miałem taką sytuację, że producent chciał, abym nakręcił scenę pocałunku, a ja wiedziałem, że to ujęcie bardzo niedobrze zrobi całej historii. Obawiałem się, że jeżeli nakręcę tę scenę, to potem przycisną mnie w montażu do tego żebym jej użył w filmie. Poszło na noże i dziwię się, że mnie nie zwolnili. Produkcja w rezultacie się bardzo udała. Jednak patrząc z dzisiejszej perspektywy myślę, że trochę za bardzo się napiąłem.

Masz może jakąś uniwersalną  radę dla  młodych filmowców?

- Myślę, że najważniejszym jest to, aby  znać odpowiedź na podstawowe pytanie:  po co robię film? Czasami odpowiedź nie jest jasna, może pojawić się dopiero w trakcie produkcji, ale zawsze trzeba  starać się ją znaleźć. Nie zawsze musi to być głębokie przesłanie. Czasami robi się film, bo to jest fajna zabawa. Tak powstaje większość teledysków. Czasem robi się film, bo jest to dla autora rodzaj psychoterapii. Natomiast trzeba pamiętać, że kino powstaje zawsze dla widza. W końcu to komuś opowiadamy daną historię. Dlatego tak ważna jest odpowiedź na pytanie: po co chcemy mu ją opowiedzieć?

 

Dziękuję za rozmowę.

Następny artykuł

Czytaj też

Jantary rozdane

robert Kuliński / fot. Artur Rutkowsk - 29 Czerwca 2014 godz. 10:00
Gala rozdania Jantarów w sali kina Kryterium, zakończyła 33 edycję Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych „Młodzi i Film”. Wieczór upłynął w świetnej atmosferze, nie brakowało też dramatycznych zwrotów akcji. Galę poprowadzili Grzegorz Markowski oraz Kamil Dąbrowa, którzy eleganckim dowcipem sprawili, że atmosfera nie miała w sobie nic z pompatycznego „nadmuchania”. Na wstępie oznajmili, że zmuszeni są grać na czas, gdyż  jedna z laureatek festiwalu ciągle jest w drodze. Standardowo napięcie było budowane  stopniowo. Pierwsze zostały rozdane nagrody specjalne i pozakonkursowe, w następujących kategoriach: Nagroda Specjalna dla najlepszego uczestnika Warsztatów Sztuki Montażu  - Katarzyna Łuka.Nagroda Jury Młodzieżowego dla filmu pełnometrażowego - „Małe stłuczki”, reż. Ireneusz Grzyb, Aleksandra Gowin.Nagroda Publiczności dla filmu pełnometrażowego - „Facet (nie)potrzebny od zaraz”, reż. Weronika Migoń.Dziennikarze nie przyznali nagrody dla filmu krótkometrażowego, natomiast  w kategorii pełnometrażowej znów nagrodę zdobył film „Małe Stłuczki”.  Następnie przyszedł czas na nagrody honorowe. W tej kategorii statuetki otrzymali: Jarosław Stawirej za scenariusz do etiudy „Naturalni” w reż. Kristoffera Rusa oraz  Łukasz Korybalski za muzykę do filmu „Całe mnóstwo miłości” w reż. Bartka Kaczmaraka .Wręczenie nagród dla filmów krótkometrażowych rozpoczęło się od przyznania Nagrody Specjalnej Legalnej Kultury, którą otrzymał Adam Palenta za „Dom na głowie”. Jury pod przewodnictwem Grega Zglińskiego nie przyznało w tym roku wyróżnienia dla  produkcji animowanej, natomiast statuetkę otrzymała rysunkowa produkcja „Lato 2014” w reżyserii Wojciecha Kupczyka.Kolejne wyróżnienia i Jantary trafiły do następujących twórców krótkich filmów: Wyróżnienie ex aequo w kategorii film dokumentalny - „21 dni”, reż. Damian Kocur i „Joanna”, reż. Aneta Kopacz Wyróżnienia w kategorii film fabularny -  „Konstelacje”, reż. Aniela Gabryel  oraz „Lena i ja”, reż. Kalina Alabrudzińska Jantar  za krótkometrażowy film dokumentalny - „Punkt wyjścia”, reż. Michał Szcześniak Jantar za krótkometrażowy film fabularny - „Mleczny brat”, reż. Vahram Mkhitaryan Ciekawostką była nagroda dla najlepszego odkrycia aktorskiego, która została przyznana w porozumieniu dwóch składów jury, a otrzymała ją  Agnieszka Żulewska za rolę w filmie „Lena i ja”. Jantary za debiuty pełnometrażowe zostały przyznane  w atmosferze wielkiego podekscytowania. Zdecydowanym zwycięzcą okazał się film Krzysztofa Skoniecznego „Hardkor Disko”, który oprócz Głównej nagrody -  Wielki Jantar - zdobył także  statuetki dla najlepszej roli męskiej – Marcin Kowalczyk i najlepszej roli kobiecej, którą otrzymała Agnieszka Wosińska. Aktorka  zdążyła  dosłownie w ostatniej chwili, aby odebrać nagrodę. To właśnie ze względu na jej  opóźniający się przyjazd do Koszalina, konferansjerzy dowcipnie starali się spowolnić  galę. Po wyczytaniu werdyktu na scenie  pojawił się Janusz Chabior, który  odebrał wczesniej nagrodę w imieniu  nieobecnego na gali Marcina Kowalczyka. Razem z wręczającym statuetkę, Łukaszem Simlatem, namówieni przez prowadzących  próbowali odegrać scenkę improwizowaną przedstawiająca odebranie nagrody przez aktorkę. Zanim jednak zdążyli wykazać się  umiejętnościami w pełni, przy  gromkich oklaskach widowni,  śpiesznym krokiem, zdyszana Agnieszka Wosińska weszła na scenę. Podziękowała wszystkim za cierpliwość i podkreśliła, że debiutuje w roli osoby odbierającej nagrodę. Oklaski huknęły ze zdwojoną mocą. Dwa Jantary przypadły filmowi „Jaskółka” Bartosza Warwasa. Pierwszy za reżyserię, drugi za dźwięk, za który  odpowiedzialny jest Rafał Nowak.Także dwie statuetki przypadły filmowi „Jeziorak” - Jantar za scenariusz -   Michał Otłowski i Jantar  za muzykę Cezary Skubiszewski.  Jantar  za zdjęcia do filmu „Małe stłuczki” otrzymała Ita Zbroniec-Zajt Jak wy oceniacie  werdykt jury? Jaka jest wasza ocena tegorocznej edycji festiwalu? Zapraszamy do komentowania.