Po dwóch spotkaniach zmierzających do polubownego rozwiązania sporu pomiędzy Dyrektorem Filharmonii Koszalińskiej, a związkowcami z Solidarności rozpoczął się protest. Ruszyła kampania informacyjna, a budynek został oflagowany solidarnościowymi sztandarami .
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy część muzyków koszalińskiej Filharmonii walczy o spełnienie swoich postulatów na drodze protestu. W 2007 i 2009 udało się związkowcom wywalczyć podwyżki. Obecnie spór dotyczy czterech postulatów. Podwyżek płac zasadniczych, zwiększenia wynagrodzenia za udział w koncercie, udostępnienia dodatkowych pomieszczeń na garderoby dla muzyków oraz informowania o planie pracy z 14 dniowym wyprzedzeniem.
Weszliśmy w spór zbiorowy w grudniu zeszłego roku – mówi Rafał Młyńczak przewodniczący Komitety Zakładowego NSZZ Solidarność przy Filharmonii Koszalińskiej – pierwszym naszym żądaniem jest podwyższenia płacy zasadniczej o 600 zł. Dzisiaj muzyk solista zarabia 2090 zł brutto, muzyk tutti 1890 zł brutto. Od nowego roku ma wejść nowa płaca minimalna w wysokości 1750 zł, więc różnica jest stanowczo za mała. To jest skandal.
Komitet związkowy przeprowadził sondaż wśród swoich członków o jaką kwotę powinna zostać podwyższona płaca zasadnicza. Pierwsza propozycja była na poziomie tysiąca zł. Jak wyjaśniał Młyńczyk, protestujący zdają sobie sprawę z tego, że podwyżki wymagają zwiększenia dotacji. Trudno powiedzieć, że miasto się świetnie rozwija - dodaje – bo gdyby tak było, to byłyby też pieniądze na kulturę. Zdecydowaliśmy się na obniżenie podwyżki do 600 zł , ale pomimo tego, że dla niektórych jest to suma szokująca, to wcale nie jest dużo. Wystąpiliśmy z takim żądaniem, ponieważ nasze wynagrodzenie jest na poziomie stawki głodowej. Dla przykładu, zimą mój kolega co roku bierze kredyt na ogrzanie mieszkania, a przez resztę roku spłaca zadłużenie.
Druga podwyżka dotyczy wynagrodzenia dodatkowego za udział w koncercie. Obecnie to wynagrodzenie wynosi 100 zł, związkowcy domagają się 150 zł. Są to kwoty brutto. O ile podwyżka wynagrodzenia zasadniczego wymaga dotacji z Miasta, - wyjaśnia Młyńczak - tak w tej kwestii nic takiego nie jest konieczne, gdyż znaleźliśmy te pieniądze w firmie. Natomiast podczas mediacji, dyrektor i księgowa nie potrafili nam wyjaśnić dlaczego nie możemy otrzymać takiej podwyżki. Nie widzę żadnych negatywnych skutków tego rozwiązania. W protokole rozbieżności można wyczytać, że stanowisko dyrekcji jest zgoła inne: „Podwyżka dodatkowego wynagrodzenia za koncert aż o 50% może bardzo ograniczyć działalność koncertową.”.
Kolejne postulaty koszalińskich filharmoników z Solidarności dotyczyły udostępnienia dodatkowych pomieszczeń na garderoby dla muzyków i informacji o planie pracy orkiestry co najmniej z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Jak mówi Młyńczak. - Okazuje się, że pomieszczenie, w którym aktualnie przebywają pracownicy techniczni było przeznaczone na garderobę. Jest podobno możliwość udostępnienia im pomieszczenia innego i nawet lepszego, ale pan dyrektor na razie nie widzi takiej możliwości. Drugim żądaniem jest informowanie z miesięcznym wyprzedzeniem o pracy orkiestry, bo to jest sprawa bardzo istotna – dodaje – biorąc pod uwagę, że nie da się wyżyć za pieniądze z filharmonii, to wielu muzyków zmuszonych jest do chałturzenia. Jeśli ktoś ma zaplanowane jakieś wesele, to chciałby wiedzieć, czy może podpisać umowę o dzieło i czy może po prostu zagrać bez konieczności opuszczania koncertów, czy próby. Doszliśmy do kompromisu, że dwa tygodnie będą nas satysfakcjonowały.
Podczas dwóch spotkań udało się związkowcom wyegzekwować jedno z żądań. Dotyczyło partycypacji w dotacji z Sejmiku Wojewódzkiego na tzw. działalność terenową. Obecnie aż 81 % dotacji trafi do koszalińskiej Orkiestry, gdzie wcześniej, podczas koncertów wyjazdowych, zdarzało się tak, że większą część otrzymywał solista lub dyrygent.
Wśród koszalińskich filharmoników funkcjonuje jeszcze Związek Zawodowy Stowarzyszonych Twórców Forum, który odcina się od wszelkich form protestu, do czasu realizacji podwyżek zapowiedzianych na lipiec 2014 roku.
Pojawiają się głosy, że nasze żądania są wygórowane – tłumaczy Młyńczak- ale my nie walczymy o wakacje w Tunezji, a o godne życie dla nas i naszych rodzin. Mała grupa muzyków jest zawsze przeciwna wszelkim protestom, ale nasze działania dały już swój efekt i pracownicy wiedzą jak to wszystko wygląda. Pracując światek, piątek i niedzielę, rzadko się zdarza, że mamy na rękę 2, może 2,5 tys. zł. To jest po prostu żenujące. Rządzący chwalą się, że mamy taki świetny rozwój Miasta, a to nieprawda. Nie chałturząc, nie jesteśmy w stanie przeżyć.
Związkowcy ogłosili gotowość strajkową, jednak Młyńczak podkreślał, że nie stawienie się na koncercie jest opcją ostateczną, bo uderzyłoby to w publiczność. Natomiast protest wydaje się przynosić efekty. W piątek odbyło się spotkanie, na którym Dyrektor Filharmonii Koszalińskiej, Robert Wasilewski poinformował protestujących, że będą podwyżki od lipca, jednak nie ma jeszcze szczegółowych informacji o ich wysokości.
Próbowaliśmy skontaktować się Robertem Wasilewskim jednak z powodu wyjazdu urlopowego nie udało nam się. Jutro przedstawimy drugą stronę sporu.