Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Protest filharmoników

Autor Robert Kuliński 17 Czerwca 2014 godz. 16:59
Spór zbiorowy w Filharmonii Koszalińskiej - muzycy domagają się podwyższenia płacy zasadniczej o 600 zł i poprawy warunków pracy. Strajk nie jest wykluczony.

Po dwóch spotkaniach zmierzających do polubownego rozwiązania sporu pomiędzy  Dyrektorem Filharmonii Koszalińskiej, a związkowcami z Solidarności rozpoczął się protest. Ruszyła kampania informacyjna, a budynek został oflagowany solidarnościowymi sztandarami .

Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy część muzyków koszalińskiej Filharmonii walczy o spełnienie swoich postulatów na drodze protestu. W 2007 i 2009 udało się związkowcom wywalczyć podwyżki. Obecnie spór dotyczy czterech postulatów. Podwyżek płac zasadniczych, zwiększenia wynagrodzenia za udział w koncercie, udostępnienia dodatkowych pomieszczeń na garderoby dla muzyków oraz informowania o planie pracy z 14 dniowym wyprzedzeniem.

Rafał Młyńczak

Weszliśmy w spór zbiorowy w grudniu zeszłego roku – mówi Rafał Młyńczak przewodniczący Komitety Zakładowego NSZZ Solidarność przy Filharmonii Koszalińskiej – pierwszym naszym żądaniem jest podwyższenia płacy zasadniczej o 600 zł. Dzisiaj muzyk solista zarabia 2090 zł brutto, muzyk tutti 1890 zł brutto. Od nowego roku ma wejść nowa płaca minimalna w wysokości 1750 zł, więc różnica jest  stanowczo za mała. To jest  skandal.

Komitet związkowy przeprowadził sondaż wśród swoich członków o jaką kwotę powinna zostać podwyższona płaca zasadnicza. Pierwsza propozycja była na poziomie tysiąca zł. Jak wyjaśniał Młyńczyk, protestujący zdają sobie sprawę z tego, że podwyżki wymagają zwiększenia dotacji. Trudno powiedzieć, że miasto się świetnie rozwija - dodaje – bo gdyby tak było, to byłyby też pieniądze na kulturę. Zdecydowaliśmy się na obniżenie podwyżki do 600 zł , ale pomimo tego, że dla niektórych jest to suma szokująca, to wcale nie jest dużo. Wystąpiliśmy z takim żądaniem, ponieważ nasze wynagrodzenie  jest na poziomie stawki głodowej. Dla przykładu, zimą mój kolega co roku bierze kredyt na ogrzanie mieszkania, a przez resztę roku spłaca zadłużenie.

Druga podwyżka dotyczy wynagrodzenia dodatkowego za udział w koncercie. Obecnie to wynagrodzenie wynosi 100 zł, związkowcy domagają się 150 zł. Są to kwoty brutto. O ile podwyżka wynagrodzenia zasadniczego wymaga dotacji z Miasta, - wyjaśnia Młyńczak -   tak w tej kwestii nic takiego nie jest konieczne, gdyż znaleźliśmy te pieniądze w firmie. Natomiast podczas mediacji, dyrektor i księgowa  nie potrafili nam wyjaśnić dlaczego nie możemy otrzymać takiej podwyżki. Nie widzę żadnych negatywnych skutków tego rozwiązania. W protokole rozbieżności można wyczytać, że stanowisko dyrekcji jest zgoła inne: „Podwyżka dodatkowego wynagrodzenia za koncert aż o 50% może bardzo ograniczyć działalność koncertową.”.

Kolejne postulaty koszalińskich filharmoników z Solidarności dotyczyły udostępnienia dodatkowych pomieszczeń na garderoby dla muzyków i informacji o planie pracy orkiestry co najmniej z dwutygodniowym wyprzedzeniem.  Jak mówi Młyńczak. - Okazuje się, że pomieszczenie, w którym aktualnie przebywają pracownicy techniczni było przeznaczone na garderobę. Jest podobno możliwość udostępnienia im pomieszczenia innego i nawet lepszego, ale pan dyrektor na razie nie widzi takiej możliwości. Drugim żądaniem jest informowanie z miesięcznym wyprzedzeniem o pracy orkiestry, bo to jest sprawa bardzo istotna – dodaje – biorąc pod uwagę, że nie da się wyżyć za pieniądze z filharmonii, to wielu muzyków zmuszonych jest do chałturzenia. Jeśli ktoś ma zaplanowane jakieś wesele, to chciałby wiedzieć, czy może podpisać umowę o dzieło i czy może po prostu zagrać bez konieczności opuszczania koncertów, czy próby. Doszliśmy do kompromisu, że dwa tygodnie będą nas satysfakcjonowały.

Podczas dwóch spotkań udało się związkowcom wyegzekwować jedno z żądań. Dotyczyło partycypacji w dotacji z Sejmiku Wojewódzkiego na tzw. działalność terenową. Obecnie aż 81 % dotacji trafi do koszalińskiej Orkiestry, gdzie wcześniej, podczas koncertów wyjazdowych, zdarzało się tak, że większą część otrzymywał solista lub dyrygent.

Wśród koszalińskich filharmoników funkcjonuje jeszcze Związek Zawodowy Stowarzyszonych Twórców Forum, który odcina się od wszelkich form protestu, do czasu realizacji podwyżek zapowiedzianych na lipiec 2014 roku.

Pojawiają się głosy, że nasze żądania są wygórowane – tłumaczy Młyńczak- ale my nie walczymy o wakacje w Tunezji, a o godne życie dla nas i naszych rodzin. Mała grupa muzyków jest zawsze przeciwna wszelkim protestom, ale nasze działania dały już swój efekt i pracownicy wiedzą jak to wszystko wygląda. Pracując światek, piątek i niedzielę, rzadko się zdarza, że mamy na rękę 2, może 2,5 tys. zł. To jest po prostu żenujące. Rządzący chwalą się, że mamy taki świetny rozwój Miasta, a to nieprawda. Nie chałturząc, nie jesteśmy w stanie przeżyć.

Związkowcy ogłosili  gotowość strajkową, jednak Młyńczak podkreślał, że  nie stawienie się na koncercie jest opcją ostateczną, bo uderzyłoby to w publiczność. Natomiast protest wydaje się przynosić efekty. W piątek odbyło się spotkanie, na którym Dyrektor Filharmonii Koszalińskiej, Robert Wasilewski poinformował protestujących, że będą podwyżki od lipca, jednak nie ma jeszcze szczegółowych informacji o ich wysokości.

Próbowaliśmy skontaktować się Robertem Wasilewskim jednak z powodu wyjazdu urlopowego nie udało nam się. Jutro przedstawimy drugą stronę sporu.

Czytaj też

Druga strona sporu

Robert Kuliński - 18 Czerwca 2014 godz. 15:39
Dyrektor Filharmonii Koszalińskiej stara się o dodatkowe pieniądze. Jest szansa na zwiększenie wynagrodzenia muzyków już w lipcu. Wczoraj pisaliśmy o sporze zbiorowym między koszalińskimi filharmonikami, a dyrekcją. Przedstawiliśmy jednak argumenty tylko jednej ze stron - protestujących związkowców Solidarności. Dziś  otrzymaliśmy odpowiedź Roberta Wasilewskiego, dyrektora Filharmonii Koszalińskiej.Według wczorajszych informacji jest już oficjalne potwierdzenie, że podwyżki będą od lipca. Złożyłem wniosek do Urzędu Miasta w grudniu o dotację właśnie pod kontem zwiększenia płacy zasadniczej muzyków – mówi Wasilewski – jednak czy otrzymamy  dofinansowanie w takiej wysokości o jaką prosiłem, tego jeszcze nie wiem. Decyzja  zostanie ogłoszona 30 czerwca. Według dalszych wyjaśnień dyrektor wnioskował o niebagatelną, ale racjonalnie wykalkulowaną kwotę w wysokości 900 tys. zł. Pokryłaby ona w sposób wystarczający koszty związane z żądaną przez związkowców podwyżką płacy zasadniczej o 600 zł miesięcznie. Druga podwyżka jakiej domagają się protestujący dotyczy dodatkowego wynagrodzenia za koncert, które obecnie wynosi 100 zł brutto. Związkowcy chcą, aby ta kwota wzrosła do 150 zł i twierdzą, że Filharmonia dysponuje wystarczającymi środkami, aby spełnić żądania bez konieczności dotacji Miasta. Związkowcy nie mają racji – kontruje Wasilewski – nie posiadają ani wiedzy, ani doświadczenia w zakresie analizy księgowej. Takich możliwości po prostu nie ma. Według protokołu rozbieżności dyrekcja tłumaczy, że podwyżka, aż o 50%  wymusi ograniczenie działalności koncertowej. Jest to logiczne – wyjaśnia dyrektor – zwiększenie stawki spowoduje, że wiele koncertów, które obecnie sprzedajemy poza pulą dotacji, nie odbędzie się. W związku z tym zarobki muzyków wręcz zmaleją, gdyż będą grali mniej. Na pewno nie jest możliwa podwyżka w skali 50 %,  gdyż dla wielu naszych kontrahentów, zwłaszcza tych, z którymi współpracujemy na stałe, byłby to szok. W jednym roku trzeba zapłacić 10 tys. zł, a w kolejnym już 15 tys. nie jest to w tym monecie do zrealizowania. Tego typu podwyżka jest w pewnym sensie słuszna, ma swoje dobre strony, ale może być bardzo niekorzystna dla wielu koncertów, które sprzedajemy poza dotacją.Inny punkt sporu dotyczył udostępnienia dodatkowych sal jako garderoby dla muzyków. Według protestujących  można to zrobić,  należałoby tylko wprowadzić zmiany w dotychczasowym przeznaczeniu pomieszczeń. Gdyby istniała taka możliwość to już dawno byłaby wykorzystana - tłumaczy Wasilewski – żądania związkowców idą właśnie w kierunku zmiany funkcji innych pomieszczeń. Na to się nie mogę zgodzić. Chodzi o to, że sale, które są przeznaczone na ćwiczenia solowe lub zespołowe zostałyby z tego wyłączone, a jednocześnie pomieszczenie, które teraz pełni rolę garderoby, byłoby zupełnie niewykorzystane. To się może wydawać dziwne, ale mamy tu w nowym budynku, paradoksalnie mało miejsca. Uważam, że trzeba trochę poczekać i chyba uda się znaleźć jakieś rozwiązanie, ale  na dzień dzisiejszy to żądanie związkowców nie może być zrealizowane. Według wczorajszych informacji udało się wypracować kompromis co do informowania o planie pracy  orkiestry oraz kwestię partycypowania w wynagrodzeniu za koncerty tzw. terenowe. Kiedy spór zostanie zażegnany? Trudno powiedzieć, jednak Wasilewski podkreślił, że to przecież nie tylko od niego zależy. Nasze stanowiska są bardzo rozbieżne – dodaje – z czego największy problem to oczywiście wynagrodzenia, a ja nie mam w gabinecie drukarki do pieniędzy. Cały ciężar musi spocząć na barkach samorządu lokalnego. Czy 30 czerwca przyniesie przełom? To się okaże, trzymamy rękę na pulsie.