Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Play-Off TBL: Jedna niespodzianka

Autor Patryk Pietrzala 5 Maj 2014 godz. 12:29
Faza play-off to wyjątkowy czas, w którym nie ma miejsca na pomyłki. Jedno zwycięstwo może przesądzić o wyniku całej rywalizacji. Jak do tej pory jedyną niespodziankę sprawili koszykarze Asseco Gdyni, którzy pokonali Stelmet Zielona Góra.

Drużyna AZS Koszalin trafiła na niezwykle trudnego rywala. PGE Turów Zgorzelec to bezdyskusyjnie najlepsza ekipa w Polsce, która jest murowanym kandydatem do grania w finałach Tauron Basket Ligi. Akademicy w dwóch spotkaniach pokazali wolę walki i determinację, jednak to było stanowczo za mało na zespół prowadzony przez trenera Rajkovicia. Koszalinianie grali bez żadnego rozgrywającego, a dodatkowo niedługo przed wyjazdem kontuzji nabawił się Piotr Dąbrowski. By uniknąć szybkiego końca sezonu, podopieczni Igora Milicicia muszą pokonać zgorzelczan w najbliższy wtorek.

 

Niespodzianki nie było także w dwóch spotkaniach pomiędzy Treflem Sopot i Energą Czarnymi Słupsk. Drużyna prowadzona przez Andreja Urlepa jest nękana przez kontuzje, stąd też faworytem tej pary ćwierćfinałowej byli koszykarze Trefla, którzy w pierwszym spotkaniu wygrali 77:71, a w drugim 83:75. Rywalizacja przenosi się do hali Gryfia i niewykluczone, że zawodnicy z Trójmiasta będą musieli włożyć w ten mecz nieco więcej siły, by ostatecznie awansować do półfinału Tauron Basket Ligi.

 

Do sporej niespodzianki doszło w Zielonej Górze. Stelmet to aktualny mistrz Polski, dlatego Asseco Gdynia była skazana na porażkę. Podopieczni trenera Uvalina wygrali pierwsze spotkanie 84:66, wówczas zawodnicy z Trójmiasta nie mieli nic do powiedzenia. W drugim meczu było zupełnie inaczej. Gospodarze zagrali bez wiary w swoje umiejętności i bez charakteru. Gdynianie prowadzeni przez A.J. Waltona odnieśli niezwykle cenne zwycięstwo 71:58. Dlatego jednego można być pewnym, o losach tej pary na pewno zadecydują przynajmniej dwa spotkania.

 

Najciekawszą parą wydawała się być rywalizacja Rosy Radom i Anwilu Włocławek. Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego muszą sobie radzić bez Kamila Łączyńskiego, który w pierwszym spotkaniu (83:77) nabawił się groźnego urazu. Mimo to, radomianie byli bardzo blisko tego, by doprowadzić do remisu. Drugi mecz musiały rozstrzygnąć aż dwie dogrywki (89:85), górą byli jednak gospodarze.