W 1932 na olimpiadzie w Los Angeles startował Janusz Kusociński, który przez połowe biegu na 10 kilometrów biegł z krwawiącymi stopami. Powodem takiej sytuacji były zaciasne kolce, dobiegł do mety jako pierwszy. Niestety na tej samej olimpiadzie nie wystartował już na pięć kilometrów, gdzie był uważany za faworyta. Do Polski wrócił jako triumfator.
Kolejnym przykładem jest zwycięstwo Mariana Kasprzyka z 1964. Nasz zawodnik w finałowym starciu bokserskim wagi półśredniej z Ricardasem Tamulisem (ZSRR), od drugiej rundy walczył z kontuzją (red. doznał złamania kości lewej pięści). Warto dodać, że właśnie cios z lewej ręki to był jego największy atut. Mimo poważnego urazu, Kasprzyk wstał i odniósł zwycięstwo.
Warto wspomnieć również o wyczynie Józefa Szmidt z 1960. Polak na trzy miesiące przed olimpiadą rozstrzaskał swoje kolano i przeszedł operację wycięcia jego fragmentu. I nie tylko wygrał, ale ustanowił nowy rekord olimpijski w trójskoku – 16,85 m!
Następnym Polakiem, który dokonał niemożliwego jest Andrzej Supron, który wiosną 1976 przed Olimpiadą w Montrealu,doznał skomplikowanego zwichnięcia stawu obojczykowo-barkowego. Kontuzja na długo eliminuje zapaśników z możliwości walki. Supron jednak się uparł, wrócił na matę, zdobył kwalifikację i w Montrealu zajął piąte miejsce. A w cztery lata później, w Moskwie, mimo, że bark ciągle go bolał, wywalczył srebrny medal.
Kontuzje, urazy są wpisane w uprawianie sportu. Dramatyczne, bolesne, ale przecież i one są do pokonania. Jednak pokonanie rywali w takich okolicznościach jest czymś niesamowitym, czego wielokrotnie byliśmy świadkami w sporcie.