Dobrych parę lat temu, w czasach dawno minionych, o Dniu Zakochanych nikt nawet nie myślał. Wtedy z wielką pompą obchodzony był Dzień Kobiet. 8 marca, panie były obdarowywane przydziałowymi rajstopami i czerwonymi goździkami, a panowie mieli okazję do spełniania toastów - za zdrowie pań.
Dzień Kobiet będzie niedługo, ale tymczasem mamy Dzień Zakochanych. Święto, które przywędrowało do nas z zewnątrz, najbardziej cenią handlowcy, restauratorzy, hotelarze, właściciele kwiaciarni, słowem cały wielki walentynkowy biznes. Na walentynki trzeba kupić ukochanej upominek, warto zabrać ją do lokalu, na koncert, a już na pewno należy podarować jej karteczkę z miłosnym wyznaniem – bądź moją Walentynką!
W Dniu Zakochanych wszystkie gadżety muszą być czerwone. Trudno się dziwić, wszak czerwień to kolor miłości. Czerwone serduszko, czerwona róża, pudełko czekoladek też ma czerwony kolor. I bardzo dobrze, bo czerwony kolor pięknie ożywia szary o tej porze roku świat. Tylko dlaczego w celebrowaniu walentynek jest tyle komercji? A nam się marzy więcej prawdziwych i szczerych uczuć...
I żeby było jasne, nie mamy nic przeciwko walentynkom. Każda okazja do wyrażenia dobrych uczuć jest warta pochwały. Czy będzie to miłość, czy sympatia, czy zwyczajny uśmiech, których obdarzamy naszych domowników, czy współpracowników. Kochajmy się zatem, szanujmy i obdarzajmy sympatią. Nie tylko z okazji 14 lutego, ale każdego dnia w roku. A wtedy nasz świat na pewno stanie się piękniejszy…