Koszalinianie przegrali mecz już w pierwszej kwarcie. Wówczas koszykarze Anwilu Włocławek prowadzili osiemnastoma punktami. W zespole AZS zawodziły dwa elementy. Defensywa i skuteczność na dystansie. Gospodarze nie mieli większych problemów z wykonywaniem założeń taktycznych, a momentami obrona Akademików im wręcz pomagała. Sytuacja zmieniła się dopiero w drugiej połowie, koszalinianie zaczęli lepiej bronić i komunikować się w obronie. Ostatecznie pogoń AZS zatrzymali po części sędziowie, którzy w jednej z akcji „nagrodzili” Akademików dwoma przewinieniami technicznymi. Ostatecznie Anwil wygrał 75:70.
Kotwica Kołobrzeg przegrała kolejne spotkanie. Podopieczni trenera Tomasza Mrożka ulegli Asseco Gdyni 63:75. Dla Czarodziejów z Wydm jest to kolejna porażka przed własną publicznością. Podobnie jak w meczu Anwilu z AZS Koszalin, o zwycięstwie przesądziła pierwsza kwarta, w której kołobrzeżanie zdobyli...cztery punkty. W drugiej połowie gospodarze grali znacznie lepiej, jednak to nie wystarczyło do odrobienia strat i w ten sposób Kotwica zaliczyła trzynastą porażkę w tym sezonie.
Do niespodzianki mogło dojść w Starogardzie Gdańskim, gdzie nieco lepiej grająca w ostatnim czasie Polpharma Starogard Gdański przegrała minimalnie z PGE Turowem Zgorzelec 79:82. Po raz kolejny najlepszym strzelcem aktualnych wicemistrzów kraju był Łukasz Wiśniewski. Były gracz AZS zdobył 19 punktów. W drużynie Polpharmy zabrakło przede wszystkim Michaela Hicksa, jednego z lepszych strzelców dystansowych w naszej lidze. Zadomowiony w Polsce Amerykanin opuścił parkiet z powodu problemów zdrowotnych.
Stabill Jezioro Tarnobrzeg to kolejna drużyna, która postraszyła w XVI kolejce zespół wyżej notowany. Koszykarze Trefla Sopot zapewne nie spodziewali się tak ciężkiej przeprawy. Jak zwykle prym w ekipie Dariusza Szczubiała wiedli Amerykanie: Adrew Fitzgerald i Chaisson Allen. Obaj rzucili łącznie 42 punkty. W drużynie Trefla Sopot najlepiej spisał się Yemi Gadri-Nicholson, autor 19 „oczek”. Ostatecznie lepsza była ekipa z Trójmiasta, która wygrała 77:74.
To była kolejka wyrównanych spotkań. Kolejny ciekawy pojedynek miał miejsce w Zielonej Górze, gdzie gospodarze wygrali minimalnie z Rosą Radom 91:89. Szczególnie zacięta była druga połowa. Stelmet wygrał trzecią kwartę w stosunku 33:20 i gdy już wydawało się, że podopieczni trenera Uvalina zaliczą kolejne łatwe ligowe zwycięstwo, do głosu zaczęli dochodzić goście. Wygrana kwarta 39:20 pozwoliła im realnie myśleć o wygranej. Ostatecznie więcej szczęścia w końcówce mieli gospodarze.
W ostatnim spotkaniu kolejki Energa Czarni Słupsk nie mieli większych problemów z pokonaniem Śląska Wrocław (84:66). Bohaterem meczu był Mateusz Jarmakowicz, który zdobył dla swojej drużyny 20 punktów. Podopieczni trenera Urlepa od początku dyktowali tempo i warunki na parkiecie, a ich przewaga wzrastała wraz z biegiem czasu. Po stronie przegranych dobrze spisał się Danny Gibson, autor 21 punktów.