Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Zdecydowała końcówka

Autor Damian Zydel / fot. Artur Rutkowski 20 Grudnia 2013 godz. 21:53
Piąte zwycięstwo w sezonie zanotowali koszykarze AZS. Po niezwykle wyrównanym meczu pokonali Śląsk Wrocław 79:74.

Osłabieni brakiem Bartłomieja Wołoszyna oraz Zbigniewa Białka, z którym klub negocjuje warunki rozwiązania umowy, przystąpili do spotkania Akademicy z Koszalina. W związku w problemami w rotacji polskimi graczami, trener Okorn wystawił do pierwszej piątki Odeda Brandweina i Piotra Dąbrowskiego. Wymieniona dwójka nie schodziła z parkietu przez pierwsze dziesięć minut. Oba zespoły miały jednak problem z wejściem w meczowy rytm. Nieskuteczność obu drużyn była porażająca. Świadczyć może o tym wynik po czterech minutach 3:4. Dopiero równo z końcową syreną syreną entuzjazm wśród publiczności obudził... Robert Skibniewski, rozgrywający Śląska, który trafił do kosza z 20 metrów!

Od tego momentu zarysowała się przewaga Śląska, która w pewnym momencie wynosiła już 8 punktów. Gasper Okorn szybko reagował na poczynania swoich zawodników. Energiczne reakcje szkoleniowca Akademików zagrzewały i motywowały AZS do walki, co przyniosło skutek. Po punktach Dunna i Harrisa był już remis. Rywalizacja toczyła się kosz za kosz. Żadna z drużyn nie pozwoliła odskoczyć rywalowi na więcej niż 4 punkty. Akademicy skutecznie wyłączyli w ataku najskuteczniejszego gracza Śląska, Pawła Kikowskiego. Rodowity kołobrzeżanin miał wiele kłopotów ze znalezieniem wolnych pozycji. Świetnie w obronie spisywał się bowiem Piotr Dąbrowski.

Mocna gra w obronie całego zespołu i były efekty. Po świetnym podaniu Dragana Labovica i punktach Henry’ego przewaga AZS wzrosła do 7 punktów. Na odpowiedź nie trzeba było jednak długo czekać, albowiem kilka sekund później za trzy trafił Gibson. Na 2 minuty przed zakończeniem trzeciej kwarty czwarty faul popełnił LaceDarius Dunn, po którym zawodnik wyraził swoje niezadowolenie, za co ukarany został dodatkowo przewinieniem technicznych. Śląsk w jednej akcji zdobył aż... 6 punktów i było już 54:58.

Najskuteczniejszym zawodnikiem w drużynie AZS był Sek Henry. Amerykanin świetnie spisuje się w roli kapitana drużyny biorąc w najtrudniejszych momentach meczu ciężar gry na swoje barki. To on poderwał zespół do walki i kreował grę zespołu. Ostatnie dwie minuty meczu to prawdziwy dreszczowiec. W ważnym momencie stratę popełnił Dominique Johnson. Chwile później za trzy trafił Dragan Labović, który po punktach cieszył się niczym piłkarz po zdobytym golu. Nic dziwnego. Wcześniejsze cztery próby tego zawodnika zza linii 6.75 m. były nieskuteczne. Mecz rozstrzygnął się tak naprawdę dopiero w ostatnich sekundach meczu. Na pół minuty przed końcem meczu przewaga Akademików wynosiła 3 oczka. Szansy na zmniejszenie strat nie wykorzystał Paul Miller, a mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 79:74.

Już jutro kolejny mecz obu zespołów. Tym razem spotkanie w ramach rozgrywek Intermarche Basket Cup Pucharu Polski. Przypomnijmy, że w pierwszym meczu rozgrywanym w listopadzie w stolicy Dolnego Śląska górą byli zawodnicy Śląska, którzy wygrali 74:69.