Kilka tygodni temu wspominaliśmy o „gorących krzesłach” w AZS Koszalin. Sprawdziły się nasze ówczesne przypuszczenia. Pierwszą osobą, która straciła posadę w klubie był Zoran Sretenović. Nie jest jednak wykluczone, że w najbliższym czasie dojdzie do kolejnych roszad w składzie. Na cenzurowanym są Oded Brandwein oraz LaceDarius Dunn. Za pierwszym przemawia jednak polski paszport, który w przypadku AZS okazuje się na wagę złota. Wystarczy spojrzeć na statystyki oraz grę pozostałych Polaków. Zbigniew Białek uparcie stara się rzucać za trzy punkty, popełniając proste błędy w obronie. Bartłomiej Wołoszyn, którego najmocniejszą stroną są rzuty z dystansu, trafił w sześciu meczach ligowych 5 razy zza linii 6.75 na 26 prób. To 19-procent celnych rzutów gracza, który w minionym sezonie trafiał za trzy z 43-procentową skutecznością. Są jeszcze Rafał Bigus, czyli gracz, którego Gasper Okorn prawdopodobnie pożegna z końcem roku oraz zmagający się z kontuzją Piotr Dąbrowski. O Macieju Raczyńskim nie wspominając. Chęci ma, szans na ich zaprezentowanie o wiele mniej. Jedynie Artur Mielczarek z wyżej wymienionego zestawu prezentuje serce do gry, co może się podobać, ale brakuje tego innym graczom drużyny.
Jak podkreślają działacze koszalińskiego klubu, można zwolnić całą drużynę, jednak trzeba mieć alternatywę. Trudno nie zgodzić się ze słowami władz AZS. Rynek polskich zawodników jest bardzo ubogi. Głosy, aby zatrudnić któregoś z czołowych graczy I-ligowych są także na wyrost. Prezesi tych klubów nie chcą nawet słyszeć o odsprzedaniu swoich liderów do ekstraklasowej konkurencji. Przy kontraktowaniu Polaków w przerwie letniej popełniono błędy, co do tego nikt nie ma wątpliwości. Z opcją amerykańską, która miała stanowić o sile koszalińskiej drużyny, nie jest także tak, jak wskazują na to liczby. Co prawda gracze z USA zdobywają 62 procent wszystkich zdobywanych przez AZS punktów, jednak ich gra pozostawia wiele do życzenia. Przykładowo, zasłony Raymonda Sykes’a bardziej przypominają próbę zasłony niż poprawnie wykonany element koszykarskiego rzemiosła. LaceDarius Dunn jest jednak najbardziej kontrowersyjnym graczem w drużynie. Kreowany przed sezonem przez media oraz władze klubu na gwiazdę ligi, zupełnie zawodzi. Jest przewidywalny, często oddaje rzuty w pierwsze tempo dając możliwość zablokowania przeciwnikowi. Nieoficjalnie mówi się o tym, że właśnie ten gracz w pierwszej kolejności pożegna się z Koszalinem.
Ciężka rola prezesa AZS, dla którego obecny początek sezonu jest najgorszy w jego historii urzędowania. Najtrudniejszy ze względów sportowych, ale także wizerunkowych po słynnej „aferze fejsbukowej”. Ciężka rola Gaspera Okorna, który przyjął na swoje barki kompletnie zgruzowaną drużynę, na dodatek zbudowaną bez żadnego pomysłu. Teoretycznie morał może być tylko jeden. Z gruzu należy stworzyć „dom” od podstaw, dokonując kosmetycznych zmian, na które pozwala budżet. Odbudowanie może potrwać. W końcu „nie od razu Rzym zbudowano”.