Po kwadransie niezbyt widowiskowej gry, Bałtyk w końcu stanął przed szansą na zdobycie gola. Po niefrasobliwości obrońców Energetyka, szansę na trafienie miał Adrian Rząsa. Niestety po jego strzale, bramkarz nie musiał interweniować, gdyż piłka powędrowała minimalnie ponad bramką. Bałtyk kontrolował przebieg spotkania, kolejna szansa przyszła w 25. minucie. Po efektownym rajdzie Ziętarskiego, piłkę na szóstym metrze otrzymał Duszkiewicz, jednak z jego strzału jedyną korzyścią był rzut rożny. Energetyk bronił się dziesięcioma zawodnikami, więc gospodarzom ciężko było stworzyć dogodne okazje w ataku pozycyjnym.
Biało-niebiescy musieli liczyć na błędy rywali lub kontry. Defensorzy z Gryfina często ratowali swój zespół przed pewnymi wręcz bramkami. Tego samego nie można powiedzieć o piłkarzach ofensywnych, którzy nie potrafili stworzyć żadnej dogodnej akcji. Pod koniec pierwszej połowy, sędzia główny tego spotkania... poszedł w stronę karetki. Jak się później okazało, arbiter miał problemy z dyskiem. Organizatorzy meczu musieli na drugą połowę szukać innego sędziego.
Z małym opóźnieniem, oba zespoły przystąpiły do drugiej połowy. Ta część gry była o wiele ciekawsza. Pierwszą bramkę w spotkaniu zdobył w 67. minucie Dawid Jeż. Zawodnik Energetyka z dużym spokojem wykorzystał zamieszanie w polu karnym przeciwnika. Bałtyk atakował, jednak biało-niebieskim brakowało wykończenia. Gospodarze grali nieco odważniej, co wykorzystali piłkarze z Gryfina. Po dobrej i szybkiej kontrze, do siatki trafił Adrian Ułasowicz.
Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się niespodziewanym zwycięstwem, bramkę zdobył Kamil Wiśniewski. Następnie Bałtyk miał swoje okazje. Niektóre strzały trafiały w poprzeczkę, a w pozostałych sytuacjach górą był bramkarz gości. Ostatecznie, ostatnia bramka w meczu padła w 90. minucie, a jej autorem był Wojciech Barnik