Festiwal w Częstochowie jest znany z tego, że docenia działania naszych rodaków rozproszonych po świecie. Laury mogą tu zdobyć zarówno rodzimi twórcy opowiadający o Polakach mieszkających w różnych krajach, jak i sami Polonusi, który swoimi dokonaniami podkreślają łączność z ojczyzną.
Grażyna Preder zdobyła trzecią nagrodę w kategorii programów radiowych. Koszalińska dziennikarka wysłała na konkurs dwa reportaże: "Stanisław z Irkucka" oraz "Z Sianowa do Australii". - Nie mogłam zdecydować się, który reportaż skierować na konkurs, wysłałam dwa i oba zyskały uznanie jury – powiedziała nam Grażyna Preder.
Bohater pierwszego z reportaży, Stanisław z dalekiego Irkucka, jest Rosjaninem polskiego pochodzenia, który po latach szuka krewnych w Tarnowie niedaleko Krakowa. Grażyna Preder poznała Stanisława podczas niedawnego pobytu na Syberii. Bohater jej reportażu szczęśliwie odnalazł rodzinę, Dziś, jako menedżer biura turystycznego, zachęca do wyjazdów do Polski. I pilnie uczy się polskiego.
Kolejny nagrodzony reportaż opowiada o dwojgu Polakach pochodzących z Sianowa, który w latach osiemdziesiątych poznali się w dalekiej Australii. Aby zalegalizować pobyt, wzięli fikcyjny ślub. Związek okazał się szczęśliwy i trwały. Bohaterowie tej opowieści często przyjeżdżają do Polski.
Przygotowanie reportażu to ogromny wysiłek. Czy dziś warto podejmować ten trud? – Z finansowego punktu widzenia pewnie nie warto – odpowiada Grażyna Preder. – Ale jest coś o wiele cenniejszego. To satysfakcja. Po raz kolejny poczuć smak prawdziwego dziennikarstwa, to uczucie, dla którego naprawdę warto robić reportaże.
Grażyna Preder zdradza, że pracuje nam kolejną audycją. Jej bohaterem będzie niezwykły człowiek. Mimo, że sam przeżył tragedię - stracił w pożarze prawie całą swoją rodzinę, z ognia uratował się tylko jeden syn, zginęła żona i czwórka pozostałych dzieci - on nadal pragnie służyć innym. Przyjeżdża do Krup pod Darłowem, aby pomagać dwóm siostrom chorym na zanik mięśni. - Gdy spotyka się takich ludzi, trudno przejść obok nich obojętnie – mówi dziennikarka. – Żyję tą audycją, bywa, że nie śpię po nocach, bo chciałabym zrobić ją jak najlepiej.
Niedawno Grażyna Preder zdobyła nagrodę za reportaże o matkach na festiwalu w Niepokalanowie. I oto jest kolejny laur. Dziennikarka przyznaje, ze nigdy nie policzyła swoich nagród - Może kiedyś to uczynię – dodaję. - Nagroda, jaką uzyskałam na festiwalu w Częstochowie jest dla mnie ważna. Wiele razy robiłam audycje o Polakach mieszkających poza granicami, szczególnie na Wschodzie. Ta nagroda jest dla mnie swoistym podsumowaniem.
Na festiwal zgłoszono 101 prac, wśród nich filmy i programy telewizyjne, radiowe i multimedialne. Autorzy pochodzą z 9 krajów, między innymi Stanów Zjednoczonych, Kanady, Łotwy, Wielkiej Brytanii i Polski.