Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Gibaszek: Wrócić do rodzinnego miasta

Autor Patryk Pietrzala / fot. fb.com 24 Września 2013 godz. 13:21
- Wspaniale byłoby wrócić do rodzinnego miasta i odgrywać znacznie większa rolę niż do tej pory. Na razie chciałbym się skupić na swojej nowej drużynie i rozwoju, by stać się lepszym koszykarzem - mówi Robert Gibaszek, zawodnik Basketu Piła.

Patryk Pietrzala: Kilka sezonów, poza drobnymi epizodami, przesiedziałeś na ławce rezerwowych. W tym roku przeniosłeś się do Basketu Piła. Czy nie sądzisz, że decyzja o zmianie otoczenia przyszła zbyt późno?

 

Robert Gibaszek: To prawda, decyzję o wyjeździe z Koszalina podjąłem bardzo późno.  Mam jednak nadzieję, że to zwlekanie z przenosinami wyjdzie mi na dobre i będę miał okazję pokazać swoje możliwości.

 

Basket Piła występuje aktualnie w drugiej klasie rozgrywkowej. Czy jest duża różnica pomiędzy ekstraklasą, a drugą ligą?

 

- Różnic jest wiele. Ilość zagrywek, taktyka, scauting, umiejętności zawodników. Innymi słowy w ekstraklasie jest wszystkiego więcej i na wyższym poziomie. Z uwagi na niższy poziom rozgrywek, II liga jest świetnym miejscem na szkolenie i rozwój młodych koszykarzy, gdzie mogą połączyć treningi i mecze, by jednocześnie podnosić swoje umiejętności i nabierać niezbędnego doświadczenia.

 

Rozumiem, że zostałeś wypożyczony z AZS do Piły. Planujesz wróci do Koszalina, by odgrywać nieco ważniejsze role, niż wcześniej?

 

- Wspaniale było by wrócić do rodzinnego miasta i odgrywać znacznie większa rolę niż do tej pory. Na razie chciałbym się skupić na swojej nowej drużynie i rozwoju, by stać się lepszym koszykarzem.

 

Aktualnie Twoim trenerem jest Wojciech Zeidler, który przez pewien czas pracował w Koszalinie. Można więc wnioskować, że aklimatyzacja w nowym klubie musiała przebiegać bez problemów, prawda?

 

- Aklimatyzacja ciągle trwa. Większość rzeczy jest dla mnie nowych, tak samo jak dla innych zawodników, którzy dopiero teraz poznali trenera Zeidlera. Mamy dobrą atmosferę i wszyscy powoli się poznajemy. Wszystko idzie w dobrym kierunku.

 

Po pierwszych sparingach widać, że w trakcie sezonu będziesz jednym z liderów zespołu. Czy taka rola Ci odpowiada?

 

- To sezon pokaże czy będę jednym z wyróżniających się graczy. W drużynie jest dwunastu zawodników i każdy chce grać. Jeśli będziemy wygrywać, a przy tym będę jednym z liderów drużyny, to będę się cieszył, będzie to dobry okres dla mojej przygody z koszykówką.

 

Jak oceniasz tegoroczny skład AZS? Myślisz, że podopieczni trenera Sretenovicia mają szansę na obronę trzeciego miejsca?

 

- Moim zdaniem na oceny jeszcze za wcześnie, trwa okres przygotowawczy, który jest po to by trenerzy mogli przećwiczyć różne układy i warianty. Zawodnicy dopiero się poznają, by z czasem lepiej rozumieć się na boisku. Dopiero pierwsze mecze ligowe z obrazują na co stać zespół. AZS w tym roku ma ciekawy skład, będę trzymać kciuki żeby doszli bardzo wysoko.

 

Wyznaczyłeś już sobie jakiś osobisty cel na nadchodzący sezon?

 

- Celem jest bycie lepszym z dania na dzień, rozwijać się i zbierać doświadczenie. No i najważniejsze, starać się, żeby jak najmniej siedzieć na ławce (śmiech).

Poprzedni artykuł

Czytaj też

Frycowe zapłacone. KUKS przegrywa

Artur Rutkowski - 6 Października 2014 godz. 7:11
KUKS Koszalin zadebiutował w drugiej lidze koszykarzy. Pierwszym przeciwnikiem była kołobrzeska Kotwica. Po jednostronnej pierwszej połowie, koszalinianie przegrali 57:80. W drużynie KUKS-u najwięcej punktów zdobył Robert Gibaszek 12 pkt. Początek meczu był lepszy dla zespołu z Koszalina mimo, że pierwsze punkty zdobyli gospodarze. Dzięki punktom Szewczyka, Gawrońskiego i Obrębskiego KUKS prowadził 6:2. Następnie w pierwszej kwarcie podopiecznym Józefa Janiela nie udało się zdobyć już żadnego punktu z gry. Po 10 minutach Kotwica prowadziła 7:14.   Druga ćwiartka rozpoczęła się od zdobycia punktów przez Dudka dla KUKS-u. Jednak następnie na boisku rządzili kołobrzeżanie, którzy do przerwy zdołali wyjść na prowadzenie różnicą 21 punktów 13:34.   Po zmianie stron nieco lepiej wyglądała gra koszalinian, ale w dalszym ciągu przewagę posiadała Kotwica. Ambitnie grający KUKS nie był tego dnia w stanie przeciwstawić się sile ofensywnej swojego rywala. W 9 minucie tej odsłony gospodarze prowadzili już 57:24. W końcówce punkty zdobywali już tylko gracze z Koszalina: Gibaszek, Szewczy oraz Wudarski.   Na ostatnią kwartę KUKS wychodził ze stratą 27 punktów i było niemal pewne, że tego dnia będzie musiał uznać wyższość rywala zza miedzy. Jednak pierwsza minuta, w której udało się odrobić siedem punktów dawała nadzieję. Sześć minut przed końcem było już "tylko" 44:61. Niestety kilka punktów z rzędu Kotwicy przekreśliły marzenia o zwycięskim debiucie w drugiej lidze. KUKS ostatecznie przegrywa na gorącym terenie 57:80     Kotwica 50 Kołobrzeg - KUKS Dubois Koszalin 80:57 (14:7, 20:6, 23:17, 23:27) KUKS Koszalin: R. Gibaszek 12 (3x3), M. Obrębski 7, R. Wudarski 7, P. Śpica 6, M. Dudek 6 (6 zb., 5 as.), M. Szewczyk 6 (9 zb.), D. Gawroński 4 (6 zb.), M. Frydrysiak 4, D. Kropisz 3, P. Czubak 2.