Patryk Pietrzala: Wygraliście mecz, zdobyliście trzy punkty, ale czy jesteście zadowoleni ze swojej gry?
Łukasz Duszkiewicz: Szczerze powiedziawszy, dzisiaj zbyt dużo gry nie było. To była walka. Większość podań zagrywana była górą, z pominięciem środka pola, dlatego widowisko nie było aż tak ciekawe. Ważne jest jednak to, że mamy trzy punkty i wygraliśmy 2:1. Z tego się cieszymy.
Gwardia nieco dłużej utrzymywała się przy piłce, a Wy czekaliście na odpowiednią szansę do kontry. Czy taka była taktyka?
- Ten mecz dobrze się nam ułożył, ponieważ szybko strzeliliśmy bramkę. Wówczas postanowiliśmy się trochę cofnąć, dać nieco więcej pola Gwardii. Chcieliśmy wciągnąć ich na naszą połowę, szukaliśmy później swoich szans w kontrze.
Jesteście na topie ligi. Gdyby ktoś przed sezonem powiedział Wam, że po siedmiu kolejkach będziecie pierwsi w tabeli, to chyba wzięlibyście taki wynik w ciemno, prawda?
- Pewnie tak, nie do końca byśmy wierzyli, że taka historia może się nam przytrafić. Oczywiście, że wziąłbym taki wynik w ciemno (śmiech). Sądzę, że po tych paru kolejkach zasłużenie jesteśmy na pierwszym miejscu. W kolejnych meczach będziemy udowadniać, że nasza postawa nie jest przypadkowa.
Wielu kibiców ostrzyło sobie zęby na pański pojedynek z Łukaszem Szymańskim, jednak oboje zostaliście zmienieni w trakcie spotkania.
- Rzeczywiście, zostaliśmy zmienieni. Mogę powiedzieć od siebie, że nie trenowałem przez cały tydzień z powodu choroby. Dałem z siebie wszystko w pierwszej połowie, być może nie zagrałem dobrego meczu, bo byłem trochę osłabiony. Sam poprosiłem trenera o zmianę. Natomiast Łukasz Szymański zszedł z boiska, ponieważ dostał żółtą kartkę i trener Gwardii nie chciał ryzykować.