Polacy już na pewno nie awansują z grupy. Przegrali trzy spotkania, z czego dwa z przeciwnikami, z którymi wypadało wygrać. Nie udało się, nasi zawiedli. Gortat i Lampe wciąż grają tak, jakby biegali po parkietach trzecioligowych. Trener Bauermann mówi, że widzi w swoich zawodnikach znaczną poprawę. Szkoda tylko, że polscy zawodnicy przegrywają mecz za meczem.
Polacy zaczęli spotkanie z Chorwacją najgorzej, jak tylko mogli. Kilka strat z rzędu, forsowane rzuty i w efekcie po kilku minutach przegrywali... 2:19. Trzeba przyznać, iż nasi rywale nie rozgrywali najlepszego meczu w swoim życiu, po prostu biało - czerwoni sami dawali im szanse na to, by odskoczyć na taką różnicę już w pierwszej kwarcie.
W dalszej części spotkania Polacy nieco się ożywili. Najlepszym zawodnikiem po raz kolejny był Michał Ignerski, który wciąż jest sadzany na ławce przez niemieckiego szkoleniowca. Skrzydłowym zainteresowany jest podobno Stelmet Zielona Góra. Miło byłoby zobaczyć gracza takiego formatu w polskiej lidze i oczywiście w Eurolidze.
Polska - Chorwacja - 70:74 (12:24, 20:17, 14:21, 12:21)
Polakom zostały jeszcze dwa spotkania, z Hiszpanią i Słowenią. Jedyne co nam pozostało, to walka o honor.