Koszalinianie szybko stracili bramkę, bo już w ósmej minucie. Gola dla gospodarzy strzelił Adam Duda. Niekorzystny wynik utrzymywał się przez całą pierwszą połowę. - Zagraliśmy z praktycznie ekstraklasowym zespołem, ponieważ aż siedmiu zawodników z pierwszego składu wybiegło dzisiaj na murawę. Pierwsza połowa była na remis, my mieliśmy swoje sytuacje, jednak nie mogliśmy ich wykorzystać. Najlepszą miał chyba Adrian Rząsa, gdy strzelał z rzutu wolnego, a piłka stała na osiemnastym metrze - komentował zaraz po spotkaniu trener Wojciech Polakowski
Dopiero po kilkunastominutowej przerwie, piłkarze Bałtyku zagrali tak, jak powinni od pierwszych minut. Piłkę do siatki posłał Łukasz Wiśniewski (47 minuta), piłkę dogrywał mu Robert Zientarski. Chwilę później koszalinianie prowadzili 2:1, po golu strzelonym przez Chyłę (52 minuta). Piłkarze trenera Wojciecha Polakowskiego cieszyli się zaledwie sześć minut z prowadzenia, ponieważ bramkę wyrównującą zdobył Maciej Kostrzewa - Zaczęliśmy grać lepiej, gdy dokonaliśmy trzech zmian w przerwie meczu. Byliśmy wówczas nastawieni na ataki ofensywne. Wszedł Łukasz Wiśniewski, Marcin Chyła i Robert Zientarski. Gdy mogło się wydawać, że będziemy kontrolować sytuację, straciliśmy bramkę po błędzie naszego bramkarza. W drugiej odsłonie byliśmy zespołem lepszym, zdominowaliśmy grę. Mieliśmy swoją szansę, ale Mateusz Wiśniewski nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Punkt cieszy, jednak pierwszy mecz przegraliśmy u siebie, więc teraz jechaliśmy po zwycięstwo. Byliśmy bardzo blisko, a Gdańsk to naprawdę ciężki teren - podsumował trener Polakowski.