Patryk Pietrzala: Jesteś wychowankiem i pierwszą osobą, z którą kojarzy się Bałtyk Koszalin. Czy decyzja o podpisaniu kontraktu z Gwardią Koszalin była dla Ciebie trudna?
Łukasz Szymański: W Bałtyku spędziłem okrągłe piętnaście lat, to był zdecydowanie długi okres. Odnosiłem wrażenie, że jestem w jednym miejscu już zbyt długo i chciałem coś zmienić. To była moja indywidualna sprawa. Decyzję podjąłem po głębokich przemyśleniach.
W tym roku Bałtyk i Gwardia zagrają w jednej lidze, więc zmierzycie się co najmniej dwa razy. Podejdziesz do tych spotkań bez sentymentów i emocji?
Co by się nie działo, sentyment na zawsze pozostanie. W drużynie Bałtyku przeszedłem przez wszystkie grupy młodzieżowe, następnie z konieczności musieliśmy grać w A-klasie. Po reaktywacji pierwszej drużyny, chcieliśmy awansować do trzeciej ligi, co nam się udało. Rok w rok było coraz lepiej. Czekam z niecierpliwością na spotkanie derbowe, ponieważ mam coś do udowodnienia.
Twoje przejście z Bałtyku do Gwardii zaskoczyło wiele osób, w tym też kibiców. Jak wyobrażasz sobie relacje z kibicami Gwardii?
To nic dziwnego, bo zawsze byłem kojarzony z Bałtykiem, gdzie zostawiłem naprawdę dużo zdrowia. Były wzloty i upadki. Jeśli chodzi o aspekty czysto sportowe to jedynie dobrą grą i zaangażowaniem mogę zyskać zaufanie kibiców.
W jakiej atmosferze odszedłeś z Bałtyku?
Wszystko odbywało się w spokojnej atmosferze, nie było jakiejś nieprzyjemnej sytuacji. Każdy ma prawo do tego, by dokonać własnego wyboru. Była możliwość wyjazdu, ale rozważałem taką opcję tylko w ostateczności.
Podobno miałeś ofertę z Gwardii już w tamtym roku, jednak zostałeś w Bałtyku. Możesz powiedzieć coś więcej o tej sytuacji?
Po spadku do IV ligi były wstępne rozmowy, ale bez konkretów. Ja nie chciałem cofać się - jeśli chodzi o rozwój czysto piłkarski. Bo między tymi poziomami (trzecia i czwarta liga - przyp.red.) jest spora przepaść. Postanowiłem jednak pomóc w powrocie do III ligi i w ostateczności to się udało, cel został zrealizowany.
Stawiasz przed sobą cele indywidualne na ten sezon?
Poprzeczka jest wysoko postawiona, ale oczywiście z tym się liczę. W Gwardii jest większa presja, szczególnie ze strony kibiców, zarządu, a także miasta. Chciałbym utrzymywać równą formę przez cały sezon, dając z siebie wszystko w każdym, mam nadzieję wygranym, meczu.
Kto jest według Ciebie faworytem do wygrania trzeciej ligi i jak oceniasz szanse koszalińskich drużyn?
- W związku z reorganizacją lig w przyszłym sezonie, każdy zespół będzie niebezpieczny. Jak zwykle murowanym kandydatem do awansu będzie Kotwica Kołobrzeg. Liga wszystko zweryfikuje. Jednym z naszych priorytetów będzie dobry start. Myślę, że trzeba uważać na Drawę Drawsko Pomorskie i rezerwy Lechii Gdańsk. Namieszać może Leśnik Manowo, który jako beniaminek na tym szczeblu rozgrywek urwie niejeden punkt faworytom. Jeśli chodzi o nas i o Bałtyk, to uważam, że siły i możliwości są porównywalne. W obu zespołach jest spory potencjał i jestem pewny, że koszalińskie ekipy stać na miejsce w czołówce.