Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Yanina i jego muzyka

Autor Kuba Grabski / fot. Artur Rutkowski 27 Lipca 2013 godz. 15:32
Gitarzysta i autor, znany ze współpracy z Staszkiem Sojką i zespołami Tie Break i Maanam, ukazał wczoraj swoje maratońskie oblicze. Koncert, który zagrał w Kawałku Podłogi trwał blisko trzy godziny!

 Można założyć, że wszyscy obecni na widowni przyszli posłuchać utworów The Beatles. Tak bowiem artysta reklamował się na plakatach. Ale był na nich też mały plus, który oznaczał piosenki polskie. Zatem piątkowy wieczór należał do nostalgicznych, bo oprócz świetnie znanych piosenek kwartetu z Liverpoolu, mogliśmy wysłuchać także mniej znanych, ale wcale nie gorszych rodzimych utworów z lat 70-90-tych.

 

 Iwański pojawił się na scenie w towarzystwie Dariusza Bafeltowskiego, który grał na gitarze i śpiewał oraz Przemysława Pacana, który obsługiwał instrumenty perkusyjne i również śpiewał.
Beatlesi – wiadomo, choć trzeba przyznać, że nieoczywiste były niektóre aranżacje ich piosenek. Można ich było posłuchać na początku koncertu i po przerwie. Wszystkie dobrze znane, widownia także część z nich śpiewała. Szczególnie mogła spodobać się wersja „Strawberry Fields Forever” która pod koniec zamieniła się w „Hey Jude”. Dwie gitary i trzy głosy sprawiły dużą przyjemność widzom.

 

 Polskie utwory, które zaproponowało nam trio Yaniny, pochodziły z repertuaru Krzysztofa Klenczona, Andrzeja Zauchy, Stanisława Sojki, Marka Jackowskiego i samego Iwańskiego. Wszystkie bardzo melodyjne ze wstawkami, które chętnie śpiewała publiczność i zdecydowana większość pojawiła się na płytach, których nigdzie nie można kupić, o czym z pewnym rozbawieniem ale i żalem kilkakrotnie poinformował nas Iwański.
Duża muzykalność, dobry kontakt z widownią i wygląd artysty, który wyraźnie stylizuje się na Johna Lennona z drugiej połowy lat 60-tych, sprawiły że wszyscy świetnie się bawili.

Następny artykuł