Kolejny dzień wybierania za nami. Dziwnie jakoś tym razem większa frekwencja dotyczyła średnio udanego długiego metrażu. Dziwnie, ponieważ filmy krótkie są zdecydowanie bardziej interesujące. I trudno dokonać wyboru spośród kilkunastu propozycji dziennie.
Konkurs debiutów pełnometrażowych przyniósł trzy tytuły ”Magdalenę” Mateusza Znanieckiego, „Baczyńskiego” Kordiana Piwowarskiego i „Kamczatkę” Jerzego Kowyni. Pierwszy i trzeci film to filmy niedobre. Także zdaniem widzów obecnych na dyskusjach „Szczerość za szczerość”. „Magdalena” to koktail złożony z religii, emocji i hip hopu. Składniki być może do połączenia, ale nie w tym przypadku. Po filmie dowiedzieliśmy się że to absolutny debiut reżysera i że kręcony był w małej miejscowości, w której prawie wszyscy darzą go sympatią. Rolę tytułową zagrała prawdziwa amatorka, którą kamera może lubi, ale jako postać jest nieprawdziwa. Warto oddać, że o filmie, na wstępie zdefiniowanym podczas dyskusji jako złym, dyskutowano, nie bez skutecznego udziału prowadzącego Maxa Cegielskiego dość długo.
Baczyński to postać kultowa. Poeta, który zginął na początku Powstania Warszawskiego, do dziś jest czytany i rozumiany. Piwowarski dostał propozycję nakręcenia filmu o ikonie i narozrabiał. Nakręcił poemat bez dialogów i bez jasnych odpowiedzi na pytanie kim był Krzysztof Kamil. Na dodatek wykorzystał współczesnych uczestników slamu poetyckiego z okazji 90 rocznicy urodzin poety. Po obejrzeniu filmu okazało się, że język Baczyńskiego do dziś jest aktualny i zrozumiały w 100 %. To jedna z zalet filmu Piwowarskiego. Druga to, że nie uczłowiecza artysty i zostawia wokół niego tajemnicę. Do tego przekonywujący aktorzy, z tytułowym Mateuszem Kuśnierewiczem i wysmakowane zdjęcia Piotra Niemyjskiego. Ten film na pewno zrobi więcej dobrego niż można to dziś przewidzieć.
Ostatnią konkursową projekcją byłą „Kamczatka” Jerzego Kowyni. Film bardzo dobrze zagrany, ale nie wiadomo o czym. Można to tylko przypuszczać, ale duża ilość błędów warsztatowych nie dała szansy na jednoznaczną ocenę. Sam twórca podczas dyskusji orzekł, że dzieło jest skończone, i nie ma co dyskutować o tym co i tak już się stało. A błędy być może popełnił. Taaakkk...
Nie padnie tu słowo o spotkaniu z ciągle bardzo interesującą Katarzyną Herman ( z powodu pokazu "Kamczatki"), ale padnie za to jedno ale jakże pojemne zdanie o koncercie 9 osobowej formacji „Mitch & Mitch”. Skandalicznie sprawne i inteligentne granie. I utaneczniające ( to bonus do tego jednego zdania). Prosimy o więcej takich :)