Nie ukrywam, że obawiałem się dyskomfortu – po pierwsze dlatego, że Pampeluna ma swoich wiernych i licznych fanów, a po drugie, że będzie za głośno. Ludzi przyszło sporo, a koncert oglądany z drugiego pomieszczenia zaskoczył dość selektywnym brzmieniem.
Jako support z półgodzinnym programem pojawił się zespół Marka „Mahonia” Karonia, w którym zagrali Piotr „Owca” Owczarzak na perkusji, Robert Bogdan na gitarze i debiutujący w roli basisty Maciek Krzysiek. Jako wokaliści zawodowo wydarli się : Marian Kózka, Maciek „Macias” Węgrzynek i dawno nie widziany w Koszalinie Maya. To było naprawdę solidne i perfekcyjnie zagrane 30 minut.
Gwoździem programu był jednak występ Pampeluny, której drugą płytę można od kilku dni kupić w sklepach muzycznych. Kwartet pokazał się w dobrej formie, ale to nie dziwi kiedy wie się, że grają sporo koncertów. Mocne riffy, przyjemne melodie, brak solówek i trzy mocne męskie głosy, to ich znak rozpoznawczy. Pojawiły się utwory obco i polskojęzyczne, głównie z płyty „777”. Widać w nich tytułową fiestę, czyli radość i dużo dobrej energii. Wyczuła to szybko publiczność, która z chęcią rzuciła się w taneczne pląsy. Temperatura szybko się podniosła i Julio, Spodek ,Colin i Evelyn po kilkunastu minutach wyglądali jakby wyszli spod prysznica. To był bardzo dobry koncert, choć z uwagi na ograniczenia czasowe Graala, nieco za krótki.