Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

W Koszalinie, gdzie rozum ginie

Autor ArtRut 14 Czerwca 2013 godz. 14:25
Właściciele koszalińskich klubów muzycznych zaserwują nam za tydzień nie lada ucztę. Jednak nie najemy się do syta, bo stoły będą trzy, a dania różne i podane jednocześnie.

Nie będę odkrywczy pisząc, że ostatnie kilka miesięcy obfitowało w prawdziwy koncertowy wysyp w naszym sympatycznym mieście. Przyjechało do Koszalina sporo znanych w kraju kapel, a i lokalna inicjatywa pokazała, że nie zasypuje gruszek w popiele. Koniec, końców było co zobaczyć i czego posłuchać.

 

Również nie będę odkrywczy pisząc, że z widownią na tych imprezach bywało różnie. Zwykle gorzej, niż lepiej.  Aby zaradzić tej… dziwnej sytuacji całkiem niedawno przetoczyła się przez Internet i nie tylko, fala debat w stylu - co zrobić aby było lepiej. Wypowiadali się prawie wszyscy… a każdy podawał inną przyczynę takiego stanu rzeczy. Bla, bla, bla. I co? I nic.

 

 

W pewnym sensie poprzez relacjonowanie dramatycznych frekwencji w koszalińskich klubach muzycznych  czuję się współodpowiedzialny za wywołanie tematu. Jednak nigdy nie komentowałem ani publicznych debat, ani „złotych” środków zaradczych… do teraz.

 

Choćbyśmy przedstawili w tym miejscu wypunktowaną receptę na impresaryjny sukces w naszych lokalach, to i tak niczego to nie zmieni. Witajcie w krainie, gdzie rozum ginie, a ambicyjki i przeświadczenie, że wie się lepiej od innych, jest w stanie przysłonić każdy, nawet najjaśniejszy cel.

 

Za taki cel uważam dobro odbiorcy, który w piątkowy wieczór ma do wydania określone „parę złotych” w kieszeni, i już zdecydował, że tym razem zrezygnuje z Youtube i zobaczy koncert na żywo. Gdzie iść?

 

 

Już w najbliższy piątek nasz odbiorca będzie miał nie lada dylemat. Prawie o jednej godzinie, tyle, że w różnych miejscach szykują się trzy duże imprezy. Rocznicowy koncert Mr.Zoob w Kawałku Podłogi, długo nie słyszana w rodzinnym mieście Pampeluna, z premierą najnowszej płyty w Graalu i wisienka na torcie – koncert kultowej Moskwy we Freaku.

 

Określenie „na torcie” jest wręcz idealne, bo tym przysłowiowym „tortem” jesteśmy my odbiorcy, a owy „tort” to dość mocno ograniczona  liczebnie i finansowo grupa ludzi. Przez co, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że właściciele koszalińskich lokali, miast ze sobą współpracować – rywalizują. A kto na tym traci? Wszyscy.

 

Nie pomogą tu debaty, wywiady, porady, tańsze bilety, pomoc Miasta… cała ta, bez urazy -  pulpa, jeśli nie szanuje się odbiorców… i konkurencji. Po co organizować trzy niezależne koncerty jednego dnia, dwa następne wolne dni pozostawiając „puste”? . Nie wierzę, iż nie da się tego rozdzielić, bo tylko jedna kapela jest przyjezdna, a rocznica powstania Kawałka Podłogi jest umowna, bo minęła 15 maja. Ludzie… proszę… porażka i brak słów.

Poprzedni artykuł