Po raz piąty w obecnym sezonie na przeciw sobie stanęli koszykarze AZS Koszalin i Kotwicy Kołobrzeg. W dotychczasowych meczach lepsi okazywali się zawsze gospodarze. Kibice AZS liczyli więc na podtrzymanie tej passy i kolejne zwycięstwo Akademików. Były jednak pewne obawy. Czy AZS, który prezentuje się w roku 2013 wyjątkowo słabo pokona nieobliczalny zespół prowadzony przez charyzmatycznego trenera Mariusza Karola.
Do składu AZS po kilkutygodniowej przerwie powrócił Darrell Harris. - Cieszę się, że mogę w końcu pomóc swojemu zespołowi - mówił przed spotkaniem amerykański środkowy. Wraz w powrotem Harrisa do gry AZS powróciła świeżość pod koszem. Amerykanin po raz kolejny zaprezentował próbkę swoich umiejętności, ale przede wszystkim serce do gry. Harris w swoim pierwszym meczu po kontuzji zdobył 10 punktów.
Sam mecz rozpoczął się od prowadzenia Kotwicy. Czarodzieje z Wydm już po 3 minutach prowadzili różnicą sześciu punktów. Akademicy w momencie, kiedy na parkiecie przebywał Ty Walker mieli wyraźne problemy z grą pod koszem rywala. W samej pierwszej kwarcie 24 letni zawodnik Kotwicy zaliczył dwa efektowne bloki. Koszalinianie na początku drugiej kwarty powrócili jednak do gry. Odrobili stratę do rywala, a po celnym rzucie za trzy punkty Łukasza Wiśniewskiego wyszli na prowadzenie 23:22.
Od tego momentu zaczęły się kolejne problemy AZS. Kotwica zdobyła 6 punktów z rzędu, a po faulu niesportowym Artura Mielczarka kołobrzeżanie trafili dwa razy z linii rzutów wolnych i wyszli znów na pięciopunktowe prowadzenie. Wspomniany Mielczarek szybko jednak odpokutował błąd. Najpierw dogrywał do kolegi z drużyny, który zdobył punkty, potem sam trafił za trzy i po chwili na tablicy było 34:32.
Od tego momentu na parkiecie zarysowała się wyraźna przewaga AZS. Koszalinianie zdobywali punkt za punktem, a w pewnym momencie ich prowadzenie wynosiło już 11 punktów. Z dobrej strony w barwach Kotwicy prezentowali się natomiast Jarosław Zyskowski i Demetrius Brown, którzy w całym meczu zdobyli 36 z 69 punktów swojej drużyny.
Gra obu zespołów nie zachwycała. Drużyny popełniały sporo prostych błędów. Czwarta kwarta to także jeden z bardziej nieczystych fragmentów meczu. Oba zespoły miały na swoim koncie po 5 fauli już po 4 minutach gry. Akademicy jednak kontrolowali przebieg meczu. Ostatecznie podopieczni Zorana Sretenovica pokonali kołobrzeską Kotwicę 84:69.