Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

„Małpki” wciąż na topie. Koszalin i Kołobrzeg z rekordowymi wpływami z opłaty alkoholowej

Autor Ala za mf.gov.pl 29 Października 2025 godz. 18:57
Ministerstwo Finansów opublikowało najnowsze dane dotyczące dochodów budżetowych pobieranych przez urzędy skarbowe na rzecz jednostek samorządu terytorialnego. W zestawieniu znalazły się m.in. wpływy z udziałów w podatkach oraz z tzw. opłaty „małpkowej” – czyli daniny nakładanej na sprzedaż alkoholu w małych butelkach do 300 ml.

Choć celem tego mechanizmu było ograniczenie nadmiernego spożycia alkoholu, dane pokazują, że „małpki” wciąż stanowią znaczące źródło dochodów lokalnych budżetów.Od 2021 roku każdy przedsiębiorca sprzedający alkohol w małych opakowaniach wnosi opłatę w wysokości 25 zł za każdy pełny litr 100% alkoholu.

Dochody z tej opłaty dzielone są po równo:

50% trafia do budżetu państwa,

50% do samorządów, na terenie których prowadzona jest sprzedaż.

Pieniądze te – zgodnie z ustawą – powinny być wydawane na działania profilaktyczne i edukacyjne związane z przeciwdziałaniem alkoholizmowi oraz uzależnieniom.

Koszalin i Kołobrzeg liderami regionu

W okresie od stycznia do września 2025 r. Koszalin uzyskał ponad 800 tys. zł z tytułu „opłaty małpkowej”.

To równowartość sprzedaży napojów zawierających ponad 32 tys. litrów czystego alkoholu.

Nieco wyższy wynik zanotował Kołobrzeg – 854 tys. zł, co czyni go liderem w regionie. Wysokie wpływy nie dziwią – to miasto o dużym natężeniu ruchu turystycznego i rozbudowanej sieci gastronomiczno-hotelowej.

Wpływy kontra zdrowie publiczne

Z jednej strony to realne wsparcie dla lokalnych budżetów – w mniejszych gminach kilkadziesiąt tysięcy złotych może finansować profilaktykę, warsztaty dla młodzieży czy działania ośrodków pomocy społecznej.

Z drugiej – wysokie kwoty pokazują, że alkohol w małych butelkach pozostaje powszechnie kupowany i dostępny, często w godzinach porannych i w miejscach codziennego użytku.

Jak zauważają eksperci, opłata „małpkowa” nie zmniejszyła skali spożycia, ale przyniosła stabilne źródło dochodów, które – przy właściwym wykorzystaniu – może wspierać profilaktykę i leczenie uzależnień.

Co mówią liczby?

Porównanie pokazuje wyraźnie, że:

duże miasta (Kołobrzeg, Koszalin) generują kilkaset tysięcy złotych rocznie,

gminy turystyczne (Mielno, Ustronie Morskie, Darłowo) również korzystają z sezonowego napływu kupujących,

małe gminy wiejskie (Polanów, Sianów, Połczyn-Zdrój) notują wpływy kilkudziesięciu tysięcy złotych – znacznie mniejsze, ale proporcjonalnie istotne dla lokalnych budżetów.

Wnioski

„Małpki” – mimo krytyki – stały się ważnym elementem finansów lokalnych. Wysokie wpływy pokazują, że Polacy wciąż chętnie sięgają po ten rodzaj alkoholu, a samorządy muszą balansować między zyskiem a odpowiedzialnością społeczną.

Koszalin i Kołobrzeg pozostają liderami regionu, ale dane z mniejszych gmin wskazują, że problem (i potencjał dochodowy) jest powszechny.

To zatem nie tylko temat fiskalny, lecz także społeczny – pokazujący, jak bardzo codzienne wybory konsumentów wpływają na kształt lokalnych finansów.

 

Czytaj też

"Odkażanie" koronawirusa po polsku – w izolacji coraz częściej sięgamy po alkohol

Art za newseria.pl, for: FB/Lubię Whisky - 27 Marca 2020 godz. 4:52
„Butelka wódki, kilka piw i ze dwa wina – to dla żony. Będzie na zapas” – mówi, stojąc w kolejce w monopolowym. Ale robi to także następnego dnia… Pandemia koronawirusa i związana z nią kwarantanna staje się dla wielu Polaków pułapką. W wyniku izolacji częściej sięgają po alkohol i piją znacznie większe jego ilości. Podczas gdy np. władze departamentu Aisne w północno-wschodniej Francji wydają zakaz sprzedaży alkoholu w związku z epidemią Covid-19, w Polsce sklepy monopolowe pospiesznie i na bieżąco uzupełniają braki w asortymencie. Pijemy, żeby się zrelaksować, zapomnieć o problemie albo po prostu – z nudów. Tymczasem alkohol to najsilniejsza legalna, ogólnodostępna i powszechnie akceptowalna substancja depresjogenna, a jego odprężające działanie jest jedynie chwilowe. U wielu osób gorszy nastrój i stany lękowe pojawiają się już po 2-3 godzinach od spożycia. Mimo to pijemy. Na czas kwarantanny zrezygnuj z alkoholu Granica między piciem „rozrywkowym” a uzależnieniem jest niezwykle cienka. W szczególności w okresie wysokiego, długotrwałego napięcia i stresu – a takie właśnie emocje wywołuje w nas aktualna sytuacja pandemiczna w kraju i na świecie. Przebywając w małej, zamkniętej przestrzeni, z pozostałymi członkami rodziny 24 h/dobę – na co nie byliśmy przygotowani i do czego nie jesteśmy przyzwyczajeni – powinniśmy bezwzględnie zrezygnować z alkoholu. Krystyna Radkowska, Prezeska Fundacji Zwalcz Nudę, organizatorka współfinansowanej ze środków m.st. Warszawa kampanii #MAMKONTROLĘ zwraca uwagę na to, że alkohol pity coraz częściej i w coraz większych ilościach, w znacznym stopniu wzmaga niepokój i stres, a w skrajnych przypadkach może powodować także agresję.     W chwili nudy i braku pobudzenia alkohol staje się czynnikiem, który powoduje wzrost emocji, zaś w obliczu stresu może mieć działanie uspokajające. Oczywiście jest to rozwiązanie krótkotrwałe. Sięgnięcie w takich chwilach po alkohol nie spowoduje, że problemy znikną. Daje on jedynie krótkotrwałą iluzję rozwiązania problemu. I to właśnie dla tej wizji ludzie spożywają alkohol w sposób niekontrolowany. Alkohol nie rozwiązuje problemów - przeciwnie - mnoży kolejne, często poważniejsze, jak np. uzależnienie lub wzmaga agresję i przemoc względem innych.  Jeśli już pijesz – zachowaj kontrolę Mimo że kwarantanna sprzyja częstszemu sięganiu po alkohol, jeśli decydujemy się na jego picie, warto zachować zdrowy rozsądek i upewniać się, czy nasze picie nie nosi znamion ryzykownego lub szkodliwego, ponieważ może ono spowodować utratę kontroli nad własnym życiem. Zbyt częste i niekontrolowane picie może doprowadzić do poważnych problemów. Eksperci podkreślają, że problemy alkoholowe mogą dopaść każdego, bez względu na wiek, płeć, pozycję społeczną czy wykonywany zawód. Pierwsze symptomy nałogu bywają niezauważalne. O tym, czy przekraczamy granicę bezpiecznego picia alkoholu, świadczy kryterium regularności picia i zdolności do sprawowania kontroli nad nim. Pamiętajmy, że wspomniana granica jest bardzo cienka i trudno ją często dostrzec. W takiej sytuacji bardzo ciężko jest przełamać barierę wstydu i szukać wsparcia w walce z problemem. Osoby, które czują, że tracą kontrolę nad ilością i częstotliwością spożywanego alkoholu, mogą zgłosić się do nas po wsparcie. Na stronie internetowej kampanii udostępniamy listę placówek, w których można uzyskać pomoc w kryzysie. – dodaje Krystyna Radkowska, Prezeska Fundacji Zwalcz Nudę, organizatorka współfinansowanej ze środków m.st. Warszawy kampanii #MAMKONTROLĘ. Aby sprawdzić, czy problem z alkoholem dotyczy również nas, warto wykonać krótki test, który jest dostępny na stronie kampanii. Pomaga on ocenić, czy sięgamy po alkohol bezpiecznie, czy też nasze picie kwalifikuje się już jako szkodliwe i ryzykowne. Łatwo jest wpaść w pułapkę nadmiernego, niekontrolowanego picia – zwłaszcza w okresie izolacji spowodowanej kwarantanną. Jednak z takiej pułapki znacznie trudniej jest się wydostać, szczególnie w pojedynkę. W takich przypadkach niezbędna jest pomoc i wsparcie specjalisty.  Pamiętaj, że nigdy nie jesteś ze swoim problemem sam. Jeśli doświadczasz kryzysu i zauważasz u siebie objawy ryzykownego i szkodliwego picia, poproś o pomoc. Wejdź na www.mamkontrole.waw.pl i skorzystaj z porady eksperta.