– Były przypadki chorych, którzy podróżowali do krajów, gdzie cholera występuje, ale tutaj mamy sytuację, gdzie pacjentka nie opuszczała naszego kraju, ani nikt z jej otoczenia – poinformował Główny Inspektor Sanitarny, dr Paweł Grzesiowski w rozmowie z TVN24.

Zakażenie potwierdzone w Stargardzie
Zakażenie zostało potwierdzone w sobotę, 19 lipca, w Samodzielnym Publicznym Wielospecjalistycznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Stargardzie. Chorą jest starsza kobieta z chorobami współistniejącymi. Po potwierdzeniu diagnozy została niezwłocznie przetransportowana na specjalistyczny oddział zakaźny w szpitalu w Szczecinie.
– Choroba przebiega ciężko, ale pacjentka otrzymuje pełną pomoc medyczną. Sytuacja została natychmiast opanowana zgodnie z obowiązującymi procedurami – zapewnia Grzesiowski.
Kwarantanna i nadzór sanitarny
W związku z zakażeniem, służby sanitarne wprowadziły pięciodniową kwarantannę domową dla wszystkich osób, które miały bezpośredni kontakt z pacjentką. Łącznie izolacją objęto 26 osób, z czego około 20 to personel medyczny szpitala.
Dodatkowo, ponad 80 osób znajduje się pod nadzorem epidemiologicznym. Na oddziale wewnętrznym, gdzie przebywała pacjentka, obowiązuje całkowity zakaz odwiedzin.
– Cholera jest w Polsce chorobą szczególnie niebezpieczną, wymaga natychmiastowej izolacji i reakcji sanitarnej – podkreślił GIS.
Nieznane źródło zakażenia
Największe zaniepokojenie budzi fakt, że źródło zakażenia jest na ten moment nieznane. Pacjentka nie podróżowała, nie miała kontaktu z osobami z zagranicy, a żaden z członków jej otoczenia nie wykazuje objawów choroby.
– To wydarzenie, o którym musimy mówić – nie po to, by siać panikę, ale by zrozumieć, w jaki sposób doszło do zakażenia. To przypadek wymagający bardzo szczegółowego dochodzenia epidemiologicznego – zaznacza dr Grzesiowski.
Czym jest cholera i jak się rozprzestrzenia?
Cholera to ostra choroba zakaźna wywoływana przez bakterie Vibrio cholerae, znane jako przecinkowce cholery. Zakażenie szerzy się drogą pokarmową – przez wodę skażoną fekaliami chorych lub nosicieli, a także przez skażoną żywność, szczególnie surowe owoce morza, niedogotowane jedzenie i nieumytą żywność.
Objawy cholery to:
bardzo silna, wodnista biegunka (tzw. „biegunka ryżowa”),
intensywne wymioty,
szybkie odwodnienie organizmu,
gwałtowne osłabienie i utrata elektrolitów.
Bez odpowiedniego leczenia choroba może prowadzić do śmierci w ciągu kilkunastu godzin. Leczenie polega na szybkim nawodnieniu (często dożylnym) oraz podaniu antybiotyków.
Poprzedni przypadek w 2019 roku
Ostatni przypadek cholery w Polsce odnotowano w 2019 roku u marynarza z Indii, którego statek zawinął do portu w Świnoujściu. Wówczas szybko ustalono źródło i zakażenie nie miało dalszych konsekwencji.
Służby apelują o spokój i czujność
Dr Grzesiowski uspokaja: – Nie siejmy paniki. Polska ma odpowiednie procedury, szpitale i laboratoria do walki z tego typu zagrożeniami. Zachowujmy ostrożność, ale nie ma obecnie zagrożenia epidemicznego.
Jednocześnie GIS przypomina o podstawowych zasadach higieny:
myjmy ręce przed jedzeniem i po korzystaniu z toalety,
spożywajmy tylko przegotowaną lub butelkowaną wodę,
uważajmy na surowe lub nieumyte produkty spożywcze, zwłaszcza latem.
Trwa dochodzenie epidemiologiczne
Zespół specjalistów z sanepidu i inspekcji sanitarnej prowadzi dochodzenie, które ma wyjaśnić, jak doszło do zakażenia pacjentki. Weryfikowane są potencjalne źródła wody, żywności, a także wcześniejsze hospitalizacje i kontakt z otoczeniem.
Pełne wyniki śledztwa epidemiologicznego powinny być znane w ciągu najbliższych dni. Na razie – jak podkreślają eksperci – nie ma ryzyka szerszego rozprzestrzenienia się zakażenia.
Cholera w Polsce to nadal zjawisko rzadkie, ale jak pokazuje ten przypadek – nie niemożliwe. System reaguje, ale czujność i edukacja społeczeństwa są równie ważne jak laboratoria i procedury.