Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Powrót Axiom-4 już dziś! Polski astronauta wraca na Ziemię. Sławosz Uznański-Wiśniewski kończy swoją kosmiczną misję

Autor Ala za NASA 14 Lipca 2025 godz. 8:00
To już dziś — 14 lipca 2025 roku. Cały świat kosmiczny kieruje wzrok na orbitę okołoziemską, gdzie czteroosobowa załoga misji Axiom-4 szykuje się do powrotu na Ziemię. Astronauta Shubhanshu Shukla i jego trzej towarzysze po dwóch intensywnych tygodniach badań na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej rozpoczną swój wielki finał: wejście w atmosferę i wodowanie u wybrzeży Kalifornii. Ok. godz. 10.55 ma nastąpić zamknięcie włazu, a dwie godziny później, ok. 13.05, kapsuła Dragon Grace ma odłączyć się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Odłączenie kapsuły od ISS, a potem wodowanie w Pacyfiku będą transmitowane przez Axiom Space, NASA i SpaceX.

„Jestem smutny, że misja dobiega końca” — powiedział Sławosz Uznański-Wiśniewski podczas pożegnania na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Choć smutek miesza się z dumą, dla polskiego astronauty to moment, w którym kończy się rozdział napisany ponad chmurami, a zaczyna się powrót do rzeczywistości — tej, gdzie grawitacja znowu przypomina o swoim istnieniu.

Niedziela była ostatnim pełnym dniem Uznańskiego-Wiśniewskiego na ISS. Polak wypełnił wszystkie główne cele naukowo-technicznej misji IGNIS, prowadził eksperymenty, współpracował z międzynarodową załogą i inspirował setki tysięcy ludzi na Ziemi.

 

105 godzin w służbie nauki

Polski astronauta spędził w kosmicznym laboratorium ponad 105 godzin na eksperymentach, z czego aż 62 procent tego czasu poświęcił na prace związane z misją IGNIS. Testował nowe technologie, prowadził badania, a także działał edukacyjnie, dzieląc się wiedzą z młodymi ludźmi na Ziemi.

 

Nie zabrakło współpracy międzynarodowej — w tym z węgierskim astronautą Tiborem Kapu. Uznański-Wiśniewski podkreślał, że za sukcesem misji stoją nie tylko astronauci, ale także dziesiątki inżynierów, techników i naukowców pracujących na Ziemi.

 

Za każdym takim powrotem kryje się niezwykle precyzyjna inżynieria i odwaga ludzi gotowych wyjść poza granice naszej planety. W samym sercu tego spektakularnego procesu znajduje się kluczowy element: manewr hamowania wstecznego, bez którego nie byłoby możliwe bezpieczne zejście z orbity.

Jeden impuls, który zmienia wszystko

Manewr hamowania wstecznego (ang. retrograde burn) to w teorii krótki impuls silników, ale w praktyce — moment decydujący o życiu i bezpieczeństwie załogi. Podczas tego manewru statek Dragon odwraca się i odpala silniki w kierunku przeciwnym do swojego lotu. Efekt? Nagłe zmniejszenie prędkości orbitalnej i obniżenie najniższego punktu orbity (perygeum) tak, aby przeciąć atmosferę.

To trochę jak pociągnięcie za hamulec ręczny w wyścigowym samochodzie — krótko, gwałtownie, ale niezwykle skutecznie. Choć sam manewr trwa zaledwie chwilę, jego konsekwencje są natychmiastowe: statek zaczyna opadać w stronę Ziemi i w ciągu jednej lub dwóch orbit ponownie spotyka się z naszą atmosferą.

Sztuka wejścia

Moment odpalenia silników i wielkość impulsu są jak dobrze dobrane nuty w symfonii — zbyt mocny „akord” i statek wejdzie zbyt stromo, narażając załogę na ogromne przeciążenia i potężne obciążenia termiczne. Zbyt słaby lub opóźniony — powrót rozciągnie się, a statek będzie musiał dłużej zmagać się z oporem atmosfery.

Po zakończeniu hamowania wstecznego statek staje się więźniem sił aerodynamicznych. Drag i siła nośna zaczynają odgrywać główne role, powoli, ale nieubłaganie wyhamowując pojazd. Odpowiednio zaprojektowany kształt i precyzyjne sterowanie pozwalają zminimalizować szczytowe przeciążenia i rozłożyć ogrzewanie na dłuższy czas.

W nowoczesnych misjach, jak Axiom-4, manewr ten pozwala osiągnąć „płynne” wejście — tak, aby astronautom nie groziły niebezpieczne siły i aby pojazd mógł bezpiecznie wylądować w wyznaczonym miejscu.

 

Powrót Axiom-4: żadnych opóźnień ani zaginięć

Wbrew plotkom — nie ma mowy o zaginięciach czy opóźnieniach. NASA oficjalnie potwierdziła, że Shubhanshu Shukla i reszta załogi Axiom-4 są gotowi do powrotu. Misja rozpoczęła się 25 czerwca z Kennedy Space Center na Florydzie, a statek Dragon zadokował do ISS 26 czerwca po 28 godzinach lotu.

 

Po niemal dwóch tygodniach eksperymentów naukowych przyszedł czas na finał. Odłączenie od stacji planowane jest dziś, 14 lipca, około godziny 7:05 czasu wschodniego (EDT). Wszystko to z myślą o harmonogramie stacji — już 31 lipca na ISS ma przybyć kolejna załoga w ramach misji Crew-11, więc Axiom-4 musi zrobić miejsce.

 

Czy pogoda może pokrzyżować plany?

Na szczęście pogoda u wybrzeży Kalifornii, gdzie Dragon ma wodować 14 lipca około godziny 15:00 czasu indyjskiego (3:00 pm IST, 5:30 am EDT), zazwyczaj sprzyja takim operacjom. NASA i Axiom Space na bieżąco monitorują stan morza, wiatr i widoczność, a dokładny czas lądowania może zostać przesunięty w granicach godziny, by zapewnić maksymalne bezpieczeństwo.

 

Dlaczego 14 lipca?

Ten dzień nie został wybrany przypadkowo. To precyzyjnie zaplanowany termin wynikający z cyklu pracy ISS, rotacji załóg oraz optymalnego okna orbitalnego, które pozwala na bezpieczne i dokładne wejście w atmosferę. Daje to załodze Axiom-4 szansę spokojnego zakończenia misji i przygotowania stacji na kolejne wyzwania.

 

Finał wielkiej podróży

 

Dziś, kiedy Dragon odłączy się od ISS, rozpocznie się ostatni rozdział tej wyjątkowej historii. Jeden impuls wsteczny, seria precyzyjnych manewrów, ściana ognia podczas wejścia w atmosferę — i wreszcie miękkie wodowanie w Pacyfiku.

 

Świat będzie śledzić każdy etap tego spektaklu na żywo, bo powrót z kosmosu to wciąż magia i inżynierskie arcydzieło w jednym.