Przed 17. kolejką Handball Stal Mielec zajmowała niepodważalne pierwsze miejsce z 48 punktami, mając 14-punktową przewagę nad drugą Rajbud Stalą Gorzów. E.Link Gwardia Koszalin, z dorobkiem 32 punktów, plasowała się na trzeciej pozycji, tracąc do lidera 15 punktów. Dla Koszalina, który w poprzednim sezonie awansował z ligi regionalnej, utrzymanie się w czołowej trójce stanowi już sukces, jednak ambicje sięgają wyżej – zwłaszcza że drugie miejsce gwarantuje baraż o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Stal Mielec wchodziła w mecz z kompletną serią zwycięstw w regulaminowym czasie, tracąc jedynie dwa punkty w dwóch meczach zakończonych remisem po dogrywce. Koszalinianie natomiast od początku sezonu zaskakiwali skutecznością w ataku – Maciej Fabianowicz (66 bramek) i Bartosz Laska (65) należeli do czołówki strzelców ligi. Wcześniejszy mecz między tymi drużynami, rozegrany w Mielcu, zakończył się zwycięstwem gospodarzy 39:36, co sugerowało, że rewanż może być równie wyrównany.
Od kontroli Stali po rzut karny
Mecz rozpoczął się od dominacji Handball Stali, która w 7. minucie prowadziła już 6:2 dzięki trzem trafieniom Marcina Głuszczenki. Wysoka presja obronna mielczan dezorganizowała ataki Gwardii, a błędy koszalińskich rozgrywających (m.in. utrata piłki przez Damiana Didyka) pozwalały na szybkie kontry. Do 10. minuty przewaga sięgnęła 8:4 po celnych rzutach Jakuba Sikory.
Przełom nastąpił w 21. minucie, gdy Piotr Rybski, wychowanek Stali Mielec, który zimą przeniósł się do Koszalina z fińskiej ligi, wyrównał na 9:9. Moment ten uruchomił serię błędów w ataku gości – w ciągu następnych pięciu minut Stal nie wykorzystała czterech klarownych sytuacji bramkowych, podczas gdy Gwardia, dzięki trafieniom Dawida Szcześniaka i Bartosza Laski, po raz pierwszy wyszła na prowadzenie (10:9). Do przerwy mielczanie odrobili straty, prowadząc 14:12, ale już wtedy widać było oznaki zmęczenia spowodowanej długą podróżą (684 km z Mielca).
Po zmianie stron Gwardia błyskawicznie wyrównała stan meczu (14:14 w 32. minucie), wykorzystując bierność obrony rywali w środkowej strefie. Punktem zwrotnym stała się kontuzja Dzianisa Valyntsau, kluczowego rozgrywającego Stali, który w 40. minucie doznał stłuczenia barku po faulu Huberta Duchnika. Brak Valyntsau (8 asyst w sezonie) osłabił płynność ataku mielczan, którzy zaczęli polegać na indywidualnych akcjach Filipa Stefaniego i Krystiana Marchewki.
W 46. minucie Handball Stal prowadziła 20:18, ale seria niecelnych rzutów z dystansu (m.in. trzy próby Igora Graczyka) pozwoliła Gwardii na odrobienie strat. W ostatnich pięciu minutach przewaga przechodziła z rąk do rąk. Ostatnia akcja meczu przyniosła Koszalinowi rzut karny, który Bartosz Laska zamienił na bramkę dającą remis i w konsekwencji rzuty karne.
W konkursie jedenastek lepiej poradzili sobie gospodarze, którzy wykorzystali cztery z pięciu prób. Po stronie Stali błędów dopuścili się Filip Stefani (trafienie w słupek) i Krystian Marchewka (obrona przez Damiana Zwierza), co przypieczętowało wynik 4:3.
Dzień przed meczem Powiat Mielecki podpisał umowy sponsorskie z trzema lokalnymi klubami: FKS Stal Mielec (piłka nożna), ITA TOOLS Stal Mielec (siatkówka kobiet) i Handball Stal Mielec. Wsparcie w wysokości 1,2 mln zł rocznie obejmuje m.in. umieszczanie logotypów powiatu na bandach reklamowych, strojach zawodników oraz promocję w mediach społecznościowych. Dla Handball Stali środki te stanowią ok. 15% rocznego budżetu, co podkreśla znaczenie samorządowego mecenatu dla utrzymania konkurencyjności w lidze.
Zwycięstwo Gwardii Koszalin (teraz 34 punkty) pozwoliło jej na chwilowe awansowanie na drugie miejsce, jednak Rajbud Stal Gorzów (33 punkty) ma zaległy mecz z Jurandem Ciechanów. Dla Handball Stali porażka nie zmieniła pozycji lidera, ale ukazała słabości w grze pod presją – wcześniej drużyna Roberta Lisa wygrywała wszystkie mecze z przewagą co najmniej trzech bramek.
Zwycięstwo E.Link Gwardii Koszalin nad Handball Stalą Mielec potwierdza rosnącą konkurencyjność w ligach centralnych. Beniaminek udowodnił, że odpowiednie połączenie młodych talentów (np. 19-letni Damian Duchnik) z doświadczonymi zawodnikami (np. 28-letni Maciej Fabianowicz) może przynieść efekty nawet przeciwko finansowo silniejszym rywalom. Dla Stali Mielec porażka stanowi sygnał, że dominacja w lidze wymaga ciągłego doskonalenia taktyki – zwłaszcza w sytuacjach presji czasowej i rzutach karnych.
Kolejne spotkania (Gwardia z Jurandem Ciechanów, Stal z Miedzią Legnica) zweryfikują, czy koszaliński zespół utrzyma tempo walki o awans, a mielczanie odzyskają formę sprzed porażki. Bez wątpienia jednak piątkowy mecz przejdzie do historii jako przykład, że w sporcie żadna passa nie trwa wiecznie – nawet dla niepokonanych.