— W tej kwestii otrzymywaliśmy tylko i wyłącznie pisma podpisane przez panią przewodniczącą związku i sygnowane przez związek zawodowy. To bardzo istotna sprawa. Wszystkie pisma podpisywała przewodnicząca związków. Przypomnę, że zgodnie z obowiązującym prawem przewodniczącym związków zawodowych przysługuje ustawowa ochrona. Takiej osoby nie można zwolnić właśnie. Dlatego że nawet poruszając te najtrudniejsze sprawy, nie powinna być szykanowana — wyjaśnia minister.
— Te pisma i e-maile przychodziły ze służbowych skrzynek uniwersytetu — to też jest istotne. Jak weźmiemy to wszystko pod uwagę, to w tej sprawie nie mamy do czynienia z sygnalistą. Tym bardziej że ustawa o sygnalistach nie weszła jeszcze w życie — podkreślił Wieczorek.
— W tej sprawie wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające i skierowaliśmy pisma z prośbą o wyjaśnienie do władz uniwersytetu. Postąpiliśmy absolutnie prozwiązkowo — zapewnił.
— Kłamstwem jest również to, że pismo pani przewodniczącej zostało przez nas przekazane. Jeżeli otrzymujemy pismo od przewodniczących związków zawodowych — obojętnie jakiej uczelni — to kierujemy do wyjaśnienia z prośbą o to, żeby rektorzy nam te wyjaśnienia przekazali — dodał.