- Właśnie przechodziłem, gdy zauważyłem, że ktoś nożem niszczy baner - relacjonuje nam Czytelnik. - Podszedłem bliżej i zobaczyłem jak ten mężczyzna chowa baner do bagażnika swojego auta. Zrobiłem zdjęcie - dodał.
Zwolennicy walczącego o reelekcję prezydenta Jedlińskiego postanowili wszelką krytykę wobec niego zdusić w zarodku. Wzięli sprawy w swoje ręce i dokonali aktu wandalizmu.
A banerów wyborczych ściągać nie można - nawet jeśli zostały powieszone bez zgody właściciela. Zawsze - należy zgłaszać takie sytuacje do komitetu wyborczego odpowiedzialnego za powieszenie danego plakatu. - Możemy skontaktować się z komitetem telefonicznie, możemy użyć drogi mailowej albo skierować pismo - z wezwaniem do usunięcia czy zdjęcia tego plakatu. Jeśli to nie przynosi efektu - dzwonimy na policję. I tylko w jej asyście możemy ściągać plakat.
Dodajmy, że niszczenie banerów wyborczych jest surowo karane. Kodeks wykroczeń precyzyjnie określa, jakie są konsekwencje niszczenia i usuwania plakatów wyborczych. Zniszczenie lub usunięcie banera może skutkować aresztem na trzy miesiące. Z kolei umyślne zniszczenie banera, którego wartość przekracza 800 zł, jest przestępstwem.
Takie nieuprawnione zachowanie spowodowało tylko kontrakcję. Kolejny moduł banerowy, na którym umieszczono krytyczne wobec Jedlińskiego uwagi został postawiony w okolicach Emki: