Dziś o tym, jak mieszkańcy naszego miasta "odbijają się" od urzędniczego muru. A to naprawdę błahe sprawy!
Najpierw taki e-mail:
"Droga redakcjo mam problem wynikający z niezaplanowania przejścia po schodach wózków albo rowerów i wózków inwalidzkich. Problem zgłaszam do Zarządu Dróg i Transportu ale odbili piłeczkę, że to miasto jest winne z nie wyznaczenia do tego celu zjazdu. Mamy poważny problem, bo żona jest w połogu i musi ciągle pokonywać ten odcinek. Z jednej strony schody, a z drugiej droga, która jest w fatalnym stanie... ZDiT twierdzi, że naprawi ją, ale dopiero jak miną roztopy. Masakra! Przesyłam zdjęcia oraz pismo. Pozdrawiam".
Sprawę pozostawiamy bez komentarza, ale liczymy na urzędniczą empatię i szybka pomoc w pokonywaniu tych schodów przez koszalinian.
Druga sprawa dotyczy oświetlenia, a dokładniej jego braku na krótkim odcinku ulicy Gnieźnieńskiej. Pan Piotr poinformował nas, że przed rokiem przekazał sprawę wyłączenia kilku lamp ulicznych przed jego posesją urzędniczce ZDiT. Mimo kilkukrotnych monitów lampy nadal nie świecą, czy stwarzają niebezpieczeństwo tak dla pieszych jak i kierowców.
Uważamy, że ten problem można chyba rozwiązać od ręki. Wystarczy tylko chcieć. Apelujemy do urzędników, by byli po stronie nas, mieszkańców. Wówczas będzie nam się żyło lepiej, a Koszalin będzie w naszych sercach!