Fala przestępstw
Jak wynika z danych Komendy Głównej Policji (KGP), w 2022 roku stwierdzono 32,8 tys. przestępstw kradzieży w sklepach. To o 31,1% więcej niż w 2021 roku, kiedy takich przypadków odnotowano blisko 25 tys. Komentujący te wyniki eksperci podkreślają jednak, że policyjne statystyki i tak nie pokazują faktycznego problemu, bo nie każdy przypadek jest zgłaszany.
– Sieci handlowe niezbyt chętnie przyznają się do tego, że są okradane. Nie chcą kusić do kradzieży i pokazywać, że nie panują nad sytuacją. W branży szacuje się, że na tzw. gorącym uczynku udaje się złapać jedynie ok. 10-15% złodziei. Gdyby zatrzymywano wszystkich, wówczas dane byłyby mocno zatrważające. Tego typu przestępstw wyraźnie przybywa z powodu wysokiej inflacji i szybkiego ubożenia Polaków. I sądzę, że to szybko się nie zmieni – mówi Maciej Tygielski, ekspert rynku retailowego i dyrektor zarządzający Grupą SkipWish.
Patrząc na dane z poszczególnych komend wojewódzkich, widać, że jedynie KWP w Lublinie nie odnotowała wzrostu liczby przestępstw (2021 rok – 651, 2022 rok – 635). – Podejmujemy interwencję najczęściej po otrzymaniu zgłoszenia. Zwykle jesteśmy wzywani do sklepów należących do sieci handlowych, w których sposób zabezpieczeń i ochrony przed kradzieżami jest podobny w całym kraju. Trudno stwierdzić, dlaczego akurat w naszym województwie nie zaobserwowano wzrostu przestępczości w tym obszarze – komentuje nadkom. Andrzej Fijołek, Rzecznik Prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie.
Wykroczenia zaleją handel
W ub.r. KGP odnotowała ponad 234,3 tys. wykroczeń związanych z kradzieżą. To wzrost o 21,5% w porównaniu z 2021 rokiem, kiedy takich zdarzeń stwierdzono 192,8 tys. – Nastąpił on przed waloryzacją progu między wykroczeniem a przestępstwem – z 500 zł na 800 zł. W związku z ww. zmianą, w tym roku skala dokonywanych kradzieży w sklepach zapewne znacznie się powiększy. Rozmiar rosnącego zjawiska będziemy mogli ocenić tak naprawdę dopiero, gdy porównamy dane z bieżącego roku i z wcześniejszych lat – przewiduje Łukasz Grzesik, ekspert ds. zapobiegania kradzieżom sklepowym.
Do tego Maciej Tygielski dodaje, że obecna kwota jest już i tak dość wysoka, a podwyższenie jej o 60% zachęci złodziei do jeszcze większej aktywności, co z pewnością będzie już widać w nowych statystykach. W połączeniu ze zubożeniem Polaków i kryzysem ekonomicznym to może wywołać mieszankę wybuchową. Ekspert też ostrzega, że sklepy będą musiały zrekompensować sobie wyższe straty. A zrobią to, podnosząc ceny.
Podobne obawy wyraża dr Maria Andrzej Faliński, były wieloletni dyrektor generalny POHID-u. Jak stwierdza, mniej surowa kara wiąże się ze słabszym zagrożeniem. A jeśli ktoś zostanie schwytany za dwudziestym razem, to dopiero będzie na plusie. Ludzie, kradnąc w sklepach, redukują sobie koszty utrzymania. Na kradzieżach najbardziej straci zwykły, uczciwy Kowalski, bo nie ma w handlu innych pieniędzy, jak te pochodzące od klienta, nawet jeśli sklep kredytuje się lub korzysta z rezerw finansowych.
Zagrożone sklepy
Według statystyk KGP, w ub.r. w sklepach wielkopowierzchniowych stwierdzono 188,3 tys. wykroczeń kradzieży. To o 20,8% więcej niż w 2021 roku – kiedy było ich 155,8 tys. W przypadku sklepów małopowierzchniowych wzrost był większy i wyniósł 24,6% rdr. (2022 rok – 46 tysięcy, 2021 rok – 36,9 tys.).
– Choć duże placówki odnotowały mniejszy wzrost, to patrząc na konkretne liczby, widać, że zdecydowanie częściej padają ofiarami kradzieży. W sklepach wielkopowierzchniowych złodzieje mają większy wybór produktów. Mogą też myśleć, że trudniej ich zauważyć i złapać, bo tłum i powierzchnia są większe. To przekonanie oczywiście często jest złudne – wyjaśnia Maciej Tygielski.
Z kolei Łukasz Grzesik uważa, że hipermarkety i supermarkety mają większe możliwości radzenia sobie z kradzieżami sklepowymi. Daje im to przewagę nad mniejszymi formatami, dla których nie zawsze kalkulują się nakłady na zaawansowane systemy czy ochronę fizyczną. Ze względu na to, że obecnie najczęściej kradziona jest żywność, problem szerzy się przede wszystkim w niedużych sklepach osiedlowych oraz w dyskontach.
Problemy narosną
Zdaniem eksperta z Grupy SkipWish, już teraz dramat wielu rodzin pokazuje to, że ludzie kradną rzeczy, które wcześniej nie ginęły masowo, nawet zabawki czy papier toaletowy. Kiedyś były to raczej droższe artykuły. A obecnie dotyczy to wszystkiego, począwszy od bułek, serów i art. mięsnych, przez słodycze i kosmetyki, a kończąc na elektronice.
– Problem najbardziej odczuwa branża spożywcza. Z powodu inflacji podstawowe produkty tak podrożały, że wiele osób znalazło się w sytuacji, której konsekwencją są kradzieże. Najczęściej dotyczą one art. tłuszczowych, nabiału i wędlin. Chętnie kradzione są też alkohole, zwłaszcza te droższe. Drogerie również wyraźnie borykają się z kradzieżami, głównie drogich kosmetyków – informuje Grzesik.
Fakt, że najczęściej giną teraz produkty spożywcze, potwierdzają też wyniki badań rynkowych. Dlatego właśnie w opinii Macieja Tygielskiego, wkrótce najmocniej zdrożeje żywność. Problem narośnie szczególnie przed nadchodzącą Wielkanocą.
– Skutki rosnącej liczby kradzieży, zarówno przestępstw, jak i wykroczeń, będą długo widoczne. Sprzedawcy będą coraz więcej inwestować w ochronę i odstraszające złodziei kampanie informacyjne. Ponadto firmy produkcyjne i handlowe będą uciekać w eksport. To wszystko będzie windowało ceny w każdym formacie handlowym – alarmuje dr Faliński.
Do powyższego Maciej Tygielski dodaje, że policyjne statystyki niestety, ale podbiją jeszcze kasy samoobsługowe. Rynek zapowiada coraz więcej tego typu rozwiań, co z pewnością wykorzystają złodzieje. Wielu nieuczciwych konsumentów już dzisiaj głośno mówi o tym, że na takiej kasie można dobrze „zaoszczędzić”. Takie osoby przeklejają metki i ważą nie to, co trzeba. I jak relacjonują, na jednych dużych zakupach mogą okraść sklep nawet na 100-150 zł.