Rekordowa podwyżka ZUS + inflacja = małe firmy upadają jedna po drugiej
Sytuacja jest poważna, bo jeszcze nigdy – nawet w szczycie pandemii – nie zawieszało się i nie likwidowało, tak wiele działalności gospodarczych. Sprawa dotyczy małych firm oraz działalności jednoosobowych.
- Przyczyn takich decyzji jest kilka. Pierwsza sprawa to rosnące koszty podatkowe. ZUS dla małych firm jest zdecydowanie zbyt wysoki. To czynnik, który po odpowiedniej kalkulacji powoduje, że wielu freelancerów czy jednoosobowych firm podejmuje decyzje: etat opłaca mi się bardziej. Powiem wprost: ZUS wygania małych przedsiębiorców na etaty – mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. – Podwyżka ZUS dla jednoosobowych firm w 2023 roku będzie rekordowa, według wyliczeń będzie to ponad 17%. Przypomnijmy, że składka ubezpieczenia zdrowotnego jest uzależniona od średniego wynagrodzenia, a to ma w przyszłym roku rosnąć skokowo, zupełnie jak płaca minimalna – mówi Hanna Mojsiuk.
Przedsiębiorcy po dokładnym wyliczeniu przekonują się więc, że od przyszłego roku prowadzenie firmy może im się zwyczajnie nie opłacać. Z dochodu przedsiębiorcy należy odliczyć: 12% podatku dochodowego, 9% składki zdrowotnej i składkę ZUS ( ponad 1100 złotych). Zarabiając 10 tysięcy złotych przedsiębiorca będzie oddawać Państwu jedną trzecią wszystkich przychodów.
- Inflacja, redukcje etatów w sektorze kreatywnym, a nawet w ICT i księgowości, trwająca wojna w Ukrainie, podwyżka stóp procentowych. To nie jest dobry czas dla sektora MŚP. Podnoszenie zobowiązań podatkowych w tym czasie jest działaniem antyprzedsiębiorczym – mówi Piotr Wolny, dyrektor biura Północnej Izby Gospodarczej, ekonomista.
Północna Izba Gospodarcza popiera postulaty rzecznika MŚP Adama Abramowicza, który zaapelował do Rządu RP o dobrowolny ZUS dla małych przedsiębiorców.
Kto wraca na etaty? Specjaliści ds. nieruchomości, pośrednicy kredytowi, marketingowcy…
Jakie firmy są najbardziej narażone na zamknięcie? Eksperci rynku pracy nie mają wątpliwości, że najtrudniejsza sytuacja ma miejsce w przypadku tych sektorów, które bezpośrednio dotknięte są cięciami. Tutaj jednak jest kilka zaskoczeń.
- Gigantyczny kryzys dotknął przede wszystkim ekspertów od nieruchomości, doradców kredytowych, pośredników hipotecznych, ubezpieczycieli. Tutaj bardzo często mieliśmy do czynienia z jednoosobowymi firmami, które jeszcze w 2020 roku notowały rekordowe zyski. Teraz sytuacja jest dramatyczna, niektórzy nie mają żadnych zleceń przez wiele tygodni, co powoduje, że firmy się zamykają, a pracownicy wracają na etaty np. do banków czy urzędów – mówi Anna Sudolska, ekspert rynku pracy IDEA HR Group.
- Cięcia dotykają także pracowników kreatywnych, informatyków, księgowe, dziennikarzy, marketingowców, grafików. Wszyscy, którzy działali na „wolnym rynku” teraz muszą borykać się ze wzrostem kosztów działalności, wysokimi rachunkami, a często także odpływem klientów. Sektory kreatywne mają wielki problem z powrotem do urzędów. O ile informatycy i księgowe poradzą sobie ponownie w korporacjach czy urzędach, tak marketingowcy czy dziennikarze muszą myśleć o przebranżowieniu – dodaje Anna Sudolska.