Nie "baby boom" a "baby doom" - tak najkrócej można opisać pośredni efekt pandemii koronawirusa. W marcu i kwietniu ubiegłego roku Polacy zamknęli się w domach, dzięki czemu zatrzymaliśmy pierwszą falę koronawirusa. Wbrew nadziejom niektórych nie przyniosło to jednak wzrostu urodzeń - obawa przed zdrowotnymi i gospodarczymi skutkami pandemii skutecznie zniechęcała do podejmowania decyzji o dziecku.
W efekcie w grudniu 2020 r. i styczniu 2021 r. na świat przyszło w Polsce wyraźnie mniej dzieci niż w latach ubiegłych. O ile ostatni miesiąc roku to tradycyjnie dołek narodzin, to pierwszy miesiąc nowego roku jest zazwyczaj wyraźnie lepszy. Ale nie tym razem. W grudniu w Polsce urodziło się tylko 25,8 tys. dzieci, o niecałe 9 proc. mniej niż rok wcześniej - wynika z danych GUS. W styczniu było to już zaledwie 25 tys. dzieci, o niemal 25 proc. mniej niż rok wcześniej – wylicza Bankier.pl. Poprzednio tak niski wynik odnotowano w listopadzie 2003 r.
Na wyraźnie wyższym niż w latach poprzednich poziomie utrzymywała się za to liczba zgonów. W styczniu umarło w Polsce 46 tys. osób, o ponad 9 tys. więcej niż rok wcześniej.
W okresie luty 2020-styczeń 2021 w Polsce urodziło się niespełna 350 tys. dzieci. Z danych rocznych GUS-u wynika, że jest to zapewne najniższy 12-miesięczny wynik po II wojnie światowej. Najwyższa w powojennej historii jest za to liczba zgonów. Umarło aż 486,4 tys. osób, o 79 tys. więcej niż w poprzednich 12 miesiącach.