Informacja dotycząca polityki plików cookies:
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Czy pobije rekord świata w samotnej żegludze? Opłynie kulę ziemską, pod wiatr, bez zawijania do
portu? - Musiałbym być głupcem, żeby się nie bać - mówił Roman Paszke.
Roman Paszke to żeglarz z wieloletnim doświadczeniem, który przepłynął ponad 90 tysięcy mil w rejsach oceanicznych, w tym samotnie przez Atlantyk. Teraz, po raz drugi, podejmuje się wyprawy dookoła świata, bez zawijania do portu oraz pomocy z zewnątrz. Chce pobić rekord, który wynosi 122 dni 14 godzin 3 minuty 49 sekund i należy do Jean-Luca van den Heede z Francji. Dotychczas udało się to 6 osobom, co świadczy o skali trudności tego rejsu.
Wystartuje z Gran Canarii na Wyspach Kanaryjskich. Popłynie do Przylądka Horn przecinając równik, a następnie na zachód przez Pacyfik do Wyspy Raoul (obok Nowej Zelandii). Stamtąd do Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce Południowej, po czym ponownie przez równik na metę na Gran Canarii. Paszke liczy się tym, że nie będzie łatwo i warunki atmosferyczne nie raz go zaskoczą. Bywa, że będzie bezwietrznie - pogoda będzie sprzyjać, a raz będzie przerywana burzami połączonymi z silnym wiatrem i gwałtownymi ulewami.
Żeglarz zmierzy się z najbardziej niegościnnymi wodami świata w strefie Dryftu Wiatrów Zachodnich zwanych Oceanem Południowym czy liczącym około 12 000 tysięcy mil najtrudniejszym etapem całej wyprawy - od Przylądka Horn przez Morze Tasmana i południowy Ocean Indyjski do Przylądka Dobrej Nadziei. Cały ten odcinek rejsu jest bardzo niebezpieczny. Silne wiatry, niskie temperatury, groźba zderzenia z górami lodowymi czy dryfującymi kawałkami lodu to przeszkody, z którymi Roman Paszke będzie musiał się zmierzyć.
Cała wyprawa jest nie lada wyczynem. Jak sam twierdził w wywiadach, musiałby być głupcem żeby się nie bać. W takiej wyprawie najbardziej doskwiera mu samotność, szczególnie w tych ciężkich momentach. Próba bicia rekordu zostanie podjęta zgodnie z przepisami World Sailing Speed Record Council (WSSRC) przy International Sailing Federation (ISAF). Jacht musi wystartować i ukończyć próbę w tym samym miejscu, przeciąć równik i wszystkie południki oraz pokonać drogę nie krótszą niż 40.000 kilometrów, czyli 21.600 mil morskich.
Założyciel stoczni jachtowej Gemini International, w której powstały w 1995 roku MK Cafe Premium, a w 1996 jacht klasy ILC 40 – MK Cafe. Był również skiperem jachtu MK Cafe, który w 1997 r. zdobył Admiral’s Cup.