Aż 2 mln Polaków żyje w skrajnym ubóstwie, a ich liczba systematycznie rośnie – w ciągu ostatniego roku do tego grona dołączyło aż 400 tys. osób. Rosnące ubóstwo rodzi coraz większe potrzeby żywnościowe, na które odpowiadają banki, ratując niesprzedane, dobre jakościowo jedzenie ze sklepów i od producentów. Apetyt na pomaganie w bankach dopisuje, brakuje tylko środków, żeby wcielać go w życie na coraz większą skalę.
„Banki odbierają żywność ze sklepów za darmo, ale tak naprawdę ponoszą ogromne koszty eksploatacyjne, które dodatkowo systematycznie rosną ze względu na coraz większe potrzeby żywnościowe i podwyżki cen. Potrzebujemy pieniędzy na utrzymanie swoich magazynów, opłacenie rachunków za prąd, paliwo czy serwisowanie samochodów. Bez odpowiednich zasobów finansowych nie będziemy w stanie realizować naszej misji ratowania żywności i niesienia pomocy osobom potrzebującym - tłumaczy Marek Borowski, prezes Federacji Polskich Banków Żywności. - Trudno w to uwierzyć, ale czasem nawet jeden obiad zjedzony na mieście, w lokalu, przewyższa całkowity miesięczny budżet na wyżywienie 4-osobowej rodziny. Nie możemy być obojętni wobec takich ekstremalnie trudnych sytuacji życiowych. Wierzymy, że wspólnymi siłami zdołamy napełnić puste talerze – nie tylko teraz, w świątecznym czasie, ale przez cały rok” – dodaje.
To właśnie dlatego Banki Żywności ruszyły z kampanią „Stoliczku, nakryj się! Głód to nie bajka”, której celem jest zebranie środków na działalność organizacji, w szczególności transport żywności. W tym roku w akcję zaangażowała się już m.in. internetowa grupa Tuba Smaku. Wpłat można dokonywać na https://bankizywnosci.pl/przekaz-darowizne/. Wystarczy naprawdę niewielka kwota – już 1 zł pozwala na uratowanie aż 8 kg żywności i przygotowanie z niej 16 pełnowartościowych posiłków.