Robert Kuliński/ fot. arch. Stefan Romecki (fb) - 19 Listopada 2015 godz. 14:01
Zachęcamy do lektury rozmowy z posłem na sejm, znanym i szanowanym społecznikiem z Koszalina - Stefanem Romeckim. Pytania zadawał Robert Kuliński. Na rozgrzewkę chciałbym zadać pytanie dotyczące lidera ugrupowania, z którym się Pan związał. Czy zna Pan twórczość Pawła Kukiza? Czy ma Pan jakąś ulubioną piosenkę?- Znam utwory Pawła, którego uważam za swojego przyjaciela. Najbardziej lubię piosenkę „Miasto budzi się”, którą śpiewamy zmieniając słowa na „Polska budzi się...”. Lubię też „Bo tutaj jest jak jest” z tym fragmentem: „Wierzę w to, że przyjdzie czas, wierzę w to, że zmieni się. Wierzę w to, że Ty i ja obudzimy nowy dzień”.Wiele osób w Koszalinie kojarzy Pana z tego, że czy lato, czy zima jeździ Pan jednośladem. Czy w Warszawie także porusza się Pan na rowerze?- W Koszalinie bez roweru nie da się żyć, ale w Warszawie jest on raczej nieprzydatny. Pobyt w Sejmie jest bardzo pracowity. Zwykle nie wychodzę też z hotelu sejmowego, staram się wykorzystać każdą chwilę na pracę, spotkania i rozmowy. Na razie Warszawa do dla mnie tylko Sejm, hotel sejmowy i dworzec kolejowy.Czyli dojeżdża Pan do Warszawy pociągiem. Nie przysługuje Panu jakiś transport służbowy, bardziej wygodny?- Podróżuję nocą, żeby się wyspać i rano być w miarę wypoczętym. Nie korzystam z samolotu, czy samochodu. Z dworca do Sejmu idę piechotą albo biorę taksówkę. Poseł ma zapewnione wszystkie warunki, stara się o to Kancelaria Sejmu, której pracę oceniam bardzo wysoko. To bardzo mili i kompetentni ludzie.Przejdźmy teraz do do spraw poważniejszych. Osiągnął Pan niemały sukces. Od roli społecznika trafił Pan do Rady Miasta, a obecnie zasiada w parlamencie. Jakie to uczucie? - To wielki zaszczyt i wyróżnienie, ale też ogromna odpowiedzialność. Kiedy czterokrotnie zostawałem radnym przeważała radość - cieszyłem się, że będę mógł więcej robić dla Koszalina. W przypadku wyboru na posła uczucie było inne. Nie ukrywam, że zwyczajnie po ludzku czułem ciężar odpowiedzialności. Nikt nie chce sprawiać zawodu innym ludziom, a ja wiem przecież, że w tak wielkim okręgu wyborczym nie jestem w stanie wszystkim pomóc.
Dlatego walczymy o zmianę ordynacji wyborczej na większościową jednomandatową (JOW) – wtedy okręg wyborczy jest dziesięciokrotnie mniejszy od obecnego. Nieduży (ok. 60-70 tys. wyborców) umożliwia łatwiejszy kontakt wyborców ze swoim posłem, a posłowi dotarcie do wyborców. Daje też większą możliwość sprawowania kontroli nad posłem niż obecnie, kiedy okręg liczy sobie ponad pół miliona wyborców. Poza tym, poseł jest jeden na okręg i wie, że na nim spoczywa odpowiedzialność. Przy kilku, czy kilkunastu posłach w okręgu, tak jak obecnie, nikt za nic nie odpowiada. Czy nowe obowiązki ograniczą Pańską działalność społeczną w ramach Komitetu Obywatelskiego Miasta Koszalina? Mam tu na myśli zarówno codzienną pomoc potrzebującym, ale także śniadania świąteczne. - W żadnym razie nie zamierzam rezygnować z dotychczasowej działalności społecznej. Pierwsze pytanie, jakie skierowałem do Kancelarii Sejmu, dotyczyło łączenia funkcji posła z działalnością społeczną. Żeby dowiedziec się, czy nie ma jakiejś kolizji interesów. Okazuje się, że nie ma żadnych przeszkód. Nadal więc będę organizował śniadania świąteczne i pomoc dla najbardziej potrzebujących. Zamierzam z przyjaciółmi z KOMK poszerzyć nawet zakres świadczonej pomocy.Jakie cele wyznacza sobie pan jako poseł RP?- Moje cele, to cele Ruchu Kukiz'15. My nie jesteśmy partią, ale ruchem społecznym. Nie korzystamy tak jak partie z subwencji i dotacji. Naszym celem nie jest władza, ale zmiana systemu. Chcemy przywrócić państwo obywatelom. Chcemy zmienić Konstytucję, wprowadzić nową ordynację wyborczą – większościową z jednomandatowymi okręgami wyborczymi (JOW). Chcemy demokracji w miejsce obecnej partiokracji i wszechwładzy partii politycznych, które odebrały prawa wyborcze obywatelom. Mówił o tym Paweł Kukiz w dyskusji nad expose, określając rząd Beaty Szydło jako „rząd korekt, a nie zasadniczej zmiany” i dodając, że „bez ordynacji większościowej, nigdy nie będziemy mieli sprawnych rządów, a obywatele nie będą mogli kontrolować swoich przedstawicieli”.To są wielkie i ambitne założenia, od ich spełnienia zależy los Polski. Staraliśmy się je realizować przez kilkanaście lat w Ruchu JOW założonym przez nieżyjącego już prof. Jerzego Przystawę. Przypomnę tylko, że postulat JOW przedstawiałem podczas wszystkich kolejnych wyborów samorządowych w Koszalinie, a także w 2005 roku, kiedy kandydowałem w wyborach do Senatu z listy KWW „Jednomandatowe Okręgi Wyborcze”. Walczymy więc o nasze cele bardzo długo, nie zniechęcamy się niepowodzeniami i wiemy jak wiele zależy od cierpliwości i konsekwencji. Jak ocenia Pan pomysł na stworzenie województwa środkowopomorskiego? Wielu twierdzi, że jest to obecnie nieopłacalne. Inni, że to zagrywka PiSu, po to, aby sięgnąć po władzę samorządową, dążąc do przedterminowych wyborów. - Jako lokalny patriota chciałbym województwa ze stolicą w Koszalinie. Nie wierzę jednak, że tego samego chce PiS, raczej chodzi im o pretekst do zorganizowania nowych przedterminowych wyborów do sejmików wojewódzkich, gdzie są pieniądze unijne. PiS nie jest jedyną partią, która politycznie rozgrywa temat środkowopomorskiego, wcześniej robiły to inne partie. Uważam, że wciąż są szanse na przeniesienie do Koszalina sejmiku wojewódzkiego. Takie rozwiązanie przyjęto w lubuskim - stolicą województwa i siedzibą wojewody jest Gorzów Wielkopolski, siedzibą samorządu (sejmik i zarząd województwa) jest Zielona Góra. W naszym przypadku byłby to Szczecin i Koszalin. O tym jednak partie nie mówią, a to dlatego, że cel jest realny do osiągnięcia. Jako reprezentant ugrupowania Kukiz15, ma Pan jakiś wytyczne względem głosowania w konkretnych sprawach? - Nie ma wytycznych, zaliczam się jednak do tych osób, które proponują, żeby przed każdym ważniejszym głosowaniem, klub przedyskutował stanowisko w konkretnej sprawie i żeby na sali sejmowej prezentował już jednolity punkt widzenia. W parlamencie liczy się siła głosów i nie ma co udawać, że jest inaczej. To nie wyklucza wewnętrznej dyskusji przed głosowaniem, ale stanowisko jest wypracowane wspólnie, a nie narzucane rozkazem jak w partiach. Czy są jakieś propozycje obecnego rządu, na jakie by Pan się absolutnie nie zgodził?- Generalnie uważam, że tworzenie prawa pod zły system i źle funkcjonujące państwo jest stratą czasu. Ustawa ma sens wtedy, kiedy w kraju jest poszanowanie dla prawa, administracja działa sprawnie, nikt nie kombinuje, żeby obejść prawo, które powinno być ze sobą dobrze powiązane a nie sprzeczne. W Polsce mamy setki ustaw, które nie są wykonywane albo nawet prowadzą do odwrotnych skutków niż określone w ich przepisach. Do tego mamy upartyjnienie państwa i obsadzanie stanowisk przez politycznych kolesi w ramach podziału łupów politycznych. Wszyscy ostatnio widzieliśmy na przykładzie pana Gowina, jak obsadza się stanowiska państwowe - dziś może być ministrem obrony, jutro edukacji, pojutrze budownictwa - taki wszechstronny człowiek z niego. Ludzie się z tego śmieją.
Najpierw naprawa państwa. Ja to często porównuje do domu, który ma zgniłe fundamenty, a ktoś wchodzi na dach i próbuje wymienić jedną dachówkę. Co z tego, że wymieni jak dom lada chwila może się zawalić. Trzeba położyć nowy fundament, a tym jest konstytucja i ordynacja wyborcza. Co Pana zdaniem jest największym problemem Polaków aktualnie?- Absolutnie zły system wyborczy i polityczny. W Polsce partia, która wygrywa wybory musi przez całą kampanię ukrywać swoich najważniejszych działaczy, bo w przeciwnym razie wybory by przegrała. To jest paranoja. Obecna ordynacja wyborcza tworzy państwo partyjne, ordynacja JOW – państwo obywatelskie, w którym obywatele decydują i kontrolują swoich przedstawicieli, a nie odwrotnie.Gdzie będzie Pan miał swoje biuro w Koszalinie czy w stolicy?- Moje biuro będzie w Koszalinie, na ulicy Piłsudskiego, po sąsiedzku z Komitetem Obywatelskim Miasta Koszalina, który założyliśmy 10 lat temu. Oprócz tego mamy też swoje biuro w Sejmie.W jakich sprawach mieszkańcy Koszalina mogą się do Pana zwracać?- We wszystkich, które leżą w zakresie działania posła, czy też po prostu człowieka, który pomaga innym od lat. Pod tym względem nic się nie zmienia – ja do ludzi wychodzę i rozmawiam na ulicy, w domach, na rynku, więc jakieś „przyjmowanie interesantów” trochę mnie ogranicza, choć tego wymagają procedury. Będę po prostu jeszcze częściej spotykać się z ludźmi, również w terenie, żeby przekazywać do Sejmu problemy wyborców. Słowo „poseł” rozumiem dosłownie – jako osobę posłaną przez innych.W biurze poselskim chciałbym zorganizować podstawową pomoc prawną. Mam zamiar też zorganizować pomoc psychologiczną. Z moich doświadczeń wynika, że nie tyle problemy prawne, co problem rodzinne, związane z nałogami i uzależnieniami, albo nieprzystosowaniem społecznym, nieumiejętnością radzenia sobie w życiu - to są dziś najważniejsze przyczyny trudności i kłopotów w jakie popadają ludzie. Dochodzi do tego masowa emigracja i zerwanie więzi rodzinnych, niepełne rodzicielstwo i inne problemy. Ja to widzę codziennie i tak będę starał się organizować pomoc, żeby była skuteczna. Na pewno będę wśród ludzi, a nie na salonach.
Na zakończenie chciałbym podziękować ekoszalin.pl, którego jestem czytelnikiem, za zainteresowanie i pytania. Serdecznie pozdrawiam wszystkich Czytelników tego bardzo interesującego i potrzebnego Koszalinowi portalu.
Dziękuję za rozmowę.