Ochrona przeciwsłoneczna. Czas spędzany na słońcu niewątpliwie jest przyjemny, ale bezwzględnie powinien być także bezpieczny. By tak się stało, musimy zadbać o odpowiednią ochronę przed szkodliwym promieniowaniem. Tę zapewnią preparaty przeciwsłoneczne – kremy, spreje, olejki i balsamy – oraz odzież, nakrycia głowy i parasole. Po te pierwsze najlepiej wybrać się do apteki, mając na uwadze, że w przypadku małych dzieci najlepiej sprawdzają się filtry mineralne (fizyczne) z wysokim faktorem SPF – minimum 30 lub 50. U starszych dzieci – tak jak i dorosłych – można stosować również filtry chemiczne. Niezależnie od tego, jaką formę kosmetyku wybierzemy, musimy pamiętać, by aplikować go na skórę co dwie godziny i zawsze po wyjściu z wody (niezawodne filtry wodoodporne po prostu nie istnieją). – A jeśli słońce naprawdę daje się we znaki, zwróćmy uwagę, by dzieci przebywały pod parasolem i w przewiewnym, cienkim nakryciu głowy – kapeluszu lub chustce. Głowa to szczególnie wrażliwa część ciała i w trakcie upału powinno się ją dodatkowo chronić – podpowiada ekspertka marki KiK.
Woda. Na stan tej w morzu czy jeziorze oczywiście nie mamy wpływu, ale o wodę do picia sami musimy zadbać. I to konkretnie. – Zamiast kupować kolejne plastikowe butelki „mineralnej” i generować śmieci, zainwestujmy w butelki z filtrem wielorazowego użytku – poleca specjalistka KiK. – Puste są naprawdę lekkie i można je uzupełnić nawet „kranówką”. Poza tym nie brakuje modeli ze specjalnymi pojemniczkami na owoce czy zioła (mięta, bazylia), z pomocą których można stworzyć smakowe, ale wciąż zdrowe napoje. Nie kosztują, a posłużą nam na bardzo długo – dodaje.
Apteczka. Jeśli wybieramy się na plażę, nie musimy zabierać ze sobą do niej wielu rzeczy. Wodoodporne plastry, łagodny środek przeciwbólowy, chusteczki higieniczne i te nawilżane powinny wystarczyć. Jeśli dziecko się skaleczy, ranę wystarczy przemyć zwykłą wodą. Wbrew powszechnemu mniemaniu, utleniona nie jest potrzebna na powierzchowne skaleczenia, stosuje się ją do przemywania długo niegojących się, głębokich ran. – Pamiętajmy, by wszystkie akcesoria higieniczne umieścić w szczelnej, wodoodpornej kosmetyczce, do której nie dostanie się ani piasek, ani woda – podpowiada ekspertka marki KiK.
Coś na ząb. Zamiast w desperacji sięgać po mocno przetworzone, a nieraz też wątpliwej jakości zapiekanki czy drożdżówki z budek przy plaży, zadbajmy o to, by mieć ze sobą coś na ząb, kiedy dopadnie głód. – Dobrym wyborem na rodzinne plażowanie są zbożowe batoniki bez dodatku czekolady, banany, jabłka, winogrona albo ugotowane wcześniej kolby kukurydzy, dobrej jakości kabanosy (im upał niestraszny) i bakalie. Na plaży świetnie smakuje też orzeźwiający arbuz. – Taką ucztę najlepiej zapakować w przenośną lodówkę z chłodzącymi wkładami lub torbę termiczną. Jeśli jej wyposażenie uzupełnimy o plastikowe naczynia wielorazowego użytku i ostry nóż, możemy sobie pogratulować idealnego „zaopatrzenia” na piknik na plaży – radzi specjalistka KiK.
Ręczniki i koce albo… prześcieradło. Tu sprawa jest bardzo prosta – każdy członek rodziny powinien mieć swój ręcznik, a w przypadku koców najlepiej sprawdzą się te piknikowe, z wodoszczelną warstwą z jednej strony, która całkiem dobrze izoluje też od gorącego piasku. Jeśli jednak należymy do osób, które nie znoszą leżakować choćby na odrobinie kłujących ziarenek, możemy zabrać na plażę… duże prześcieradło z gumką. Jeśli ułożymy je na piasku ową „gumką do góry”, a w każdym z rogów dla podtrzymania umieścimy np. plecak, torby i przenośną lodówkę, stworzymy odseparowaną przestrzeń do wypoczynku.
Dmuchane „uprzyjemniacze” zabawy. Zamiast nieustannie pilnować malucha przy brzegu i drżeć o niego przy każdej większej fali, zabierzmy ze sobą dmuchany basenik – sami możemy wygodnie usiąść obok. Woda w takim baseniku szybko się nagrzeje do o wiele przyjemniejszej temperatury niż panuje w większości zbiorników wodnych. – Starszym pociechom nad wodę zabierzmy materace, kółka i (zwłaszcza jeśli nie potrafią pływać) rękawki. I tu ważna uwaga – stawiajmy na proste kształty (klasyczne materace i koła) i bardzo wyraziste, krzykliwe wręcz wzory oraz kolory takich zabawek. Dlaczego? Modne „dmuchańce” w kształcie zwierząt mogą się okazać problemem dla ratowników, przed czym sami przestrzegają co sezon. Często bywa tak, że prąd porywa je nieuważnym plażowiczom, a z daleka taką wystającą ponad powierzchnię głowę misia czy łabędzia naprawdę łatwo pomylić z ludzką – uczula specjalistka.
Coś dla nas. Kiedy w grę wchodzi opieka nad rozbrykanymi dziećmi, trudno samemu odpocząć. Ale naprawdę warto zadbać o to, by jak najbardziej umilić sobie najkrótsze nawet chwile spokoju. Na przykład z pomocą pysznej mrożonej kawy albo owocowego smoothie w kubku termicznym, ulubionego czasopisma i... nadmuchiwanej z pomocą wiatru pufy, a nawet przenośnego hamaka, który równie łatwo rozłożyć, co spakować do torby i przenieść.
A co z kostiumami kąpielowymi, klapkami i zabawkami? To zdecydowanie kwestia indywidualna. Jedne dziewczynki wolą bikini, inne czują się lepiej w jednoczęściowym stroju, tak jak są chłopcy, którzy szaleństwa w wodzie najchętniej uskuteczniają w dłuższych kąpielówkach, a pozostali w bardziej przylegających slipach. – W kwestii zabawek dziecięce gusta są jeszcze bardziej zróżnicowane, choć oczywiście łopatki, wiaderka i foremki do budowy zamków to wręcz „plażowa klasyka”. Oprócz tego do torby możemy spakować też bardzo lekkie pompki z pianki czy „bomby” do wodnej bitwy, ale jeśli ograniczymy się do minimum, maluchy na pewno sobie poradzą. W końcu najprzyjemniejszą częścią dziecięcego plażowania jest przecież chlapanie się w wodzie, szukanie skarbów w piasku i spędzanie czasu z najbliższymi – podsumowuje ekspertka marki KiK.