Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Każdy może mówić co chce

Autor Łukasz Bąk 12 Grudnia 2012 godz. 13:12

- Każdy może mówić co chce. Ja się tym nie przejmuję - powiedział Teo Cizmić pytany o pierwszą porażkę z Jeziorem Tarnobrzeg w swojej hali. Skąd takie wyniki w pierwszej rundzie zasadniczej? Czy mamy szanse na medal? Czy Igor wróci do gry? Jak ocenia poziom Tauron Basket Ligi i czy będą zmiany w drużynie? Tego dowiesz się z wywiadu z Teo Cizmiciem. Zapraszamy!

Po pierwszej rundzie drużyna AZS-u zajmuje miejsce w ścisłej czołówce ligi pokonując faworytów do tytułu mistrza Polski: Asseco, Trefl, Turów. Tak dobrze w Koszalinie nigdy nie było. Czy pan spodziewał się takich wyników?

- Jako trener staram się wycisnąć wszystko co najlepsze z zawodników. Jeśli zawodnicy zaczynają czuć się odpowiednio w drużynie, wtedy rezultaty przychodzą same. Dlatego też, na początku sezonu, nie byliśmy tak dobrzy jak teraz. Przed sezonem mieliśmy problemy. Jednak ja nigdy nie patrzę na to, jaki będzie finał rozgrywek, ponieważ nigdy nie wiesz co się wydarzy. Wiem natomiast jakie są moje oczekiwania - ciężka praca i uzyskanie wyniku by być w pierwszej 6 w lidze. W pierwszej części sezonu mieliśmy więcej spotkań u siebie i teraz zacznie się ta gorsza część, gdzie będziemy grać na wyjazdach. Moim celem jest zwyciężyć jak najwięcej meczów na wyjeździe. To są właśnie moje oczekiwania w tej chwili.

Przed sezonem wielu dziennikarzy i kibiców spekulowało czy nowy prezes AZS-u podtrzyma tradycję i po nieudanym początku ligi sięgnie po nowego trenera. Tymczasem teraz, po rewelacyjnej pierwszej rundzie zasadniczej wszyscy podziwiają grę AZS-u i to Teo Cizmica uznają za ojca sukcesu: Czy Chciały pan teraz coś powiedzieć tym, którzy skreślali go po pierwszej porażce u siebie z Siarką Tarnobrzeg?

Ludzie mogą mieć różne opinie, ponieważ każdy ma inne spojrzenie. Natomiast ja wiedziałem, że to tylko kwestia czasu jak wszystko będzie dobrze. Przed pierwszym meczem 4 graczy dołączyło zaledwie na 2 tygodnie przed rozgrywkami. Ciężko więc oczekiwać, że wszystko zacznie funkcjonować od razu i co powinno być normą w grze. Jednak rozumiem, że niektórzy chcieliby wszystko od razu. Osoby w Koszalinie powinny zrozumieć, że musimy być cierpliwi. To samo staram się przekazywać prezesowi i zawodnikom. Nie da się zbudować drużyny natychmiast. Powiedziałem to na konferencji po meczu turniejowym w Słupsku gdzie zagraliśmy źle, ale byliśmy słabi bo 4 graczy dołączyło dzień przed meczem, ale nikt o tym nie mówił, nikt się tym nie przejmował. Każdy chciał wyniku od razu, a to jest zła droga, ponieważ zmiany zawodników czy trenerów nie dają żadnej kontynuacji w pracy oraz rezultatach. W skrócie - rozumiem, że niektórzy mogą różnie na to patrzeć co jest oczywiście ok, ale nikt nie może niczego obiecać. Ciężko się pracowało w takich warunkach na początku i teraz także jest ciężko, ponieważ przed nami mecze wyjazdowe i musimy postarać się je wygrać. Jeśli natomiast je przegramy, pytania znowu się pojawią - czemu przegrywamy? Takie jest życie, nie mam z tym problemów, że każdy może mówić co chce. Ja się tym nie przejmuję.

Wielu trenerów z Bałkanów, po przyjściu do nowego klubu ściąga zawodników z Serbii, Słowenii, Chorwacji itd., tymczasem pan tego nie zrobił (Polskich zawodników uzupełnił czterema amerykanami).

Przed sezonem rozmawiałem z kilkoma graczami z Chorwacji jednak był problem, ponieważ chcieli dużych zarobków. Mieli wysokie opinie o swoich możliwościach i chcieli dużo pieniędzy. Dlatego moim pomysłem było przesunięcie pieniędzy jakie klub mi zapewnił z zagranicznych graczy, na zawodników polskich i wokół nich zbudować drużynę. Jeśli byłoby to możliwe to oprzeć drużynę AZS-u o zawodników z reprezentacji Polski. Taka była idea, aby zdobyć kilku graczy z reprezentacji. O tym rozmawialiśmy w lipcu i wtedy już chcieliśmy podpisać kontrakty i wokół nich budować skład. Wiemy, że reprezentanci sporo zarabiają, więc to co pozostało musiało starczyć na graczy zagranicznych. Myślę że to był dobry pomysł i jak widać udało się i drużyna funkcjonuje. Podstawą jest jednak to aby wiedzieć czego chcesz i co możesz. Nie ważne czy są to gracze z Chorwacji lub Serbii. Akurat oni sporo kosztują natomiast my mamy nasz budżet. Pan Kozak i Szumski określili możliwości finansowe, których musimy się trzymać i tak też konstruowany był zespół z nastawieniem na polskich zawodników.

Drużyna AZS-u praktycznie od początku sezonu gra niezmienionym składem. Ostatnim zawodnikiem, który dołączył do drużyny, był Sek Henry. Czy pan uważa, że drużyna jest już kompletna i nie potrzebuje wzmocnień przed rundą rewanżową i rozgrywkami Play-Off?

Skład jaki aktualnie posiadamy pozostanie na tą chwilę niezmienny. Nie ma na razie powodu, aby cokolwiek zmieniać oraz dobierać nowych zawodników. Musimy się trzymać budżetu jaki posiadamy. Z tego powodu bardzo ważne jest wybieranie dobrych zawodników z dobrymi charakterami, aby nie trzeba było ich zmieniać. Źle jest sprowadzać ciągle nowych graczy, ponieważ tak jak wcześniej wspomniałem, nie ma kontynuacji, a z nią przychodzą rezultaty. Jeśli ciągle zmieniasz zawodników, nigdy nie uzyskasz tego czego chcesz. Aby tego dokonać potrzeba cierpliwości. Myślę, że teraz chłopaki już trochę ze sobą grają i wygląda to dobrze. Nieraz świetny mecz ma Sek, nieraz Jeff, czasem Skibniewski, Mike. Leończyk robi kawał dobrej roboty - podwoił swoje wyniki z poprzedniego sezonu, przy takiej samej ilości minut gry i jest polskim graczem. Wiśniewski w poprzednim sezonie zdobywał 10 pkt teraz 15. To jest drużyna dlatego mamy 4 graczy z podwójną zdobyczą. Można oczywiście powiedzieć stop, poradzimy sobie z jednym świetnym Amerykaninem. Tak było tutaj w poprzednich latach i to mi się nie podobało. Moją ideą była zbudowanie drużyny i ciągle o tym mówię. Teraz jedziemy na 3 dni do Siarki jeśli nie jesteśmy drużyną to pozabijamy się tam. A to w meczu trzeba pokazać, że jest się drużyną. Skibniewski w meczu z Anwilem miał 15 punktów i 0 asyst ale 2, 3 mecze temu miał 6, 7 asyst i 5 punktów i kto inny punktował. Tak jest ciężej grać przeciwko nam bo nie wiadomo kto będzie zdobywał punkty.


W czterech ostatnich meczach z Turowem, Rosą Radom, Czarnymi i Anwilem przegraliśmy w zbiórkach, a mimo to wygraliśmy wszystkie cztery mecze. Skąd ta zależność, z czego to wynika?

To nie jest problem, że przegraliśmy w zbiórkach, ale racja, jest powiązanie między zwycięstwami, a tym wynikiem - jednak nie mogę powiedzieć jakie. Jeśli bym powiedział co robimy, inne drużyny by się o tym dowiedziały, ale uwierz mi to nie jest problem. Dobrze, że to zauważyłeś. Jednak to nie jest problem, że przegrywamy zbiórki. Powiem Tobie dlaczego. To ze względu na wynik końcowy meczów. Te mecze wygraliśmy i to jest powód, dlaczego nie mogę powiedzieć o powiązaniu. Podobnie jak powiedziałem dziennikarzowi ze Słupska - jeśli Tobie powiem bym musiał Ciebie zabić (śmiech). To działa więc niech tak zostanie.

Czy w którymś z elementów gry AZS-u tkwią rezerwy? Jeśli tak, to gdzie?

Musimy trzymać się kontynuacji swoich decyzji. Musimy trzymać się kontynuacji swoich decyzji. Mogą przyjść gorsze dni jednak ważne, abyśmy ufali w to, co wierzymy i byli mentalnie silni. Wtedy przyjdą rezultaty - wygrane. Graliśmy świetnie w Radomiu, ostatnio z Anwilem, który nie przegrał 8 meczów. Myślę, że tutaj jeszcze dużo przed nami pod względem mentalnym, bo to jest najważniejsze. Jeśli wygramy kilka spotkań na wyjeździe, wtedy będziemy jeszcze silniejsi. Tutaj widzę rezerwę naszej możliwości. Te wygrane pokażą naszą siłę. To mój cel żeby wygrać na wyjeździe. Przeważnie każdy jest mocny w meczach u siebie, ale musisz być mocny w meczach wyjazdowych. Myślę, że radzimy sobie z tym, jednak jeszcze możemy to poprawić. Nie mówię o koszykówce, a o sile mentalnej, bo jeśli jesteś w tym silny nikt nie będzie w stanie Ciebie pokonać.

Za nami półmetek sezonu zasadniczego. Jak by pan podsumował poziom Tauron Basket Ligi i organizacji?

O sezonie już rozmawialiśmy więc powiem o lidze. Znam ligę od kilku lat i znam ją dość dobrze. W obecnym sezonie jest 6-7 drużyn, które walczą o czołówkę. Zdarzają się wpadki jak nasza z Siarką, ale prawda jest taka, że każdy może przegrać z każdym przez co liga jest interesująca. Każda z drużyn ma te 2 przegrane. Ale przez to liga jest interesująca i będzie tak do końca sezonu. My jesteśmy drudzy, jednak gdybyśmy przegrali 2 mecze byśmy mieli 6 miejsce. Nie ma relaksu, musimy walczyć cały czas. Do końca sezonu będzie bardzo ciekawie. 2-3 mecze mogą spowodować, że spadniesz w tabeli lub wespniesz się do góry, ponieważ liga jest wyrównana. Dlatego trzeba być cierpliwym, a wszystko będzie tak jak powinno.

Wielu kibiców uważa, że AZS stać na to, by powalczyć o medal lub nawet mistrzostwo Polski. Jak pan odnosi się do takich założeń? Jesteśmy w stanie zdobyć historyczny medal?

Ważne jest abyśmy byli w pierwszej szóstce. To był cel określony już w lipcu i się tego trzymam. Zmienianie planów w trakcie sezonu jest złe, nigdy na koniec takie zmiany na dobre nie wychodzą. Nikt nie może powiedzieć jak daleko zajdziesz, szczególnie że 1 a 6 drużynę ligi dzielą tylko 2 zwycięstwa. Wszystko więc może się zdarzyć. Oczywiście patrzymy pozytywnie na to wszystko, ale celem jest bycie w górnej szóstce. Z tego co pamiętam tylko raz AZS był w pierwszej szóstce przed Play-Off’ami więc myślę, że właśnie to powinno być pierwszym celem i na tym się skupmy. A następnie zobaczymy co będzie dalej. Oczywiście damy z siebie wszystko i za każdym razem będziemy bić się o zwycięstwo. Nie wychodzimy by przegrać. Zawsze damy z siebie wszystko, do samego końca, jednak jak daleko zajdziemy - nie wiem.

Kiedy możemy spodziewać się powrotu Igora Milicicia na parkiet i czy w obecnej formie Roberta Skibniewskiego i Seka Henry’ego, Igor może liczyć na odgrywanie kluczowej roli w zespole?

Igor trenuje już z nami od 2 tygodni, jednak wszystko musi być jak trzeba, żeby zagrał. Musi być w świetnej formie. To jest inteligentny zawodnik i o tym wie, że nie może wrócić zbyt szybko. Oczekuję od niego, że będzie częścią zespołu, co już udowadnia. To on jest liderem. Nawet jeśli nie gra, nie widzę problemu w porównaniu z zawodnikami jak Sek czy Skibniewski. Powodem tego jest liczba spotkań i każdy będzie miał swój czas. Granie 2 meczów w tygodniu wymaga dużego wysiłku dlatego ważne, żeby mieć zdrowych zawodników. W przypadku jakiejkolwiek kontuzji pojawiają się problemy. Przed Czarnymi 4 graczy nie trenowało i mieliśmy 10 zdrowych zawodników. Oczywiście grali z kontuzjami, jednak wyobraźmy sobie taką sytuację w górnej szóstce lub play-offach. Kto będzie wtedy grał? Więc potrzebujemy wszystkich. Jak szybko Igor wróci nie wiem, może to być ten tydzień i spodziewam się tego, ponieważ pracuje ciężko. Spodziewam się, że szybko wróci do gry w drużynie - liczę na to.

Teo Cizmić jest obecnie trenerem AZS-u Koszalin na sezon 2012/2013. Zanim jednak nim został, przeszedł długa drogę w koszykówce. Ma bogatą historię oraz wiele sukcesów na swoim koncie, a co za tym idzie duży bagaż doświadczeń. Wiedzę zdobywał przez lata. Profesjonalnie zaczął grać jako 16 latek. Początkowo grał dla Jugoplastika przed 7 lat (‘88-‘95). Potem jego kariera nabierała rozpędu i z roku na rok zdobywał doświadczenie w europejskich klubach, między innymi w Belgii, Turcji czy Słowacji. Zdobył wiele pucharów oraz mistrzostw ligi z drużynami, w których grał w ówczesnym czasie. W roku 2008 został zatrudniony jako asystent trenera w Košarkaški Klub Split, ale podczas sezonu mianowali go głównym szkoleniowcem. W ostatnich dwóch sezonach Cizmić pracował pod okiem znanego w koszykarskim świecie Jasmina Repesy w Cibonie Zagrzeb. Dziś po latach pracy ze swoim bagażem doświadczeń prowadzi akademików z Koszalina osiągając takie rezultaty jakich jeszcze AZS w swojej historii nie miał.



Następny artykuł