Świetnie w to spotkanie wszedł Rod Camphor - głównie dzięki niemu Spójnia prowadziła 7:2. AZS odpowiadał trafieniami Grzegorza Surmacza, ale później serią 9:0 popisali się gospodarze, a ich przewaga wzrosła do poziomu 10 punktów. Po rzutach wolnych Dawida Bręka po 10 minutach stargardzianie prowadzili 26:15. W drugiej kwarcie w odrabianiu strat starali się pomagać głównie Drew Brandon oraz Torey Thomas, ale to zespół trenera Kamila Piechuckiego ciągle był lepszy. Świetnie prezentował się przede wszystkim Rod Camphor. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do gości - zanotowali serię 9:0 i po rzutach wolnych Alana Czujkowskiego zbliżyli się do stanu 41:36.
Dzięki Grzegorzowi Surmaczowi koszalinianie nie tylko doprowadzili do wyrównania, ale wyszli też na prowadzenie na początku trzeciej kwarty. Nie trzeba było długo czekać na reakcję gospodarzy. Spójnia zanotowała serię 9:0 i wydawało się, że ponownie buduje przewagę. Później trójki trafiali jednak Thomas oraz Brandon, a spotkanie było wyrównane. Po 30 minutach to AZS prowadził, ale tylko 63:62. Obie drużyny nie potrafiły odskoczyć w czwartej kwarcie - wynik był ciągle bliski remisu. W końcówce kluczowe rzuty wolne trafił nie kto inny jak Rod Camphor. Goście mieli jeszcze szanse na doprowadzenie do dogrywki, ale rzut z dystansu Thomasa nie znalazł się w koszu. Ostatecznie Spójnia wygrała 76:73.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Rod Camphor z 24 punktami. 18 punktów i 7 zbiórek dla gości zdobył Grzegorz Surmacz.