Ale spokojnie, według obecnego stanu prawnego rola Państwowej Komisji Wyborczej i Krajowego Biura Wyborczego jest ograniczona tylko do umieszczania informacji w rejestrze - wyjaśnia Elżbieta Radomska, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Koszalinie. - PKW i KBW nie mają kompetencji, ani uprawnień do weryfikacji zgodności z prawdą przyjmowanych zgłoszeń ani też do egzekwowania złożenia informacji do rejestru. W konsekwencji PKW oraz KBW nie zwraca się o uzupełnienie lub dookreślenie informacji o uzyskanych przez daną osobę korzyściach - dodaje dyrektorka koszalińskiej delegatury KBW. Mówiąc inaczej, obecnie politykowi za niedopełnienie tego obowiązku nie grożą żadne sankcje. To dziś w praktyce martwe prawo. Ma się to zmienić...
Teraz deklaracje w rejestrze korzyści są zobowiązane składać osoby pełniące funkcje publiczne wymienione w ust. 7 art. 12 ustawy:
1) członków Rady Ministrów;
2) sekretarzy i podsekretarzy stanu w ministerstwach i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów;
3) kierowników urzędów centralnych;
4) wojewodów i wicewojewodów;
5) członków zarządów, sekretarzy i skarbników województw;
6) członków zarządów, sekretarzy i skarbników powiatów;
7) wójtów (burmistrzów, prezydentów miast), ich zastępców, sekretarzy i skarbników gmin [zobowiązany].
Tu dla ścisłości dodajmy, że obowiązek ten dotyczy także współmażonków tych osób. Na szczęście w Koszalinie bardziej służbowo niż prezydent do wywiązania się z zapisów tej ustawy podeszli jego zastępcy oraz sekretarz i skarbnik, którzy deklaracje złożyli.
Zgodnie z ustawą politycy mają obowiązek zgłaszania do rejestru także informacji o:
1) zajmowanych przez zobowiązanego i jego małżonka wszystkich stanowiskach i zajęciach wykonywanych zarówno w administracji publicznej, jak i w instytucjach prywatnych, z tytułu których pobiera się wynagrodzenie, oraz pracy zawodowej wykonywanej na własny rachunek;
2) udziale w organach fundacji, spółkach prawa handlowego lub spółdzielni, nawet wówczas, gdy z tego tytułu nie pobiera się żadnych świadczeń pieniężnych;
3) wyjazdach krajowych lub zagranicznych niezwiązanych z pełnioną funkcją publiczną, jeżeli ich koszt nie został pokryty przez zgłaszającego lub jego małżonka albo instytucje ich zatrudniające, bądź partie polityczne, zrzeszenia lub fundacje, których są członkami.
Ponadto powinni podać informację o darowiźnie otrzymanej od podmiotów krajowych lub zagranicznych, jak również o innych uzyskanych korzyściach niezwiązanych z zajmowaniem stanowisk lub wykonywaniem zajęć albo pracy zawodowej. Zgodnie z przepisami dotyczy to tylko korzyści o wartości przekraczającej 50 % najniższego wynagrodzenia pracowników za pracę.
Chyba nie za bardzo lubimy politykó. Nie fundujemy im zagranicznych wczasów, nie kupujemy weekendowych pobytów w spa ani też nie dajemy prezentów. Skąd taka pewność? W minionym roku żaden koszaliński samorządowiec nie zgłosił darowizny.
Dodajmy, że gdyby przepis już obowiązywał, za kratki mogłaby trafić także duża część rządu. Pierwszego wpisu, wymaganego w ciągu 30 dni od objęcia stanowiska, nie zrobili zaprzysiężeni 11 grudnia wicepremier Piotr Gliński, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i minister pracy Elżbieta Rafalska.
Wśród spóźnialskich znajduje się także premier Mateusz Morawiecki. Po styczniowym spotkaniu z Viktorem Orbanem otrzymał statuetkę i monetę ze Stefanem I Świętym. Węgierski prezent znalazł się w rejestrze korzyści, ale informacje do PKW Morawiecki wysłał po upływie 30-dniowego terminu.
Projekt ustawy Kamińskiego ma zmobilizować i urealnić przepisy.
W projekcie tym przewidziano niemal identyczną konstrukcję rejestru. Główna różnica polega na tym, że dodano przepis mówiący o karze do pięciu lat więzienia za podanie nieprawdy lub przekroczenie terminu. Ustawa o jawnością życia publicznego wprowadza jeszcze jeden kontrowersyjny szczegół. Oszacować swój majątek i opisać go w oświadczeniu majątkowym będzie musiało aż 830 tys. osób.