Gospodarze świetnie rozpoczęli to spotkanie - po trafieniach Brada Waldowa i Kacpra Borowskiego było już 9:0. PGE Turów wykorzystywał swoją przewagę fizyczną i szybko ta przewaga wzrosła do 11 punktów. AZS ciągle miał spore problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych, więc po 10 minutach zgorzelczanie wygrywali aż 22:9. Również w kolejnej części meczu drużyna trenera Michaela Claxtona kontrolowała sytuację. Rywale popełniali straty, a PGE Turów świetnie czuł się w kontrach. Po kolejnej akcji Waldowa ich przewaga wynosiła już 21 punktów. Pewien impuls w ataku koszalinianom dawał Diante Baldwin - po jego trójce goście zbliżyli się do stanu 38:23. Trójka Jakuba Koelnera dała jednak ponowne 20-punktowe prowadzenie gospodarzom na koniec pierwszej połowy.
Od początku trzeciej kwarty AZS wyszedł z lepszym nastawieniem, dzięki czemu był wreszcie bardziej wymagającym rywalem dla PGE Turowa. Ekipa trenera Dragana Nikolicia nie odrabiała jednak strat. Nie do zatrzymania był Waldow, a trudne rzuty trafiał Ayers. Ostatecznie po 30 minutach rywalizacji było 75:58. W ostatniej kwarcie trójki rzucali Roderick Camphor i Cameron Ayers, a koszalinianie nie mieli szans na odrabianie strat. Mecz był pod całkowitą kontrolą zespołu trenera Michaela Claxtona. Zgorzelczanie dominowali i zwyciężyli 106:78.
Najlepszym graczem gospodarzy był Brad Waldow, który zanotował 24 punkty i 10 zbiórek. 21 punktów dla gości rzucił Jakub Dłoniak.