69 sekund zajęło Pawłowi Nastuli znokautowanie Andrzeja Wrońskiego. Kolejna walka Pawła Nastuli prawdopodobnie w październiku.
Były judoka pojedynek zaczął ostrożnie, by zbadać poczynania debiutanta. Wroński nie miał jednak żadnego pomysłu na walkę. - Stres był ogromny. Była to moja pierwsza walka i zabrakło mi ringowego obycia i zdecydowania - mówił już po walce. Nastula, widząc sztywno poruszającego się na nogach i niepewnie trzymającego gardę rywala, wyczuł swoją szansę i zaatakował z impetem. Najpierw trafił dwoma lewymi sierpami, po których zamroczony Wroński próbował klinczować. Nadział się jednak na kontrę i padł na deski, gdzie skulił się przed kolejnymi ciosami. Sędzia Robert Kostecki nie miał wyjścia i musiał przerwać walkę
Andrzej Wroński wie już, że MMA to nie zabawa, do której można przygotować się w kilka miesięcy. Dwukrotny złoty medalista wprawdzie dalej chce trenować nowe dla siebie techniki, ale nie wie jeszcze, czy dalej będzie próbował swoich sił w tej dyscyplinie. Nie żałuje jednak, że zgodził się na walkę z Nastulą. - Jeśli zaczyna się od pojedynku z wymagającym rywalem, to potem powinno być już coraz łatwiej. Dla mnie przygotowania i sama walka były ciekawym doświadczeniem - powiedział.