Pożegnanie Tomasza Tośki Szeląga, 13 stycznia 2005 roku.
Pierwszy raz uczestniczyłem w białej stypie. Spotkaliśmy się w "Graalu" po to żeby żal i gorycz zagłuszyć wspomnieniami. Żeby Tośka żył w nas jak najdłużej.
Pojawiło się kilkadziesiąt osób, wszyscy mocno poruszeni tym, że znowu zabrany został do Niebiańskiej Orkiestry nie ten, który powinien być wzięty. Ale kiedy jeden z nas powiedział, że na widok zmierzającego do Wrót Piotrowych Tomka, popsuł się humor Johna Bonhama (tragicznie zmarły perkusista Led Zeppelin), wiedzieliśmy, że ten wieczór będzie pełen zabawnych anegdot związanych z Tym którego żegnaliśmy. Jak choćby tej o robieniu sobie z Tomkiem zdjęć na paryskiej ulicy przez dziewczyny czy policjantki, czy o jego słynnym okrzyku "daleko jeszcze?" najczęściej na wysokości Manowa, kiedy ruszaliśmy w kolejną trasę z np. Zakopanym jako punktem docelowym.
Tomek zresztą jakoś inaczej nikomu się kojarzyć nie umie - cichy, spokojny, skromny ale przy okazji jak to się mawia "ścichapęk" - mówił mało, ale jeśli już to zawsze tak, że nam buty spadały.
Pojawił się na koszalińskiej scenie rockowej w roku 1988 - bardzo chciał grac na perkusji, ale wcale nie umiał, o czym przekonał się naocznie ówczesny instruktor klubu osiedlowego "Na skarpie" a były dyrektor CK105, Jacek Paprocki. Ale przy jego pomocy szybko okazało się, że Tośka to skarb - już po niespełna 2 latach od pierwszego spotkania, Tomek zasilił skład formacji Mrs ZOOB, która, jako pierwsza reprezentowała Polskę na festiwalu Printemps de Bourges w roku 1990. Ach, co to była za eskapada! Tomek nie tylko podobał się dziewczynom na ulicy, ale także widzom w Bourges, w tym zawodowym muzykom.
I tak już było prawie zawsze. W 1994 roku został bębniarzem reaktywowanej formacji Mr Z'OOB, ale to jako pałker grupy Gdzie Cikwiaty zdobył prestiżową nagrodę od jednej z ważniejszych firm na świecie produkujących talerze perkusyjne Zildjian, której koszulkę odtąd dumnie zakładał na koncerty.
Uwielbiał grać i stąd jego udział w wielu zespołach - Mocz Tenora, Kolesie, Suońce, Ivona, Blondyn, że nie wspomnę o wielu sesjach improwizowanych z udziałem różnych, nie tylko koszalińskich muzyków.
Grałem z Tośką ponad 10 lat. Uważam go za najlepszego pałkera, jakiego było mi dane spotkać na swojej drodze a grałem z niejednym. Czas, kiedy w Mr Z'OOBie aranżowaliśmy sekcję rytmiczną a potem graliśmy te numery na koncertach to czas wspaniały i niezapomniany. Inwencja rytmiczna Tomka i jego pomysły na ożywianie piosenek można ocenić słuchając jego gry na płytach właśnie Mr Z'OOB’a czy Gdzie Cikwiatów.
I jeszcze jedno wspomnienie z 19 stycznia. Było kilkadziesiąt minut po godzinie 12:00. Kiedy Tomek wyruszył w swoją ostatnią podróż, na zachmurzonym dotąd niebie pojawiło się Słońce - stojący obok siebie zgodnie, delikatnie uśmiechnęli się - Tośka został przyjęty Tam, gdzie kiedyś wszyscy z Nim się spotkamy....
11 października 2008 roku odszedł od nas niespodziewanie Dariusz Siatkowski, znakomity aktor Teatru im. Jaracza w Łodzi.
Urodził się 31 lipca 1960 roku w Koszalinie. Tam w 1980 roku ukończył Technikum Budowy Dróg i Mostów, ale nie ta praca była Jego powołaniem. Bezpośrednio po technikum podjął studia na Wydziale Aktorskim w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, którą ukończył w 1984 roku. W tym samym roku po raz pierwszy pojawił się w Łodzi i odniósł pierwszy sukces: za rolę Gromotrybowa w przedstawieniu dyplomowym Nikołaja Gogola "Płaszcz" w reżyserii Jerzego Treli otrzymał nagrodę na II Ogólnopolskim Przeglądzie Sztuk Dyplomowych Szkół Teatralnych.
Bohdan Hussakowski, ówczesny dyrektor łódzkiego Teatru im. Jaracza, dostrzegł talent Siatkowskiego i zaangażował go do zespołu, z którym związany był do końca, z dwiema przerwami (w latach 1992-94 występował w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie, w latach 1996-97 w Teatrze Polskim we Wrocławiu). Ale to w Łodzi stworzył swe najznakomitsze kreacje, często nagradzane. Za rolę tytułową w tragedii Sofoklesa "Król Edyp" (1999) zdobył Złotą Maskę za najlepszą rolę męską, postać Johna Proctora w spektaklu Arthura Millera "Czarownice z Salem" (2001) przyniosła mu nagrodę na XLI Kaliskich Spotkaniach Teatralnych, a za Astrowa w "Wujaszku Wani" Antoniego Czechowa odebrał drugą Złotą Maskę. W 1999 roku zdobył wyróżnienie w I Turnieju Monologów na XXXIX Kaliskich Spotkaniach Teatralnych, rok później został uhonorowany nagrodą marszałka województwa łódzkiego z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru.
Ostatnie swoje role stworzył w wyreżyserowanej przez siebie "Klaustrofobii" Kostienki, "Widmach" Carr, "Polaroidach" Ravenhila, "Intrydze i miłości" Schillera. Szerokiej publiczności znany był z licznych ról filmowych, m.in. z roli Pawła Zawady w komedii Romana Załuskiego "Kogel-mogel" i sequelu "Galimatias, czyli kogel-mogel II". Grał także w "Krollu", "Słodko-gorzkim" i "Reichu" Pasikowskiego, "Małopolu, czyli świecie", "Szabli od komendanta", "Pogrzebie kartofla" Kolskiego, "Śmierci jak kromka chleba" Kutza.
Pozornie mroczny, skrywał w sobie wiele ciepła i wrażliwości. Kiedy otrzymał pierwszą Złotą Maskę za "Edypa", po sezonie spędzonym we Wrocławiu wrócił do Łodzi, tylko tu się dobrze czuł.
4 stycznia 2009 roku zmarł Krzysztof Ziembiński - aktor, reżyser, animator kultury.
Był aktorem wielu teatrów w Polsce, dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie, wykładowcą Wydziału Lalkarskiego filii warszawskiej PWST w Białymstoku. Na początku lat dziewięćdziesiątych pełnił funkcję kierownika literackiego teatru w Słupsku, a po rozwiązaniu teatru - przeniósł się do Koszalina. U nas - oprócz grania w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym - założył z żoną Haliną, także aktorką (zmarła 23 grudnia 2006 roku) Studio Artystyczne Poezji i Piosenki Haliny i Krzysztofa Ziembińskich" działające w MOK-u. Krzysztof pięknie opowiadał - o teatrze, ale także - o ojcu, Zbigniewie Ziembińskim - aktorze, reżyserze, twórcy teatru brazylijskiego, o Halinie, bez której - jak mówił - nie mógłby żyć... Ten wspaniały aktor, mądry nauczyciel młodych i pogodny człowiek - zmarł po ciężkiej chorobie w dalekim Olsztynie.
Krzysztofa Ziembińskiego wspomina Ewa Czapik-Kowalewska.
- Miał na koncie 120 ról teatralnych, a to oznacza że jego długoletnia praca artystyczna była wypełniona po brzegi. Owocowało to znajomością ogromnego materiału literackiego, anegdotami sypanymi z rękawa i co niezmiernie rzadkie – dogłębną znajomością historii teatru .Ta niezwykła mieszanka, doprawiona nestorską aurą i przedwojennymi manierami sprawiała, że jako młodzi ludzie, byliśmy profesorem zafascynowani. Uwielbiał młodzież. Szalenie przejmował się naszymi problemami i sukcesami. Starannie śledził kariery tych, którzy wyfrunęli spod jego skrzydeł.
Był tytanem pracy. Nie znosił bylejakości. Jeśli miałabym porównać jego pracę z młodzieżą i jej znaczenie z czymś innym, to szukałabym raczej odniesień w couchingu, niż w belferstwie. Wprowadził wielu z nas w świat swojej ogromnej pasji jaką był teatr i prowadził nas po tym obszarze sztuki z żeglarską pasją. Jego powiedzonka i charakterystyczne sformułowania są ciągle żywe w naszych rozmowach. Sławetne „musisz być w szwungu” słyszę w głowie do dziś.
27 kwietnia 2009 roku zmarła Aleksandra Sieńkowska.
Wybitka plastyczka, wieloletni członek Zarządu Okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków, od 1960 roku - mieszkanka Koszalina, która w 1961 roku w "Ratuszowej" utworzyła pierwszą koszalińską galerię i prowadziła ją dwanaście lat, prezentując prace ponad stu artystów. Najbardziej znana z pięknych tkanin artystycznych, zajmowała się także z powodzeniem malarstwem sztalugowym, monumentalnym i kolażami oraz pracą pedagogiczną w Liceum Plastycznym, WDK i Ognisku Kultury Plastycznej, a w koszalińskim środowisku artystycznym znana była nie tylko jako świetna plastyczka, ale także - jako niezwykle ciepły, pogodny, życzliwy innym człowiek.
25 maja 2011 roku zmarł tragicznie Edward Żentara, dyrektor tarnowskiego Teatru im. Ludwika Solskiego, wybitny aktor teatralny, filmowy i telewizyjny.
Jego pasją była również reżyseria teatralna. Swoją artystyczną karierę rozpoczął w 1975 roku na scenie Teatru Propozycji „Dialog” w Koszalinie w benefisowym przedstawieniu „Aktor”. Z koszalińską sceną rapsodyczną związany był przez całe życie. Tu reżyserował i prezentował swoje znakomite spektakle: „Monizę Clavier”, „Konopielkę”, „Zbrodnię i karę” i „Rozmowy z katem”. Zamierzał również wystawić wkrótce na dialogowej scenie swój najnowszy monodram „Kolega Mela Gibsona”. Niestety, te plany już nigdy nie zostaną zrealizowane…
Edward Żentara urodził się 18 marca 1956 roku w Sianowie. Po ukończeniu Liceum Ekonomicznego w Koszalinie, studiował na Wydziale Aktorskim w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera, którą ukończył w 1980 roku.
Występował w teatrach: im. Juliusza Osterwy w Lublinie, Polskim w Warszawie, Starym im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie, im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Polskim w Szczecinie i Bałtyckim Teatrze Dramatycznym im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie, gdzie pełnił funkcję dyrektora artystycznego. Pełnił również stanowisko prezesa Stowarzyszenia Dialog i dyrektora Teatru Dialog (1998-2003) w Krakowie, a od 4 lipca 2008 roku był dyrektorem Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie.
Jego aktorską klasę potwierdzały liczne nagrody. M.in. w 1987 roku odebrał nagrodę tygodnika „Film” –„Złota Kaczka” w kategorii: najlepszy polski aktor 1986 roku. W 1989 roku został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.
Po występie w serialach Rodzina Połanieckich (1978) i W słońcu i w deszczu (1979), zadebiutował na dużym ekranie w dramacie politycznym Feliksa Falka „Był jazz” (1981) u boku Michała Bajora. Za postać plastyka-karateki w dramacie Wojciecha Wójcika „Karate po polsku” (1982), rolę księdza Władysława Ryby w serialu „Trzy młyny” (1984) oraz kreację wrażliwego poety Janka Pradery w filmie poetyckim Witolda Leszczyńskiego „Siekierezada” (1985) został uhonorowany nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego i nagrodą Złotego Ekranu przyznawaną przez tygodnik „Ekran”.
26 lipca 2010 W Warszawie w hospicjum św. Krzysztofa na Ursynowie zmarła w wieku 65 lat koszalinianka Kasia Sobczyk.
Pozostawiła nieśmiertelne przeboje: "Mały książę", "O mnie się nie martw", "Trzynastego", "Nie bądź taki szybki Bill", "Biedroneczki są w kropeczki..." i wiele innych utworów, które na trwale weszły do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej, z którymi odnosiła sukcesy na Festiwalach Polskiej Piosenki w opolu w latach 60-tych.
Katarzyna Sobczyk (właściwie Kazimiera Sawicka) debiutowała w 1961 w Koszalinie jako wokalistka amatorskiej grupy Biało-Zieloni, która działała przy Wojewódzkim Domu KUltury. W szkole muzycznej zaczęła występować z chórem Collegium Musicum, koncertując w Polsce i za granicą. Kariera muzyczna zaczęła się od występów z gitarą i piosenki "Sekwana zakochana". W okresie studiów występowała z zespołem Lelul Polelum[2]. W latach 1964-1972 występowała z zespołem Czerwono-Czarni, następnie śpiewała z mężem Henrykiem Fabianem i zespołem Wiatraki. Od 1979 roku przebywała w Chicago, gdzie nagrała dwie płyty solowe. W 2008 roku wróciła do Koszalina, ciężko chora na raka piersi. W wyniku osobistej interwencji prezydenta Mirosława Mikietyńskiego otrzymała mieszkanie komunalne.
13 Czerwca 2011 zmarł Grzegorz Oniszczuk bardziej znany w światku hip-hopowym jako Onil .
Raper zaczynał swoją przygodę z hip-hopem w 1992 roku. W latach 90-tych na koszalińskich imprezach można go było zobaczyć na scenie w składzie Cygara Fidela – razem z Kostkiem i George’m, rymujących w New Da Vont.
Grzegorz zadebiutował na Street Festiwalu w Białymstoku w 1998 roku. Pierwszego profesjonalnego nagrania dokonał razem z George'em, także w 1998 na składankę do Hip-Hop Magazynu. W tym samym roku poznał również Jarosława „Yaro” Płocicę, który zaprosił go do zarymowania na płycie "Olewka" (2000). Później Onil pojawił się jeszcze jako gość u Liroya w utworze "Impreza". W 2000 Yaro zaproponował Onilowi wyprodukowanie solowej płyty. Nagrania przyczyniły się do zainteresowania Vienia z Molesty Ewenement, który wydał debiutancki album Onila "Jeden dla wszystkich" (2001) w prowadzonej przez niego BAZA Label. W latach późniejszych wystąpił gościnnie na płytach Killaz Group, Piha i Liroya, któremu wielokrotnie towarzyszył podczas koncertów. W 2007 roku wraz z 4P nagrał drugi album "Zorganizowana grupa rapowa".