AZS Koszalin szanse gry w play off ma już tylko teoretyczne. – Nie myślimy o tym. Staram się mówić zawodnikom, że pracują już na następny sezon – twierdzi trener Sadowski. – Z pewnością w tym pojedynku będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony, by choc troche zrekompensować kibicom te nasze nieudane spotkania – dodaje szkoleniowiec Akademików.
- Asseco to doświadczenie doświadczenia z młodością – ocenia dzisiejszego rywala Sadowski. – Mam tu na myśli Przemka i Piotrka, którzy dowodzą tym zespołem na boisku I w szatni – dodaje. Atutami gdynian będą również dobrze rzucający z dystansu Przemysław Żołnierewicz oraz będący ostatnio w dobrej dyspozycji Filip Matczak. Siłą Asseco jest szybki atak. Jego napedem jest amerykański rozgrywający Anthony Hickey. Dla absolweta Louisiana State University Asseco jest pierwszym profesjonalnym klubem.
Walczące o czołową ósemkę Asseco nie będzie miało lekko. Coć ekipę z Koszalina opuścił Auda, to pod koszem więcej będzie zależało od Adama Pechacka i Szymona Łukasiaka - oni rywalizować będą przede wszystkim z Jakubem Parzeńskim. Ciekawie zapowiada się także rywalizacja A.J. Waltona z Anthonym Hickeyem. Od razu dodajmy, że Walton ostatnie dwa sezony spędził w ekipie z Gdyni…
- Mam nadzieję, że nasza skuteczność w końcu wróci. To był nasz atut na początku sezonu. Czas w końcu zacząć trafiać. Szczególnie na własnej sali – ma nadzieje Artur Mielczarek, kapitan Akademików.
Nasz, wydawać by się mogło stabilny klub w tym sezonie targany był wewnętrznym konfliktem. W efekcie pracę z drużyną stracił słoweński trener David Dedek.
- Robiliśmy wszystko, by mu pomóc. Razem z trenerem rozwiązywaliśmy wszystkie problemy. Ale przyszedł taki moment, kiedy konflikty wewnątrz zespołu, na linii sztab szkoleniowy - zespół, zaczęły narastać do takiego stopnia, że musieliśmy to przeciąć – wyjaśnia Marcin Kozak, prezes AZS, którego tweet po ostatniej porażce zrobił nie małe zamieszanie.
Dziś tak wyjaśnia swoją emocjonalną reakcję:
- AZS to moja pasja, przeszedłem wszystkie szczeble w tym klubie, od wolontariusza do prezesa. I pomimo tej ciężkiej pracy, zapewnienia pod względem organizacyjnym wszystkiego, co do mnie należało, zespół zachowuje się, jak się zachowuje. Człowiek ma swoje granice, coś się wypaliło w tym momencie. Pomimo tej ciężkiej pracy realny wpływ na postawę drużyny jest niestety ograniczony. Ja na parkiet z drużyną nie wyjdę - mówi Kozak