"Jesteśmy małżeństwem z Koszalina i od 2lat podróżujemy rowerami dookoła świata. Za sobą mamy 25.000 km które prowadziły przez Azję, Australię i Amerykę Południową.. i jedziemy dalej.Ludzie zadają nam wiele pytań, ale głównie pada pytanie,,dlaczego? Przecież macie dobrą pracę, mieszkanie-żyjcie sobie spokojnie...
No właśnie, co nas tak naprawdę skłoniło do takiej decyzji, żeby zwolnić się z pracy, porzucić wygodę, fajne mieszkanko i ruszyć przed siebie, nie dość , że rowerami to jeszcze w takie biedne kraje jak m.in. Laos, Kambodża gdzie nie dość, że nie ma podstawowych warunków do życia dla europejczyka, to jeszcze klimat i nędza daje ostro w kość.
No cóż zawsze nas nosiło, nie mogliśmy spokojnie siedzieć w domu przed telewizorem, spać wygodnie w łóżku, jeść niedzielne obiadki, albo weekendy spędzać w markecie) Czytając masę książek podróżniczych, zawsze chcieliśmy to zrobić-ruszyć przed siebie i sprawić, żeby nasze życie nie było szare, a miało wszystkie kolory tęczy.
Jako pielęgniarka, ostatnie miesiące przed wyprawa przepracowałam w szpitalu onkologicznym na oddziale
chemioterapii już na samą myśl większości was dreszcz przechodzi po plecach. Oddział niezbyt optymistyczny, pełen ludzkich tragedii i łez. Tam, uświadomiłam sobie wiele rzeczy, skłaniało mnie to do refleksji i wielu przemyśleń. Jedną z nich była świadomość przemijania życia, z dnia na dzień życie zanika, a gdy pojawi się choroba, zanika jeszcze szybciej, aż nagle ustaje..o
wiele za szybko..
Więc stwierdziliśmy : rzucamy wszystko i jedziemy przed siebie w
Dlaczego rower?
Ten środek transportu daje nam wolność podróżowania i odrobinę wiatru we włosach. W ciągu dnia docieramy szybciej i dalej niż gdybyśmy poruszali się pieszo, ale wciąż podróżujemy na tyle wolno, żeby wszystkimi zmysłami świadomie chłonąć otaczający nas świat. Mamy możliwość zatrzymać w każdym miejscu które wydaje nam się atrakcyjne i zostać tam tyle czasu ile chcemy. Nie czeka autobus, kierowca nas nie pogania, nie blokujemy przejazdu stojąc autem na poboczu. Rower wydał nam się idealnym środkiem transportu. Oprócz tego wspaniała jest świadomość, że kilometry które przejeżdżamy pokonujemy silą naszych mięśni i naszej silnej woli z kora wielokrotnie musimy walczyć. Wielokrotnie klnęliśmy pod nosem, gdy widzieliśmy z jaką lekkością podjeżdżają pod górkę samochody, a my przez cały dzień z jęzorem na wierzchu pokonywaliśmy tylko 35km w boliwijskich Andach. Albo kiedy my marznęliśmy i mokliśmy w Chilijskiej Patagonii w autobusach turyści grzali się popijając ciepłe napije.
Ale kiedy my rozkoszowaliśmy się szumem rzeki leząc pod namiotem i patrząc na przepiękne góry inni turyści nie mieli nawet pojęcia, że takie piękne miejsca istnieją bo mignęły im tylko przed oczami.
Obecnie jesteśmy w Peru skąd kierować się będziemy w stronę Ekwadoru, Kolumbii, Ameryki Środkowej aż do Kanady... a później? prowadzić nas będzie los i koła roweru
Zapraszamy na blog www.namiotnaszdom.wordpress.com i naszego FB
pozdrawiamy Daria i Marcin."