Akcja trwa już od października. Z inicjatywy Piotra Simińskiego, Komendanta Koszalińskiej Straży Miejskiej, powstały patrole składające się ze streetworkerów Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei i oczywiście strażników. - Monitorujemy ulice wspólnie, bo dzięki temu mamy szerszy ogląd sytuacji i bardziej precyzyjne informacje – wyjaśnia komendant. - Obecnie w Koszalinie jest około 220 osób bezdomnych. Szukają schronienia w różnych miejscach, jak: ziemianki, dworzec kolejowy, altany działkowe, klatki schodowe wysokich wieżowców, czy po prostu w gęstych zaroślach. Praca z tymi osobami nie jest łatwa, bo często są pod wpływem alkoholu albo z reguły odmawiają pomocy. Dotarliśmy jednak do wielu bezdomnych i rozdaliśmy ulotki ze szczegółową informacją, gdzie mogą otrzymać ciepły posiłek, spędzić noc i skorzystać z sanitariatów.
Koszalińskie schronisko im. św. Brata Alberta może przenocować do 120 osób. Ponadto prowadzona jest ogrzewalnia na 20 osób, gdzie mogą przebywać także, ci pod wpływem alkoholu. Dodatkowo bezdomni mogą liczyć na wsparcie Domu Miłosierdzia, Domu Samotnej Matki, Centrum Kryzysowego dla Kobiet i Kobiet z Dziećmi „Nadzieja”, Domu Dziennego Pobytu dla Osób Samotnych i Niepełnosprawnych. W Koszalinie funkcjonują aż cztery jadłodajnie i trzy świetlice. Szczegółowa rozpiska pod linkiem ->> LINK.
Komendant Straży Miejskiej zwrócił uwagę, że to nie mróz jest najgroźniejszy, a paradoksalnie sposób w jaki osoby bezdomne próbują się ogrzać. - Zgony z powodu wyziębienia organizmu zdarzają się niesłychanie rzadko. Częstszym „zabójcą” jest np. tlenek węgla. Bezdomni nierzadko korzystają z prowizorycznych piecyków, czy po prostu rozpalają ognisko. np. w pustostanach. Dochodzi wtedy do zatrucia czadem. Inną częstą przyczyną smierci jest np. podpalenie. To są w znacznej większości osoby pijące alkohol metylowy, którym upajają się do nieprzytomności. Niekiedy oblewają się tym „napojem”, który w połączeniu z otwartym ogniem zapala się i tragedia gotowa.
Ponadto Simiński zaalarmował, że wśród bezdomnych coraz częściej spotyka się osoby młode. Przedstawił szokującą historię małżeństwa 27 latków, którzy mieszkają razem w zaroślach przy jednej z ulic Koszalina. - Mieli namiot, ale im spłonął. W grę wchodzi spożywanie napojów alkoholowych oraz niechęć do wszelkiej pomocy z zewnątrz. Oni przede wszystkim chcą być razem, dlatego nie pójdą do schroniska, gdzie noclegownie dla kobiet i mężczyzn są oddzielone. Ich droga na ulicę była typowa. Zaczęło się od nadużywania alkoholu, potem konflikt z rodziną, konflikt z prawem, odsiadka, a w międzyczasie eksmisja i coraz większy problem alkoholowy.
Całe szczęście obecnie funkcjonariusze nie spotkali bezdomnych dzieci, ale jak zapewnia komendant, jeśli się pojawią, to reakcja będzie natychmiastowa, właśnie dzięki bliskiej współpracy z MOPS'em.
Dodatkowo Simiński apeluje do mieszkańców Koszalina o wszelkie informacje o osobach bezdomnych, bo to ułatwi niesienie im pomocy. Daje też radę, aby pod żadnym pozorem nie wspierać osób bezdomnych pieniędzmi. - Zdecydowanie lepiej kupić tę bułkę, czy zupę o którą prosi taka osoba, niż wspomóc jakimś datkiem. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że te pieniądze zostaną przeznaczone na alkohol. Czyli zamiast pomóc takiej osobie, tylko pogłębia się jej życiową depresję.