Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Cóż to był za koncert... hej!

Autor Robert Kuliński/ fot. Artur Rutkowski 4 Września 2015 godz. 12:36
Kolejny, piąty już sezon cyklu akustycznych koncertów Radia Koszalin, rozpoczął wyśmienity występ Kapeli Hanki Wójciak. Publiczność, jak zwykle tłumnie zgromadzona w Studiu Koncertowo- Nagraniowym im. Czesława Niemena, była oczarowana nie tylko muzyką, ale i wdziękiem liderki grupy.

Pomysłodawcą cyklu „Unplugged” jest Adrian Adamowicz, wieloletni redaktor muzyczny koszalińskiej rozgłośni, który niestrudzenie walczy o coraz to ciekawszych artystów. Skromne początki z udziałem regionalnych wykonawców  pozwoliły na solidne przetarcie szlaku dla muzyków i wokalistów cieszących się

niemałą renomą. Wiemy, że kolejne koncerty bez prądu uświetnią występy Elektrycznych Gitar, Piotra Wróbla (Akurat) oraz Skubasa.

Koncert inaugurujący kolejny sezon Unplugged, był wspaniałą podróżą przez gęstwinę rozmaitych odcieni muzyki świata. Folk zaproponowany przez Kapelę Hanki Wójciak, daleki był od infantylizmu, jakim para się znakomita większość tego typu formacji. Twórczość kapeli to świadoma, dojrzała odpowiedź na zachodnią modę, czerpania z muzyki korzennej. Od ponad dekady gwałtowny zwrot młodych muzyków w kierunku americany, czy eksperymentowania na polu freak – folku, cieszą uszy słuchaczy na całym świecie.


Również w Polsce wielu młodych sięga po stare, zapomniane melodie, tradycyjne instrumenty, często jednak nie mając na siebie żadnego pomysłu. Jednak Hanka Wójciak doskonale wie czego chce. Jest liderką grupy. Sama pisze teksty i komponuje, a do tego ma niesamowite umiejętności wokalne. Polska, a dokładnie podhalańska  odpowiedź na  folkowe trendy z zachodu, musiała wybrzmieć nutą góralską. Efekt, tego typu  poszukiwań, przynajmniej na koncercie, sprawdził się idealnie.

Nie można też pominąć  scenicznej osobowości liderki. Otwartość, dowcip, ciepło i charyzma skupiły się w jednej osobie o nietuzinkowym wzroście. Hanka w mgnieniu oka zauroczyła publiczność. Właściwie  to

słuchacze stali się równoprawnymi członkami zespołu. Wielokrotnie chór złączonych gardeł, pod dyrygenturą liderki wspomagał poczynania kapeli. Co jest ciekawe w ogóle nie przypominało to przaśnej zabawy znanej z imprez biesiadnych. Artystka sama wyśmienicie się bawiła, a pozytywna aura jaka ją otacza, udzieliła zgromadzonym. To były po prostu muzyczne figielki, które sprawiły, że atmosfera w sali koncertowej, stała się niemalże domowa.

Bez krztyny zadęcia i artystowskiego lansu, Hanka Wójciak  wykonała bardzo zróżnicowany repertuar. Koncert miał charakter typowo rozrywkowy. Kapeli daleko do eksperymentalnych poszukiwań, ale muzycy nie stronili od improwizacji. Piosenki często odwoływały się do wspomnianej wcześniej góralskiej nuty, która dominowała 

nad całością. Także teksty oscylowały wokół podhalańskiej filozofii życia, co było najbardziej czytelne w  rubasznych utworach o miłości.

Nie zabrakło rówież lirycznych, poważniejszych pieśni. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że kapela  prawdziwych wirtuozów zaserwowała podróż po folklorze świata. Kompozycje były bogate choćby w cygańskie przyprawy, odrobinę bałkańskiej motoryki, zdobień orientalnych i klezmerskiej zadziorności. Zespół pokazał się z najlepszej strony. To grupa stworzona z artystów, którzy doskonale wiedzą co chcą osiągnąć miksując najróżniejsze stylistyki folkowe. 

Na koniec Hanka Wójciak i koledzy z kapeli otrzymali owacje na stojąco. Nie ma się czemu dziwić, bo było wiele zabawy, wzruszeń i muzyki z najwyższej półki. Oby tak świetna inauguracja piątego sezonu Unplugged, była zwiastunem kolejnych, wspaniałych koncertów.