Wernisaż nie przyciągnął tłumów. To grono samych artystów i dziennikarzy stanowiło najliczniejszą grupę, która uczestniczyła w otwarciu ekspozycji. Po przywitaniu gości, kurator wystawy - Katarzyna Szoka –
opowiedziała o atmosferze, jaka panuje na uczelni i o tym jak wymagania kadry sprawiają, że student za pomocą pracy twórczej poznaje wszelkie zagadnienia związane z zadanym tematem.
Rzeczywiście „podziwiając” fotografie i jeden cykl rysunków młodych żaków, można odnieść wrażenie, że widz ma do czynienia z urywkiem większej pracy. To jakby oglądać materiał ćwiczeniowy, bo o doznaniach artystycznych mówić tu jeszcze nie można. Paradoksalnie tytuł ekspozycji „W ukryciu” w zderzeniu z zaprezentowanymi dziełami, staje się hasłem na wskroś ironicznym. Twórczość, jaką można obejrzeć w
Centrali przez najbliższe tygodnie, powinna pozostać ukryta, gdyż nie prezentuje odbiorcy nic poza dumą żaków z tego, że udało im się zaliczyć semestr.
Jednak sama inicjatywa w klubokawiarni przy ul. Modrzejewskiej, jest nie do przecenienia. Dzięki gościnności właścicielki lokalu Violetty Świdroń, młodzi mieli okazję po raz pierwszy pokazać efekty swojej pracy twórczej publicznie. Studenci mogli jednak lepiej przygotować swoją ekspozycję, dokonując rygorystycznej selekcji prac.
Za podsumowanie wernisażu niech posłużą słowa jednego z pracowników koszalińskiej instytucji kultury, które przeszły już do kanonu słownego opisu nijakiej rzeczywistości: „ (...) było, jak było.”.
Zachęcamy do obejrzenia galerii dokumentującej wydarzenie.