Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland

Nie piosenka, a manifest. Gdy kampania śpiewa głosem pokolenia

2025-04-15 10:45:00 Ala
Kampania bez piosenki w Polsce to jak grill bez kiełbasy! Można, ale nikt nie będzie zadowolony. Zapraszamy do prześledzenia muzycznych kampanii, które rozkręcały demokrację jak imprezę... „Bella Ciao” – hymn włoskiego ruchu oporu i soundtrack do rozboju na ekranie (La Casa de Papel) – stał się przebojem kampanii Rafała Trzaskowskiego.

Bella Ciao, czyli „daj mi ten głos, kochanie”

Oryginalnie „Bella Ciao” to pieśń partyzancka, śpiewana z krzaków i lasów. Ale dziś bunt ma inne oblicze: dobre nagłośnienie, światła LED i mikrofon bezprzewodowy. Wersja NORTH CAPE, znana z serialu „Dom z papieru”, to remix oporu – bardziej klubowy niż historyczny. A teraz, w wersji kampanijnej, dorzucono jeszcze wyborczy przekaz, hasła o demokracji i nutę patosu. 

Wersja wyborcza – co działa, a co nie?

Plusy są oczywiste. Melodia ze względu na sukces jednego z najpopularniejszych seriali Netfliksa "Dom z papieru", który obejrzało ponad 20 mln widzów jest powszechnie rozpoznawalna. Jest symboliem walki o wolność i sprawczość. Łatwo ją zaśpiewać na wiecu – wystarczy tamburyn i tłum z entuzjazmem.

 Ale są też minusy. Z pewnością znajdą się i tacy, którzy nie będą zachwyceni, że hymn partyzancki został przerobiony na piosenkę wyborczą.

Muzyka kampanijna – polska specjalność

Trzaskowski nie jest pierwszym, który używa muzyki, by dotrzeć do serc (i uszu) wyborców. Przypomnijmy kilka klasyków: 

„Ole! Olek” – czyli jak disco polo zdetronizowało PRL

Zacznijmy od klasyki. Rok 1995, złota era Top One. Aleksander Kwaśniewski, świeżo po joggingu, wygrywa z Lechem Wałęsą przy wtórze „Ole! Olek”. To nie była zwykła piosenka – to było disco polo na sztandarze przemian. Muzyka, która mogła iść w parze z kiełbasą wyborczą, ale niekoniecznie z gustem wyborców z wyższym wykształceniem. Choć Top One deklarowało apolityczność, refren zrobił więcej niż niejeden wiec. Przypadek? Nie sądzę.

 

Samoobrona grała z playbacku

Kiedy Samoobrona w 2001 roku ruszyła do wyborów z utworem „Ten kraj jest nasz i wasz”, nikt nie spodziewał się, że... kraj będzie czeski. A konkretnie – piosenka. Gdy wyszło na jaw, że hymn partii to plagiat czeskiego szlagieru z lat 70., utwór musiał zniknąć szybciej niż polityczna przyszłość wielu jej posłów. Ale hej – 53 mandaty weszły do Sejmu, a melodia została w głowie. Cel osiągnięty.

 

Ich Troje i polityka? „Dokąd idziesz Polsko?” – do Sejmu czy do Opola?

W 2005 roku Samoobrona postawiła na inny hit: piosenkę od Ich Troje, którą trudno było nazwać subtelnym dodatkiem. „Dokąd idziesz Polsko?” brzmiało, jakby ktoś połączył Eurowizję z przemówieniem sejmowym. Oficjalnie „zespół się nie angażuje”, ale jakoś banery Leppera na okładce singla mówiły coś innego.

 

Mezo i jego „Ważne” – tylko dla kogo?

Marek Borowski w tej samej kampanii próbował podbić serca młodych przy pomocy rapera Mezo. Problem w tym, że Mezo rapował, Borowski kandydował, a naród głosował na kogoś innego. Choć utwór „Ważne” niósł pozytywne przesłanie, wyborcy postanowili, że ważne są jednak inne sprawy.

 

2023 – „Jeszcze będzie przepięknie”, czyli kampania w erze streamingów

Najbardziej poszukiwany utwór kampanii 2023 roku? „Jeszcze będzie przepięknie”. Używała go Platforma, próbowała podkraść Konfederacja, a wszyscy udawali, że to zupełnie nowy hit, nie piosenka znana od lat. W sumie, trudno się dziwić – w kampanii każdy głos się liczy, nawet jeśli pochodzi z TikToka.

 

A co z protest songami?

Tutaj palma pierwszeństwa należy do „JBĆ PiS” od Cypisa – utworu, który nigdy nie był oficjalną częścią żadnej kampanii, a mimo to stał się hymnem ulicznych protestów. Wulgarny, surowy, taneczny i kontrowersyjny – w skrócie: dokładnie taki, jak nastroje społeczne.

 

Muzyka łagodzi obyczaje? Niekoniecznie

Wielu próbowało – z mniejszym lub większym wyczuciem estetycznym i politycznym. Efekty? Czasem śmieszne, czasem żenujące, czasem skuteczne. Ale jedno jest pewne: muzyka w kampanii to broń wyborcza masowego rażenia emocji. A disco polo, niezależnie od tego, kto się do niego przyznaje, ciągle wraca jak bumerang z krzykiem „Twój głos się liczy!”.

 

Kampania czy kabaret?

 Muzyka w polskich kampaniach to nie dodatek – to główna atrakcja. Kandydat może nie mieć planu gospodarczego, ale jeśli ma dobry beat – ma szansę. Refren działa szybciej niż debata. Tłum lepiej pamięta, co się śpiewało, niż co się mówiło. W tym sensie „Bella Ciao” pasuje idealnie. Ma tempo, dramatyzm i emocje. To utwór z charakterem – mocny, emocjonalny i dobrze skrojony pod ducha czasów. Działa bardziej jako manifest pokolenia niż jako „piosenka wyborcza” w klasycznym stylu. Trudno przejść obok niego obojętnie – i właśnie na tym polega jego siła.